czwartek, 28 listopada 2019

Wakacje, seks i potwór.

56. Pielęgniarski czepek.

Miała na sobie biały fartuch, a na głowie pielęgniarski czepek. Włożyła też ciemne okulary, zapewne po to, by ukryć swoją twarz. Nie chciała być rozpoznana przez personel szpitala. Przyznam, że gdybym, w tym stroju, zobaczył ją na ulicy, w biały dzień, prawdopodobnie, przeszedłbym obojętnie.


W pewnym momencie poczułem, że mój penis zaczął sztywnieć i robić się coraz większy. Byłem coraz bardziej podniecony, a mój fiut prężył się jak kot na piecu. Krzywa mojego pożądania szła ostro w górę. Już po chwili zrobiło mi się całkiem słodko i przyjemnie. Moje dłonie same powędrowały pod szpitalną kołdrę, zwinnie wcisnęły się pod piżamę i dotknęły twardej męskości. W myślach wypowiadałem jej imię: “Olu, och Olu, gdzie jesteś?!” Powiem szczerze, że gdyby nic więcej nie zaszło, pewnie w ten sposób sam doprowadził bym się do rozładowania seksualnego. 
Nagle stała się rzecz dziwna. Dosłownie, w tej samej chwili, drzwi wejściowe otworzyły się i stanęła w nich pielęgniarka. Spojrzałem w tamtą stronę bardzo zaskoczony. Tej pni jeszcze tutaj nie widziałem. Tak mi się przynajmniej zdawało. 
Tak czy inaczej, w półmroku nie mogłem dokładnie rozpoznać twarzy. Mimo to, zdołałem wywnioskować, że jest młoda i do tego zgrabna. Co tu dużo mówić, byłem młodym, napalonym ma facetem. Gotowe do kopulacji samicy wyczuwalnym z daleka. 
Zachowywała się dość dziwnie i ostrożnie. Weszła na środek pokoju i dość niepewnie rozejrzała po stojących łóżkach. “Pewnie szuka któregoś z pacjentów”, - pomyślałem i przewróciłem się na drugi bok. Przez chwilę zastanawiałem się, dlaczego nie zapaliła światła. 
Nagle, ku mojemu jeszcze większemu zaskoczeniu,  ruszyła w moją stronę. Drgnąłem. Czego mogła ode mnie chcieć? O tej porze? 
-Proszę przygotować się do badania, - powiedziała, kiedy była tuż obok.
“Kurde, co ona znowu, jakiego badania? Przecież chyba już wszystkie miałem dzisiaj zrobione.”  
Nie wiem skąd, ale skądś znałem ten głos. Pomyślałem przez chwilę, nie, no na pewno go znałem. Jej ruchy i gesty też były jakieś znajome. Zaintrygowany, zniosłem się na łokciach, przyjrzałem dokładniej. Dech mi zaparło.
-To ty?! - powiedziałem kompletnie oniemiały.
Uśmiechała się od ucha, do ucha.
-A spodziewałeś się kogoś innego?! 
Miała na sobie biały fartuch, a na głowie pielęgniarski czepek. Włożyła też ciemne okulary, zapewne po to, by ukryć swoją twarz. Nie chciała być rozpoznana przez personel szpitala. Przyznam, że gdybym, w tym stroju, zobaczył ją na ulicy, w biały dzień, prawdopodobnie, przeszedłbym obojętnie. 
“Kurcze”, - pomyślałem, - “kawał sprytnej bestii z tej Oli”. 
Całkowicie wybity z rytmu, nie wiedziałem co mam powiedzieć. Była śliczna. Patrzyła na mnie, a w jej oczach dostrzegłem dziecięce rozbawienie. Najwyraźniej był to dla niej super fajny psikus. Tak, czy inaczej, muszę przyznać, że bardzo mi się to podobało. 
Usiadła na brzegu łóżka i, seksownie, założyła nogę na nogę. 
-Co tutaj robisz? - powiedziałem, robiąc oczy jak pięć złotych. 
Wzruszyła tylko zalotnie ramionami. Nie zamierzała się tłumaczyć. 
-Jak się tutaj dostałaś? Przecież o tej godzinie nie ma odwiedzin. 
-E tam… Jesteś na mnie zły?
-Zły? Nie. Dlaczego miałbym być zły. 
-No, to o co ci chodzi?
-Jestem zaskoczony. Jest prawie noc, niełatwo się tu dostać. Powiedz mi, jak tego dokonałaś… dziewczyno Jamesa Bonda? - rzuciłem w jej kierunku. 
-Nooo… powiedzmy, że mam talent. Jak ci się wydaje, mogę pracować w show biznesie? - powiedziała poprawiając swój uniform. 
Uśmiechnąłem się. Zachwycała mnie. 
-Rzeczywiście, muszę to przyznać, jesteś sprytna.
Jej buzia rozjaśniła się w serdecznym uśmiechu. 
-No widzisz, - odezwała się z nutą satysfakcji.
Nie dało się ukryć, bardzo mi się podobała w tym stroju.
-No, ładnie ci w tym mundurku, - westchnąłem po chwili, głośno przełykając ślinę.
Znów miałem na nią niesamowitą ochotę. Czułem, że zapowiada się kolejna, gorąca przygoda. 
Pochyliła się i głęboko spojrzała w moje oczy. 
-Naprawdę, podobam ci się? - spytała szeptem.
Odpowiedziałem tak samo cicho, ale z wyraźnym napięciem w głosie:
-Jestem tobą zauroczony. Nie mogłaś wybrać lepszego przebrania. 
Zamiast odpowiedzi na swoich ustach poczułem gorący pocałunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...