wtorek, 22 stycznia 2019

Przygód kilka ochroniarza Mirka.

15. Jedenaście czujek.

W połowie lata do lokalu numer czterdzieści cztery usytuowanego po drugiej stronie holu, niedaleko portierni, wprowadziła się nowa osoba. Była to kobieta, a raczej dziewczyna jeszcze. Bardzo piękna, młoda blondynka. Jasne włosy do ramion, pełne kształty, duże piersi, szerokie biodra, od razu przyciągały wzrok. Niemniej była to taka plastikowa lala, jak na mój gust, zbyt mocno wymalowana. Co nie zmienia faktu, że była bardzo powabna i atrakcyjna.
Byłem pewien pełen podziwu i zachwytu, aż do momentu, kiedy po raz pierwszy się do mnie odezwała. Nie wiem dokładnie, kiedy to było i w jakiej sprawie. Coś służbowego, zdaje się, jakieś pytanie. W sumie, chyba bardzo proste. W tym momencie czekało na mnie spore rozczarowanie.
Przy tej jej niesamowitej urodzie i pięknych kształtach ciała, liczyłem też na nieprzeciętną inteligencję. Tymczasem, ta część jej osoby, pozostawiała wiele do życzenia. Jej zasób słów był bardzo ubogi. Budowała zdania, raczej, sposób niezbyt wykwintny. Mówiąc najprościej, odniosłem wrażenie, jakbym rozmawiał z osobą lekko niedorozwiniętą.
W sumie to była taka dziwna mieszanina. Z jednej strony, bardzo ładna, zgrabna i, zdawałoby się, godna uwagi, aż do momentu, kiedy nie wejdziesz z nią w kontakt interpersonalny. Wtedy, cały ten zachwyt ulatuje jak zapach z dezodorantu.
Powiem szczerze, że po pierwszym okresie zachwytu, przestałem zwracać się na nią uwagę. Była jak inni lokatorzy, ot zwykły najemca, który przychodzi i wychodzi w różnych godzinach, pracuje albo się uczy, robi zakupy, załatwia różne sprawy na mieście, czasami o coś zapyta, czasami trzeba mu włączyć bezpiecznik, albo poinformować o czymś. Nic wielkiego.
Byłem w stu procentach przekonany, że tak już zostanie, niestety, bardzo się myliłem. Ta pani to była istna bomba. Seksbomba, ale też bomba problemów, które na mnie czekały. W sumie, nie tylko na mnie, na nas tutaj wszystkich z portierni. Ona sama była jednym wielkim problemem.
Bardzo szybko zdążyliśmy się zorientować, że pani jest kobietą lekkich obyczajów. Mieszkanie było jej miejscem pracy. Przychodziła tutaj na tak zwane godzinki, ale nie te odprawiane w kościele.
Były okresy, że codziennie zapraszała gości. Tak oficjalnie o tym mówiła, ale wystarczyło tylko popatrzeć. Każdego dnia był nowy pan: jeden starszy, drugi młodszy, jeden lepiej ubrany, drugi gorzej, z neseserem i bez.
Pani nie nie była wybredna. Tak naprędce licząc ilość gości i cennik, mniej więcej w tym o momencie obowiązujący, doszliśmy z chłopakami do wniosku, że musiała nieźle zarabiać. Nie mieszkała tutaj na stałe. Czasami w ogóle jej nie było całymi tygodniami, a jak już była, to nie była sama.
Któregoś razu, była to chyba niedziela, zaczepiła mnie na korytarzu.
-Proszę pana, dzisiaj przyjedzie do mnie mój tata. Mam prośbę, niech pan nie mówi czym się zajmuję. Niech pan nie mówi, że przychodzą do mnie panowie, dobrze? - odezwała się tym swoim słodkim głosem.
Spojrzałem na nią poważnym wzrokiem.
-Chyba pani żartuje, a co to mnie obchodzi?! Może sobie pani zapraszać, kogo chce. Ja z pani ojcem nie będę w ogóle rozmawiał. Nie ma takiej potrzeby.
-Aha, bo myślałem…  No to dziękuję panu, bardzo bardzo panu dziękuję.
Jakieś dwa tygodnie po tym, jak się wprowadziła, czekał mnie prawdziwy szok związany z jej osobą. Robiłem obchód. Jak zwykle, co dwie godziny wychodziłem, aby odbić czytnikiem jedenaście czujek. Jedna znajdowała się na środku placu zabaw. Musiałem przejść przez patio obok jej okna.






Sex orgasm and busty boobs

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...