piątek, 31 stycznia 2020

Wujek.


43. Gorącym kutasem dotknąłem jej anusika.


Gorącym kutasem dotknąłem jej anusika. W ogóle się tego nie spodziewała, zwinęła się z rozkoszy, jak ślimak. Rozszerzyłem kolana, opuściłem biodra i przysunąłem się bliżej. Mój szarpiący się fiut, mocno napierał na jej kakaową dziurkę.

 

Ona usiadła, a ja patrzyłem. Oparła się plecami o ścianę, rozłożyła nogi i wywaliła do góry swoją pizdeczkę, jak ciasto na sprzedaż. Ciasna szparka rozchyliła się na boki, ukazując swoje gorące, spragnione wnętrze. Jej mokry brzuch unosił się i opadał w rytm szybkiego oddechu. Jej piersi zdawały się być jeszcze większe, brodawki ciemniejsze, a sutki bardziej sterczące. 
W ogóle nie mogłem zebrać myśli, to była burza, nie dziewczyna. Opadłem na kolana, prosto między jej nogi. Jak wygłodniały szczeniak zacząłem ssać jej cycki: szybko, zachłannie, raz jeden, raz drugi. Już po chwili całowałem jej wilgotne usta. 
Całkowicie pozbyła się swojego, mokrego  ubrania. Leżała na kamiennej posadzce w kałuży wody. Moja twarz znajdowała się dokładnie po środku jej rozchylonego krocza, dwadzieścia centymetrów od napęczniałej cipki. Wlepiłem wzrok w pulsujący kwiatek. Pachniała latem, słońcem i rozgrzaną łąką. Rozkoszowałem się tą chwilą, tą sekundą przed namiętnym zbliżeniem. 
W końcu uniosła głowę, by móc spojrzeć na moją twarz. Zagryzła dolną wargę i czekała w napięciu na pierwszy ruch języka. 
-Śmiało, - powiedziała.
Trochę niepewny, wciąż czekałem.
-Zobacz, ona jest taka bezbronna. Pokaż, co potrafi twój języczek, - zachęcała łagodnym głosem.
Kiedy wreszcie nastąpiła ta kulminacyjna chwila, uniosła się i wsparła na łokciach. Wysunąłem język tak daleko, jak tylko mogłem i z cichym mlaśnięciem wjechałem w jej szparkę. Całym jej ciałem szarpnął gwałtowny, intensywny skurcz. 
Po chwili ponownie się rozluźniła. Jedną nogę wsparła na moich plecach z zamiarem przysunięcia mnie do siebie.
Ruch był dość silny i mimo oporu wpadłem głębiej. Speszony uniosłem oczy a ona uśmiechnęła się czarująco. 
Po minucie mój język rozgniatał wewnętrzne wargi jej muszelki. Byłem tak blisko, tak bardzo z nią zjednoczony, a ona zdawała się być skrajnie szczęśliwa. Moja mała Iwonka w całkowitym moim posiadaniu, tak bardzo mi oddana. 
Przerwałem i odsunąłem się nieco, by móc z perspektywy wnętrza jej ud, podziwiać nagie, cudowne ciało. Słońce chyliło się ku zachodowi, w jego ciepłych, pastelowych kolorach jej skóra wydawała się bardziej oliwkowa, niż normalnie. Patrzyła na mnie spod przymkniętych powiek, a w jej spojrzeniu było uczucie całkowitego oddania. Jej ciało było takie dziewczęce, takie podniecające, takie piękne, że aż chciało się płakać.
Palcami prawej dłoni rozwarła płatki swojej róży, rozchyliła je bardzo szeroko. 
-Daj mi go. Włóż go, - westchnęła.
-Tak, Iwonko, - odpowiedziałem drżąc.
-Tylko głęboko, chcę go poczuć daleko w sobie. Niech wypełni całą moją jaskinię.
-Najdroższa, och!
-Połóż się na mnie, włóż mi go tam. Teraz. 
Jej piersi były jak dwa pagórki ze sztywnymi masztami sutków i brązowymi plackami brodawek na samej górze. Unosiły się i opadały. Chciałem nadziać ją na swój pal i obracać aż zacznie piszczeć. To było takie proste, jednak zrobiłem coś zupełnie innego. 
Gorącym kutasem dotknąłem jej anusika. W ogóle się tego nie spodziewała, zwinęła się z rozkoszy, jak ślimak. Rozszerzyłem kolana, opuściłem biodra i przysunąłem się bliżej. Mój szarpiący się fiut, mocno napierał na jej kakaową dziurkę. 
-Ach wujku, co ty chcesz mi zrobić?! - pisnęła ni to z bólu, ni z przyjemności.
Czułem gorąco, prawdziwy żar jej brunatnego otworu. Ściągnęła ramiona na siebie i poruszała nimi bezładnie ocierając o piersi, powoli odpływała. Wiedziałem, że już sama myśl, iż zapakuję tą grubą pytę między jej pośladki prowadziła ją na szczyt potężnego orgazmu. Jej ruchy były spontaniczne, prawdziwe, niewinne, a jednocześnie tak bardzo wyuzdane.
Teraz byłem już pewny: Iwonka nigdy wcześniej nie miała kutasa w dupce. No proszę, jednak mogłem ją czymś zaskoczyć. 
Zamknęła oczy, głowę wcisnęła między ramiona i przeżywała swoje ekstatyczne uniesienie. Czułem, jak jej cipka tańczy pod moim ogonem. Dla mnie, starego byka, właśnie to było przyjemniejsze od samego stosunku. To była ta autentyczność, bezwolne oddanie się małej dziewczynki, która z każdą wizytą stawała się coraz bardziej zepsuta. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...