czwartek, 24 stycznia 2019

Przygód kilka ochroniarza Mirka.

17. Punkt obserwacyjny.

-W czym mogę pomóc? - spytałem grzecznie.
-Kurwa, gnoje, jak będziecie podglądać tą panią, to ja wam wpierdolę! - odezwał się głosem, który sugerował, że rzeczywiście może to zrobić.
Moje serce od razu zaczęło szybciej bić. Facet był dobrze zbudowany i wyglądał na bardzo wkurwionego. Widocznie to była jego laska, czy pani serca. Nie wiem, jak to określić. Mnie się wydaje, że to był po prostu jej alfons. W każdym razie, weszliśmy nie tam, gdzie trzeba, na teren już zajęty przez samca alfa. Trzeba było się wycofać, bo mogły nas czekać spore nieprzyjemności.
Tym razem wychodziło na to, że nie były to przelewki. Niemniej, zachowałem jeszcze na tyle zimnej krwi i zdrowego rozsądku, że spokojnie odpowiedziałem:
-Czy zna pan kodeks karny?
Facet zdębiał. Nie spodziewał się takiej reakcji. Patrzył, a w jego oczach widziałem iskry.
-Słyszał pan o artykule sto dziewięćdziesiąt i dwieście siedemnaście? - dokończyłem po chwili.
-Nie, a co to, kurwa, ma do rzeczy?!
-Ano…  widzi pan, ma. Niech pan na spokojnie usiądzie i przeczyta. Jeden mówi o groźbach karalnych, a drugi o naruszeniu nietykalności cielesnej.
Myślałem, że mnie zabije.
-Gościu, nie wkurwiaj mnie! - odezwał się.
Czułem, że moje ręce zaczynają drżeć, ale nie miałem odwrotu. Wziąłem telefon służbowy do ręki i, udając, że się nim bawię, spokojnie zapytałem:
-Mam teraz zadzwonić na policję, czy złożyć doniesienie o przestępstwie do prokuratury na Kruczej w późniejszym czasie?
Widziałem, jak facet bierze głęboki oddech i uspokaja się trochę.
-Niech pan mi uwierzy, mnie jest wszystko jedno. Takie doniesienia już składałem, - oczywiście, skłamałem, chcąc zrobić silniejsze wrażenie.
Udało się. Najprawdopodobniej przysiadł w posadach, bo mrucząc coś pod nosem, trzasnął drzwiami i wyszedł.
Więcej już go nie zobaczyliśmy, to znaczy, widzieliśmy go na korytarzu, jak przychodził do tej pani, natomiast, jeżeli chodzi o naszą pracę, nie wchodził nam w drogę i nie mieliśmy z nim żadnych kłopotów.
Tak, czy inaczej, o wszystkim powiedziałem administratorowi i naszemu koordynatorowi. Tak, na wszelki wypadek, gdyby kiedyś coś, nie daj Boże, miało się wydarzyć, żeby wiedzieli, w czym rzecz. Lepiej, żeby się dowiedzieli o tym od nas, niż od nich. Na szczęście, nic jednak się nie wydarzyło.
Jako ciekawostkę mogę dodać, że koordynator zaczął się śmiać, a administrator stwierdził, że musi któregoś dnia przyjechać wieczorem, aby mógł ocenić, co to za towar.
Efekt tego wszystkiego był taki, że tak jak podglądaliśmy tą panią do tej pory, tak robiliśmy to dalej, tyle tylko, że może trochę bardziej ostrożnie. Zrobiliśmy sobie nawet małą, prowizoryczną ławeczkę w krzakach tuż obok ogrodzenia jej ogródka, aby mieć dobry punkt obserwacyjny. W ten sposób, nawet nie podejrzewała, że któryś z nas zawsze tam siedzi i sobie spokojnie patrzy na jej wdzięki.
Powiem szczerze, że było na co patrzeć, oj było. Czasami trafiały się istne perełki. Tak jak ta któregoś jesiennego wieczoru.
Mieszkanie, które wynajmowała ta pani nie było duże, tak zwana kawalerka, z salonem i sypialnią w jednym. Do tego znajdował się tam aneks kuchenny i łazienka. Małe, czterdziestometrowe mieszkanie nie zapewniało zbyt dużo miejsca, ale było przytulne i miłe. Łóżko stało pod samym oknem.





Hot “Nao Tachibana” : #Milf, #NakedBlonde, #NudeGirl, #SexyTeen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...