wtorek, 25 lutego 2020

Wujek.


68. Miałem wrażenie, że dostanę zawału.

Nagle, dymiącego fajka wcisnęła między wargi swojej brzoskwinki. Miałem wrażenie, że dostanę zawału.  -Ooooo kuuuurwa! - wyrzuciłem z siebie.


Koło południa zrobiliśmy sobie małą przerwę. Ubraliśmy się i poszliśmy coś zjeść. Pogoda była idealna: na niebie nie ani jednej chmurki, bezwietrznie, a temperatura dochodziła do trzydziestu stopni. 
Po obiedzie spacerowaliśmy brzegiem jeziora tak długo, aż dotarliśmy do jakiejś przystani. Okazało się, że przypadkiem, trafiliśmy na promocję sprzętu pływającego. Za niewielkie pieniądze wynajęliśmy małą, białą motorówkę. Wsiedliśmy i wypłynęliśmy na środek akwenu. 
-Wyłącz silnik, - powiedziała, kiedy linia brzegowa stała się tylko cienką kreską. 
Przekręciłem kluczyk, zapadła cisza i łódź, po chwili, kołysząc się stanęła w miejscu. 
-Rozbieraj się! - nakazała.
Bez słowa zrzuciłem ubranie. Ona także pozbyła się wszystkiego, co miała na sobie. Rozsiadłem się i patrzyłem. Była w stu procentach przekonana, że jej nie dotknę, że spuszczę się tylko wtedy, kiedy mi na to pozwoli. Jednak ta gra była już ponad moje siły. Miałem już dość. Nasienie  wylewało się mi już uszami. Nie mogłem pozwalać tej młodej dupeczce tak dokazywać. 
Byliśmy, na malutkiej łódce, na środku jeziora, od kilku tygodni w ogóle nie ruchałem, od wczoraj, niemal bez przerwy, gapiłem się na jej nagie ciało, nie pozwalała mi się przelecieć, nie pozwalała zwalić konia, jak cholera napierdalały mnie jaja, nie mogłem już czekać ani chwili dłużej! 
Usiadła na ławce naprzeciwko mnie i zapaliła papierosa.
-Ty palisz? - spytałem zdziwiony.
-Nie, ale chcę ci coś pokazać, - uśmiechnęła się.
Bezwstydnie rozchyliła nogi, wypinając w moją stronę swoją boską cipkę. Mój kutas zsiniał z radości. 
-Co? - stęknąłem, zniecierpliwiony.
Za chwilę i tak bym odpalił, nie mogłem pozwolić, by był to strzał w powietrze. 
-Zobaczysz, - powiedziała tajemniczo.
Westchnąłem gładząc się po fujarze, a ona tylko się uśmiechała. 
-Co, nie możesz już wytrzymać?
-Żebyś wiedziała, głupia cipo.
-O, jak mi przykro. Co, sperma jaja rozrywa? - drażniła się.
-Przykro? Czy tobie może być przykro?
-Och przykro tak patrzeć, jak się męczysz.
Znów wchodziła na moje męskie ego. 
-To coś nowego, aniołku, - powiedziałem z przejęciem.
Gapiła się na moją pałę. 
-No wiesz… jeszcze nie mogę ci pozwolić eksplodować, wujaszku. To byłoby zbyt proste.
-Naprawdę?! No, co ty nie powiesz?!- rzuciłem ironicznie.
-Och, spoko, męcz się, męcz. Chcę widzieć, jak się czołgasz i błagasz o seks, - zawiesiła głos.
-No co ty, Iwonko, nie żartuj! Naprawdę chcesz, żebym się przed tobą czołgał? 
-Tak. Chcę cię poniżyć. Później chcę słuchać, jak wyjesz z rozkoszy, - skończyła.
Przez moje plecy przeszedł dreszcz. Z jej psychiką było coś nie w porządku. Tylko nie wiem, dlaczego mnie to tak podniecało. 
-Słodka ty moja kuzyneczko, za chwilę cię zgwałcę. Co ty na to? - jęknąłem.
Parsknęła śmiechem.
-Ty?! Chciałabym to zobaczyć!
W jednej ręce trzymała papierosa, a drugą gładziła się po wewnętrznej stronie ud. Po chwili jeszcze bardziej wygięła się do tyłu i jeszcze mocniej wypięła cipeczkę. Nagle, dymiącego fajka wcisnęła między wargi swojej brzoskwinki. Miałem wrażenie, że dostanę zawału. 
-Ooooo kuuuurwa! - wyrzuciłem z siebie.
-No, kurwa. Niezła kurwa ze mnie, co? - prowokowała.
-Dość!!! - wrzasnąłem. 
-Co, dość, Co, dość?! Patrz na mnie! Tata jestem, ile jeszcze wytrzymasz?
Opadłem na kolana, moja twarz znalazła się na wysokości jej szparki. Patrzyłem, jak z papierosa sączy się dym. Odniosłem wrażenie, że to prawdziwe usta. Zwariowałem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...