niedziela, 25 czerwca 2017

Filipinka.


32. Zrobisz mi małą operację.

Głębiej wepchnąłem swojego palucha. Jej szparka rozwarła się tylko. Coś głośno mlasnęło. Zaskoczona tym stanem rzeczy, szeroko otworzyła oczy. Dotarła do mnie kolejna fala mdłego zapachu, zapachu, którego władzy, tak trudno było mi się uwolnić.
-Uuuuuch!!! - odezwała się głośno.
-Tak?! - spytałem niepewnie.
-Och nic. Nie krępuj się, śmiało!
-Mogę… tam… dalej?
-Boże, przecież możesz!
-Jejku, ale gorąco i ciasno!
Ruszałem na boki. W odpowiedzi swoją szparkę ścisnęła tak mocno, iż myślałem, że pęknie. Uśmiechnęła się słodko. Dyszałem z podniecenia, jej woń osiadła gdzieś w moim gardle. Nie mogłem się jej pozbyć.
-I jak?! Przyjemnie? - odezwałem się po chwili jeszcze raz.
-Taaaak, wspaniale! - westchnęła głęboko.
-Dobrze? - spytałem, jakbym nie  dosłyszał.
-Cudownie! - jęknęła.
-Dobrze ci?! - powtórzyłem.
-Oooooooch!!!
-Dziewczyno, to tylko palec, - powiedziałem w końcu uspokajająco.
Wsuwałem i wysuwałem palec. Jej cipka zacisnęła się na nim, jak na fiucie. Obracałem we wszystkich kierunkach. Nie ruszała się, tylko drżała.Drżała na całym ciele. Wąchałem jak zwierzę. W końcu wyjąłem mojego penisa. Był sztywny tak, że o mało nie pękł. Przyłożyłem go, docisnąłem całą długością i przez chwilę przytrzymałem. To było trudne do opisania. Myślałem, że uniosę się nad łóżko. Prawie fruwałem.
-Och, och, oooooch!!! - jęczała.
-Tak, tak chcesz?! - dopytywałem.
-Och, tak, tak… nie przerywaj!
-Ale jesteś mokra!
Teraz wstała i rozebrała się do naga. Po chwili odsunęła szufladę i pokazała mi jej zawartość. Byłem zdziwiony tym, co zobaczyłem.
-U-u-u, a co to za przybory?! - spytałem z nieukrywanym zainteresowaniem.
Doskonale wiedziała, co robi. Jeszcze raz położyła się na fotelu i, rozkładając nogi, poinstruowała mnie, jak mam się teraz zachować.
-Wyjmij to wszystko i uważnie mnie posłuchaj.
-Aha, że co?!
-Zrobisz mi małą operację.
Cokolwiek miałoby to oznaczać, tłumaczyła powoli i zadziwiająco spokojnie.
-Mmmmm… tak… rozumiem… - powiedziałem, chociaż, tak naprawdę, nie miałem pojęcia, o co chodzi.
Dalszych wyjaśnieniach zrozumiałem że jest naprawdę zboczona i nie ma oporów przed niczym. Mimo to, a może właśnie dlatego, tak bardzo to wszystko rozbudzało moją młodą wyobraźnię.
-No to do roboty! - powiedziała na koniec.
Tak, jak kazała, okolice jej szparki okleiłem promieniście paskami papierowej taśmy. Takiej do malowania ścian. Miały długość dwudziestu centymetrów, naciągały skórę powodując, że jej cipka posłusznie się rozwarła. Myślałem że zwariuję, robiąc to wszystko. Kiedy skończyłem, moja kochanka skrzywiła się w rozkosznym zadowoleniu. Najwyraźniej była bardzo zadowolona. Teraz jej woń wydobywała się bez żadnych przeszkód. Wrażenia były takie, jakbym nagle znalazł się w luksusowym, pięciogwiazdkowym hotelu.
-No i jak, tak będzie dobrze? - spytałem.
-Ooooooo tak!!! Jakie to zajebiste!
-Rovena, jesteś nienormalna.
-Eeeeeeech… chuj z tym, cała drżę!
-Wierzę.
Tego nie dało się ukryć. Była coraz bardziej podniecona.
-Och, och, och… to jest niesamowite! - wzdychała głośno.
-Noooo… takiego cuda to ja jeszcze nie widziałem, - przyznałem szczerze.
Przysunąłem się jeszcze bliżej. Chciałem lepiej widzieć swoje dzieło.
-No, chyba rzeczywiście jest dobrze?! - pochwaliłem sam siebie.
Szerzej rozłożyła uda. Paski papieru na prężyły się, pociągając za sobą płatki jej cipeczki. Rozwarła się niczym pyszczek jakiegoś małego, głodnego stworka.
-A teraz moja cipeczka ci się podoba?
-Och, jest rozbrajająca.
-Och, och, och… moja mała cipeczka, moja mała cipeczka… - powtarzała spoglądając w swoje krocze.
-Ależ ona słodko pachnie! - mruknąłem.
Głośno wzdychając gapiła się w sufit. Jej piersi przybrały idealnie kulisty kształt, jakby ktoś od środka napełnił je powietrzem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...