czwartek, 27 lutego 2020

Wujek.


70. Liże moje nasienie.

Później, na domiar wszystkiego, chwyciłem ją za głowę i docisnąłem do swojego podbrzusza. Czułem, że już jest bardzo zepsuta. Obserwowanie jej, jak liże moje nasienie, doprowadzało mnie do szaleństwa.


Nagle, nie czekając na reakcję wyskoczyłem i, głośno jęcząc spryskałem jej brzuch. Gęste nasienie powoli spływało w dołeczek pępka. Obserwowała to z satysfakcją i zachwytem. Mimo to, po jakim czasie, odezwała się cicho:
-Och wujaszku, no i widzisz, złamałeś kolejną zasadę. Przecież mówiłam wyraźnie, że nie wolno ci się spuścić. A ty co? Co zrobiłeś?
Nie wytrzymałem.
-Wiesz co, - zacząłem, - mam gdzieś twoje zasady. Za chwilę zleję się jeszcze raz, a później jeszcze raz, niezależnie od tego, czy tego chcesz, czy nie.
-Hahahaha… akurat! Nie masz tyle śmietanki w swoich jajeczkach, - przedrzeźniała mnie.
No, powiem szczerze, weszła mi na ambicję. 
-Tak sądzisz? Chcesz się przekonać, mała cipo?
Dodając się pasji, jeszcze raz w nią wszedłem, wykonałem zaledwie kilka ruchów, wylazłem, przez moment trzepałem gruchę i strzeliłem powtórnie. Tym razem sperma poszybowała prosto między jej cycki. Teraz ja zacząłem się głośno śmiać.
-O, ja nie mogę! Dwa razy, pod rząd. Tak szybko! - zachwycała się.
Skrzywdziłem się tylko kwaśno. 
-I co, wystarczy?! - rzuciłem z satysfakcją.
Pokiwała z podziwem głową. Po chwili wymownie wypięła usta i spytała:
-Wujaszku?
-No, co?
-Zrobisz to jeszcze raz?
Tego było już za wiele. Zamiast odpowiedzieć, wdarłem się na nią, wepchnąłem fiuta w jej gorącą cipeczkę i zacząłem ostro posuwać. Teraz zajęło mi to nieco więcej czasu, ale byłem spokojny o swój honor. Co prawda mój oręż na chwilę opadł, ale po pierwszych ruchach znów zrobił się twardy jak skała. Na moment ogarnęło mnie rozkoszne, błogie uczucie i biała lawa wytrysnęła jeszcze raz. 
-O-o-o! - zawołałem, bo nie zdążyłem nawet do końca wyciągnąć fiuta. 
Część nasienia zostawiłem w jej pizdecze, a resztę rozchlapałem po brzuszku i piersiątkach. Moja kuzynka była wniebowzięta. 
-O nie! Pierwszy raz widzę tyle spermy! Jak ty tak możesz?! - jęknęła z przejęciem.
Przejechała dłonią po swojej cipeczce zbierając resztki białej cieczy, a później wszystko starannie rozprowadziła po brzuszku. Od dłuższego już czasu całą kabinę wypełniał słodki, odurzający zapach naszych wydzielin. 
Stękałem, powoli dochodząc do siebie. Kiedy z penisa kapały ostatnie krople, usiadła między moimi nogami, chwyciła go w dłoń a później delikatnie ujęła w rozkoszne usteczka. Po moich plecach o przebiegu gorący dreszcz. 
-Och, Iwonko, jak możesz…
-No, co, -  westchnęła. 
-Och, przecież on jest cały brudny?! - wyrzuciłem z siebie, nie zastanawiając się nad tym, co mówię. 
-Och, wiem… O to chodzi, wujaszku. 
-Ale…  tak liżesz moją spermę… -  dygotałem na całym ciele, wypowiadając te słowa.  
Później, na domiar wszystkiego, chwyciłem ją za głowę i docisnąłem do swojego podbrzusza. Czułem, że już jest bardzo zepsuta. Obserwowanie jej, jak liże moje nasienie, doprowadzało mnie do szaleństwa.
Zaczęła ciągnąć, ssać, lawirować językiem i robiła to tak wytrwale i dokładnie, że wkrótce pociemniało mi w oczach. Naprężyłem się i odpaliłem po raz kolejny. Och, co to był za wytrysk! 
Czułem się tak, jakbym wydawał ostatnie tchnienie. Biały, gęsty płyn, pięknym łukiem poszybował przez jej policzek i szyję by zakończyć swój lot gdzieś na drugim obojczyku. 
-No, teraz jesteś już dokładnie umazana, - stęknąłem, wiedząc, że całkowicie dokonałem dzieła.
Popatrzyła na swoje ciało. 
-No i co żeś zrobił, zboczeńcu?! - powiedziała z wyrzutem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...