czwartek, 27 września 2018

Dzika samica.

5. Remontowiec i troglodyta.

Ten remontowiec i troglodyta w jednym, zapakował swojego gigantycznego chuja w jej cipkę od tyłu. Wepchnął się w nią, jak w wycior w lufę czołgu. Dziewczyna, tracąc oddech, stęknęła słodko z rozkoszy.
I raz i dwa, i raz i dwa, i raz i dwa… spokojnie, miarowo poruszał biodrami
Wchodził w nią do samego końca. Podtrzymywał jej uda w taki sposób, by się mu nie wymknęła. Mimo to, w którymś momencie, o mały włos, nie spadła na podłogę.
Chlap, - znów z niej wyszedł. Tym razem, zrobił to chyba celowo. Wydawało się, że dłużej już nie może znieść wciąż narastającego napięcia. Bał się, że za chwilę spuści się w jej norkę i będzie po wszystkim. Najprawdopodobniej, chciał dać sobie trochę przerwy. Musiał poluzować nieco napięcie.
Niestety, nie pozwoliła mu odpocząć zbyt długo. To nie on miał narzucać tempo, tylko ona. Nie dała mu szans na to, by wymknął się z jej spragnionych, gorących objęć. Nie pozwoliła mu robić tego, co on sam uważa za słuszne.
Bez zastanowienia chwyciła go za kutasa całą garścią. Od razu się uśmiechnęła od ucha do ucha. O tak, lubiła czuć w dłoni twardego, porządnego fiuta. Dla niej było to bardzo proste, była w tym mistrzynią. Sięgnęła ręką między ich spocone ciała i, poprzez swoje plecy oraz pośladki bezbłędnie odszukała jego wielkoluda. No tak, był tam: wielki, napuchnięty i podniecony do granic wytrzymałości.
Miała to czego chciała. Mocno zacisnęła palce, nie pozwalając się już mu wymknąć. Nieszczęsny samiec stęknął tylko z rozkoszy, jakby obawiając się, że przedwcześnie skończy. Niemniej wiedział, że jest na przegranej pozycji.
Opleciona siatką fioletowych żył maczuga, w jej pewnym mocnym objęciu, skierowała się wprost w słodką, gorącą pizdeczkę. Wepchnęła swój łeb, poruszając się raz w lewo, raz w prawo, jakby chcąc mieć pewność, że siedzi tam gdzie powinna, a później powoli zaczęła wjeżdżać coraz głębiej i głębiej.
-Kurwa mać, kobieto, dłużej nie dam rady! - rozległ się chrapliwy głos zmęczonego, nieco wystraszonego, mężczyzny.
Najwyraźniej, w ogóle się tym nie przejęła. Miała gdzieś jego jęki, westchnienia i to, że jest na granicy wytrysku. Bez najmniejszego skrępowania, sięgnęła dalej swoją dłonią. Chwyciła za jego pośladki i przycisnęła mocno do siebie. W ten sposób, chcąc nie chcąc, wbił się w nią do samego końca. Zaczął się ślinić i stękać, ale już po chwili, znów zaczął penetrować jej cipkę tak, jak tego chciała.
Tymczasem, Andrzej przyglądał się wszystkiemu z góry. Spokojnie, jakby bez emocji, asystował w tej akcji, ale wiadomo było, że i jego kolej przyjdzie już wkrótce. Nie dało się ukryć, że z jego kraciastych spodenek tworzy się wyraźny namiot. Pod spodem czaił się prawdziwy potwór z Loch Ness. Jego właściciel był jednak na tyle powściągliwy, aby nie pozwolić wyjść na zewnątrz swojej bestii.
Po kilku minutach Roman leżał na wznak na kanapie. Alicja siedziała na nim. Miała zajebistą, wielką, okrągłą dupę. Mężczyzna trzymał swojego chuja w taki sposób, by dziewczyna, opadając mogła się na niego bez problemu nadziać.
Po jakimś czasie odwróciła się w stronę Andrzeja i uśmiechnęła się słodko, sygnalizując by się przygotował.
Facet wyszczerzył zęby, jakby nie bardzo wiedział o co chodzi.
-Co tak się cieszysz mądralo? Myślisz, że sobie poradzisz? - wycedziła.
nastolatka analna uwielbia wielki kutas w jej dupie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...