poniedziałek, 27 stycznia 2020

Wujek.


39. Masa krytyczna.

-Zalep mi oczy, nos, usta swoim nasieniem.  Wzbierała we mnie masa krytyczna.  -Iwonko! - westchnąłem.


-Uwielbiam twojego kutasa, - odezwała się.
-Przestań, mała, - protestowałem.
-Na prawdę, jest taki gruby i twardy. 
-Co ty opowiadasz?! Jesteś jeszcze taka młoda.
-Twój fiut doprowadza mnie do szaleństwa. Kiedy o nim myślę robię się mokra. 
-Boże, nie… 
-Och Karol, nie bądź taki… 
-Jaki?
-No taki… 
-Iwona… błagam… 
-No daj mi go. Chcę poczuć go na swojej buzi… 
Patrzyłem na jej młodą twarz i szalałem z podniecenia. Oczywiście, chciałem tego. Chciałem zepsuć ją jeszcze raz moim twardym pennisem. 
-Nie… 
-Tak. Właśnie tak, na tej, niewinnie wyglądającej, twarzyczce…
-Boże, ale… 
Wskazała palcem na własny policzek.
-Chcę poczuć tutaj twoją spermę, twoje gorące nasienie, rozumiesz?!
Uśmiechnęła się skromnie, a jednak tak bardzo przewrotnie. Jej słowa nie współgrały z tak młodym wyglądem. 
-Karolu… 
-Co?
-Zalep mi oczy, nos, usta swoim nasieniem. 
Wzbierała we mnie masa krytyczna. 
-Iwonko! - westchnąłem.
Jej źrenice wciąż były wpatrzone we mnie. Doskonale wiedziała jak mną manipulować. 
-Widzisz, jaka jestem, widzisz?! Co, nie spodziewałeś się?!
Byłem jak bomba atomowa. Czułem, że to już koniec. Nie było sensu udawać dalej. Skoro ona była taką szmatą, to dlaczego ja miałem pozostawać jeszcze w miarę poprawny? Przecież chciałem tego, pragnąłem każdą komórką mojego ciała. Kogo ja jeszcze chciałem oszukać? Oddychałem coraz szybciej, coraz bardziej nerwowo. Moja dłoń sama wjechała za pasek spodni. Widząc to, usiadła, odchyliła się do tyłu. Teraz jej piersi opadły swobodnie. Wiedziała, że się im przypatruję.
-Chcesz? Chodź tu, pocałuj.
Głęboko zaczerpnąłem powietrza.
-No, wycałuj je porządnie, wujaszku! Są twoje. 
Wykonałem nieznaczny ruch do przodu.
-No, dotknij językiem, nie czekaj.
Byłem jak galareta.
-Spróbuj. 
Byłem podniecony do granic możliwości, a jednocześnie bardzo stremowany. Ta sytuacja sprawiała, że miałem bardzo mieszane uczucia. Wcale nie byłem takim chojrakiem, na jakiego mogłem wyglądać. Ona doskonale o tym wiedziała i umiała to wykorzystać. Robiła ze mną, co chciała, a ja nie mogłem nic na to poradzić. Mimo wszystko pochyliłem się. Czubkiem języka dotknąłem najpierw jednego, później drugiego sutka. Obydwa były bardzo szorstkie i gorące. Drżała.
Nagle wstała, ściągnęła swoją spódniczkę i rzuciła na piasek. Następnie gołym tyłkiem usiadła na swoim ubraniu. Przykucnąłem naprzeciwko i bezczelnie gapiłem się w jej cipkę.
-Ją też możesz pocałować, - powiedziała. 
Puściła w moim kierunku niewinny uśmiech.
-No… jeśli chcesz. 
Oparła łokcie na kolanach i patrzyła na mnie.
-Och, wiem, że tego chcesz.
Mógłbym ją przewrócić, rozewrzeć jej uda i wepchnąć się jak szaleniec, ale nie zrobiłem nic. Czekałem. Zamiast tego ona sama się położyła. Przysuwała się coraz bardziej, centymetr za centymetrem. Czułem zapach jej, przypieczonej na słońcu, skóry, czułem zapach jej słodkiej muszelki, zapach dziewczęcych perfum, a w głowie miałem kompletny mętlik. 
W końcu opadła na plecy. To był iście niebiański widok. Podziwiałem jej wspaniałe łydki, uda, pośladki. Uważnie przyglądałem się jej brzoskwince, tak bardzo soczystej, wybarwionej. Obserwowałem jej, unoszące się i opadające piersi, a ona zamknęła oczy. Tak po prostu. Wydawało się, że śpi, lecz ona pozwalała mi patrzeć, patrzeć i podniecać się. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...