niedziela, 27 sierpnia 2017

Emilka.

24. Na dnie basenu.

-Och, tak, tak... jeszcze, jeszcze... och jak mi dobrze... tak chcę, właśnie tak... - dyszała coraz bardziej podniecona.
-Emilko, jesteś niesamowita, aniele i diable ty mój! - wołałem uradowany.
W tym miejscu, gdzie byliśmy, woda sięgała nam zaledwie do kolan. Usiadłem na dnie basenu, odchyliłem do tyłu i wsparłem na łokciach. Ugiąłem przy tym kolana, tworząc z mojego ciała coś w rodzaju wygodnego fotela.
Spojrzałem na nią zapraszająco, a okna rozsiadła się na mnie niczym na szerokim siedzeniu motocykla.
Nadziana na mojego grubego kutasa, pojękując, uniosła się i opadała. Teraz dopiero straciłem panowanie nad sobą. W głowie zaczęło mi szumieć, przed oczami pociemniało, a moim podbrzuszem zaczęły targać niekontrolowane skurcze.
-Och Marku, Mareczku... ooooch dochodzę!!!
-Oooch Emilko, Emilko... ja też, ja też... Boże co za cudowna chwila!
Kiedy czułem, że dłużej już nie wytrzymam, wstałem, a ją poprosiłem, aby się uklękła. Doskonale wiedziała, o co chodzi,  Zgodziła się, wykonując moje polecenie i szeroko otwierając usta. Czekała na ten moment.
Zacisnąłem dłoń na moim szarpiącym się z rozkoszy fiucie i zacząłem wykonywać szybkie posuwiste ruchy. W tej chwili byłem najszczęśliwszym facetem na świecie.
-No dawaj, tak spuść się w moją buzię! - zachęcała.
-Och tak, już... już jeszcze chwila... - sapałem.
W ostatniej sekundzie chwyciła moje przyrodzenie i sama włożyła w twoją piękną buzię. Strzelałem raz za razem, a ona wszystko łykała. Czułem tylko wszechogarniające spełnienie.
-Zawsze tak świetnie smakujesz... mmmmm... pyszota, - mówiła z pełnym zachwytem i ustami.
-Wiesz, jesteś nienormalna, - skwitowałem.

***

Cały świat zdawał się być po naszej stronie. Dwa tygodnie później, tak samo, jak poprzednio, obydwoje nadzy, znaleźliśmy się w tej samej, przezroczystej, błękitnej wodzie.
Nie pamiętam dokładnie okoliczności, zdaje się, że kuzynka żony wymyśliła jakiś pretekst, bym po nią pojechał. Muszę przyznać, że, tym razem, nie miałem, aż takich oporów przed seksem z tą piękną dziewczyną.
Emilka ułożyła się na pływającym po powierzchni pompowanym materacu, a ja podszedłem do niej, objąłem w pół i uniosłem delikatnie do góry. Spojrzałem na jej uśmiechniętą twarz, a następnie pochyliłem głowę i zacząłem ssać jej pierś.
-Och tak, na to czekałam, -westchnęła cicho.
Jedną ręką podtrzymywałem jej plecy, a drugą gładziłem brzuch. Była gorąca, mokra i bardzo podniecona. Mój kutas sterczał już, pulsował i falował.
Woda wdarła się na materac zalewając jej cipkę. Położyłem dłoń w jej kroczu i zacząłem pluskać. Przyglądała się i śmiała radośnie.
-Podoba ci się? - zapytałem.
-Och tak, tak. Jak przyjemnie, tak mi rób, - powiedziała zadowolona.
Jej brzoskwinka była bardzo delikatna, a ona na każdy mój dotyk reagowała westchnieniem lub stłumionym śmiechem.
W końcu wyszła na brzeg i usiadła na burcie, rozstawiając szeroko uda. Zbliżyłem swoją twarz do jej spragnionej muszelki i koniuszkiem języka zacząłem muskać twardą wisienkę. Podparła się na dłoniach na betonowej kostce i, zamykając oczy, odchyliła głowę do tyłu. Trzymałem ją za pośladki, a ona wsparła łydki na moich ramionach. Czułem jej upajający zapach, jej słodko kwaśny smak, byłem tak blisko.
-Och, och... liż mnie, liż! - pojękiwała coraz głośniej.
Składałem czułe pocałunki na jej wzgórku łonowym, jeden przy drugim, u góry, po bokach i od dołu.
-Jesteś taki kochany, uwielbiam twoje usta, - wyrzuciła z siebie z podnieceniem.
Swimming pool fun

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...