czwartek, 24 sierpnia 2017

Emilka.

21. Ale z ciebie prawiczek.

Najwyraźniej taka odpowiedź jej nie wystarczała.
-Zrobisz to później. Rozbieraj się i wskakuj, pobaraszkujemy razem, - odpowiedziała tak, jakby w ogóle tego nie usłyszała.
Patrząc na nią, czułem jak penis w moich spodniach zaczyna pęcznieć. Nie mogłem sobie jednak pozwolić na odprężenie. Żona i tak już zaczynała podejrzewać, że coś między nami iskrzy.
-Nie mogę, mała. Muszę jechać, bo zamkną placówkę, - powiedziałem wymijająco.
Wyszła z wody i stanęła przy poręczy. Dzieliło mnie od niej niecałe dwa metry. Pochyliła głowę tak, aby nie oślepiało ją słońce i patrzyła na mnie. Jej twarz miała w sobie cechy zarówno dorosłej kobiety, jak i małej dziewczynki. Jej ciemne do tej pory włosy, w upalne dni nabierały rudawego odcieniu.
-Akurat! Wiem, że masz jeszcze dwie godziny. No chodź nie daj się prosić, - powiedziała, mając świadomość, że mój opór nie będzie trwał wiecznie.
Musiałem nieźle się wysilać, żeby udawać, że mnie nie podnieca.
-Przestań mnie prowokować i tak już dużo nabroiliśmy.
Uśmiechnęła się jeszcze serdecznej i jeszcze cieplej.
-Wiem, że masz na mnie ochotę. Jeśli byś, tylko mógł, pewnie zerżnął byś mnie w tym basenie, - rzuciła wchodząc do wody.
Jedną ręką trzymała się poręczy, a drugą z gracją i wrodzonym seksapilem rozgarniała swoją bujną czuprynę.
-A co to ma do rzeczy? Jestem żonaty, rozumiesz?! - odpowiedziałem , dysząc ciężko.
Coraz trudniej było mi ustać na brzegu, coraz więcej energii musiałem zużyć, by powstrzymać się od wejścia do tego zbiornika i zrobienia czegoś, czego później będę żałował.
-Nie jest ci gorąco? Ściągnij te spodnie, niech zobaczę twojego wielkiego kutasa, - nie dawała za wygraną.
Rękoma uchwyciła wystającą nad wodę metalową poręcz, stopami zaparła się o burtę i w ten sposób zaczęła pluskać się w przezroczystej toni. Schowała głowę w ramionach, zamknęła oczy i, jakby rozmarzona, słodko się uśmiechała.
-Przestań mnie prowokować, bo nie ręczę za siebie, - powtórzyłem z zacięciem, - z resztą pokazać ci mogę, ale na tym koniec, rozumiesz?!.
To mówiąc rozpiąłem pasek, rozsunąłem rozporek i wydostałem sterczącego penisa. Jej oczy zapaliły się płomieniem.
-Oooo... no proszę, jak ty możesz z czymś takim chodzić?! Nie rozerwie ci go? Lepiej wsadziłbyś go w moją, gorącą cipkę, - robiła się co raz bardziej zaczepna.
Uniosła swoje ciało tak, że jej plecy znajdowały się tuż nad powierzchnią wody. Miałem coraz większą ochotę uprawiać z nią seks, a mój opór był coraz słabszy.
-Jak ci go wsadzę, to rozerwie tą twoją cipkę, - warknąłem, z wielkim trudem chowając kutasa w spodniach.
-Kurczę, no chodź do mnie. Jeszcze nigdy nie kochałam się w wodzie. Słyszałam, że jest zajebiście. Chciałabym spróbować. Zobacz, nikogo tu nie ma, - próbowała mnie przekonać.
Zanurzyła się całkowicie i, ociekając kropelkami, powoli zaczęła wychodzić po stopniach, które znajdowały się pod powierzchnią.
-No nie mogę. Mam wyrzuty sumienia, - powiedziałem, rzeczywiście się tak czując.
W jej spojrzeniu było coś dzikiego i nieobliczalnego.
-Ale z ciebie prawiczek, daj spokój! Nie sądziłam, że się wystraszysz. Wiesz jaka jestem napalona? Jak sobie pomyślę, że mi go tam wkładasz, to cała drżę, - wyrzuciła z siebie, a na jej skórze pojawiła się gęsia skórka.
-Boże, Emilko, co ty wygadujesz?! Przestań! - krzyknąłem.
Już była prawie na brzegu. Wciąż trzymała się poręczy, ale złączyła uda w taki sposób, że jeszcze bardziej uwydatniła swoje zgrabne, szerokie biodra.

Vivi Fernandez coming out of the pool

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...