piątek, 25 sierpnia 2017

Emilka.

22. Zrób mi dobrze.

-Nie masz ochoty przelecieć młodej, ładnej panny w basenie? Na pewno masz. Chodź, bo wiecznie nie będę na ciebie czekała, - mówiła a ja czułem, że to już jest jawnie rzucona rękawica.
-Nie mogę z tobą! Przecież mówię, że nic z tego nie będzie, - odpowiedziałem, wciąż próbując udawać niewzruszonego.
Zatrzymała się tuż przede mną i, ogarniając mokre włosy, znów przymknęła powieki.
-Och matko, facet, nie ma mowy żebym ci darowała. Nie teraz, kiedy mi go pokazałeś. Jeśli za chwilę tu nie przyjdziesz, sama wrzucę cię do tej wody.
-Ta... ha, ha, ha... Ty naprawdę jesteś napalona... ale... przepraszam, muszę iść...
Przeciągając dłońmi po głowie, wyciskała wodę z włosów. Wypięła piersi do przodu i nie odrywała ode mnie wzroku.
-Drogi kuzynie, nie ze mną takie numery! Już do ciebie idę. Za chwilę będziesz mój. Sperma mało i ci jaj nie rozerwie, a ty się zastanawiasz, czy mnie wyruchać?! O, nie! Nie ma mowy! Nie pozwolę ci stąd odejść, - jej głos był coraz bardziej stanowczy.
W tej chwili, może nie była taka podniecająca, co po prostu piękna, może trochę zwykła, ale przede wszystkim moja, całkowicie moja. Nie wiem skąd wzięło się to przekonanie.
-No, no ostro grasz. Ciekawe jak to zrobisz? - westchnąłem, prawie czując ją w swoich ramionach.
Odwróciła się do mnie bokiem i, nie otwierając oczu, pieściła swój brzuch pępek i uda.
-Tylko na mnie popatrz, jestem tak napalona, że cała drżę. Śniłeś mi się dzisiaj w nocy, och jak myśmy się kochali... och jak ty mi dałeś popalić... - szukała sposobu, żeby mnie złamać.
Rzeczywiście chciałem wziąć ją w ramiona i przytulić, taką mokrą, gorącą.
-Dobra dobra... Cały czas ci się śnię, - uśmiechnąłem się.
Otworzyła oczy i spojrzała na mnie spod zmarszczonych brwi. Trzymała dłonie na biodrach, gładząc się w okolicach cipki.
-Wiesz co ty ze mną robiłeś? Och, a co ja robiłam z tobą... nie masz pojęcia, jak było nam dobrze. No chodź do mnie. Proszę, - mówiła, patrząc na mnie, jak mała dziewczynka.
Czułem w sobie dziwną mieszaninę uczuć: ciepła, potrzeby bliskości, a jednocześnie jakiegoś głębokiego podniecenia.
-Dziewczyno, czy ty nigdy nie odpuszczasz?! W końcu nas ktoś przyłapie, - stwierdziłem, rozglądając się nerwowo.
Kiedy się do mnie zbliżyła, na jej twarzy widziałem już tylko napięcie. Na jej czole pojawiły się pulsujące żyłki, a usta skrzywiły się w grymasie nerwowo uśmiechu.
-Cała drżę, moja cipka pulsuje, nie potrzebna nam żadna gra wstępna. Możemy od razu ostro się bzykać. Chodź, zrób mi dobrze, proszę cię, potrzebuję faceta, potrzebuję porządnego kutasa w mojej cipce, - prawie błagała.
W tej chwili już wiedziałem, że tak, czy inaczej, będę musiał z nią to teraz zrobić.
-Emilko, jesteś ode mnie dwadzieścia lat młodsza. Znajdź sobie kogoś w swoim wieku.
Nie czekała na moją odpowiedź, rozebrała się, ot tak ściągnęła najpierw stanik, a później majtki.
-Chcę ciebie. Rozumiesz?! Jeszcze żaden z moich chłopaków nie dał się tyle prosić. Upokarzasz mnie, ale to nic, jestem tak zdesperowana, że mi wszystko jedno. No daj mi tego swojego chuja, zrobię ci porządną laskę, - wypowiadała słowa, których normalnie nigdy bym z jej ust nie usłyszał.
Jej spojrzenie rozbroiło mnie całkowicie, kompletne rozłożyło mnie na łopatki. Było w nim coś takiego, co mówiło: po prostu mnie bierz, teraz i tutaj.
at the swimming pool

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...