środa, 26 września 2018

Dzika samica.

4. Wybałuszyła oczy.

Ogromny, twardy kutas pchał się w jej wilgotne, gorące bagienko, a ona tylko się uśmiechała i prosiła o jeszcze więcej. Jej piersi, i tak już duże, zrobiły się jeszcze większe, bardziej okrągłe, brodawki przebarwiły się na ciemniejszy kolor, a sutki wyszły na wierzch i stwardniały.
Na szczęście, mężczyzna był w doskonałej kondycji fizycznej. W innym wypadku padłby już z wyczerpania. Grzmocił ją, stojąc na jednej nodze, a drugą opierając o brzeg sofy. Przyklękał za każdym ruchem, wbijał się w jej cipkę prawie pionowo z góry. Mocno, do końca, tak, jak lubiła. O tak, to było to, czego potrzebowała, szczególnie dzisiejszego poranka. Czuła jak jego wielki taran, bezlitośnie wdziera się w jej trzewia i wzdychała donośnie z rozkoszy.
-Oooooooh, aaaaaaah, uuuuuuuh…
Zachęcony tymi odgłosami, jeszcze bardziej przyspieszył.
-Kurwa, Roman, jesteś zajebisty! Oooooooo!!!
Łup, łup, łup, łup… uderzał, nie żałując energii.
-O tak, tak! O, bardzo dobrze! Wypierdol moją pizdę, tak żeby piszczała z rozkoszy! O tak, tak chcę! - wyrzucała ze swojego gardła.
Za którymś pchnięciem wbił się w nią tak mocno, że jego i jaja rozpłaszczyły się na niej wzgórku. Z wrażenia, tylko wybałuszyła oczy. Brakowało jej tchu, ale o to przecież chodziło.
-O ja pierdolę, doskonale, chłopie! Ooooo tak! - odezwała się po chwili.
Gorąca zabawa napędzała się już samoistnie. Nie trzeba było bardziej zachęcać żadnej ze stron. Roman ruchał jak rasowy ogier. Jedną ręką trzymał ją za biodra, a drugą ścisnął chuja u samej podstawy i, za każdym razem, wpychał się do samego końca. Za każdym pchnięciem wyrzucała z siebie serię głośnych jęków. Jej cipka przybierała coraz bardziej intensywne kolory, spuchła jak po ukąszeniu jadowitego węża.
Młodszy kolega, czekając na swoją kolej, na razie asystował. Chodź się doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co się wokół niego dzieje, wydawał się być nieco zaskoczony, tym, dynamicznie zmieniającym się, biegiem wydarzeń. Ten szczupły, krótko ostrzyżony i niczym specjalnie się nie wyróżniający, mężczyzna, zdawał się śledzić każdy ruch kopulujących obok ludzi. Patrzył, lecz nie reagował. Robił wrażenie, jakby chciał rozeznać się w technicznych aspektach tej gry.
A obok niego działo się, naprawdę, dużo. Dziewczyna jęczała i wzdychała z rozkoszy, ochoczo poddając się głębokiej penetracji drugiemu samcowi. Pieprzyli się jak szaleni, nie zwracając uwagi na otoczenie. Rąbali się jak para dzikich zwierząt, jak jelenie na rykowisku. Można było odnieść wrażenie, że cały świat należy tylko do nich.
W pewnym momencie, wielki fiut, podnieconego do granic możliwości, chłopa nieopatrznie wyślizgnął się z cipki i nieco zwisł przy samym wejściu. Wyglądało to tak, jakby jakby w tym, szalonym tempie, zgubił drogę jej norki, ale były to tylko pozory. Z rozchylonej szparki obfitym strumieniem sączyły się soki drżącej z rozkoszy, samiczki.
Spojrzała na niego, jakby trochę rozczarowana, a później palcami rozchyliła połówki swojej pulchnej bułeczki. Miało być to dla niego sygnałem, gdzie ma się skierować.  Oczywiście, trafił bez najmniejszego problemu i od razu zaczął robić swoje. Jej szparka zachęcała wilgocią, upojnym zapachem seksu oraz kobiecości. Mokry od śluzu, poruszał się w niej, niczym tłok w cylindrze silnika.
Już po kilku minutach obydwoje wygodnie leżeli na sofie. Roman zajął miejsce od strony oparcia, Alicja tuż przed nim. Obydwoje spoczywali na boku. To była kolejna pozycja, którą bardzo lubiła.
Moja szwagierka z 19 roku życia nie mogła się doczekać, kiedy pojedzie na mój wielki kutas, podczas gdy moja żona była poza stanem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...