wtorek, 22 września 2020

Projekt: "Przyszłość".

201. Majtki, które trzymała w dłoniach.

Spojrzała na majtki, które trzymała w dłoniach, następnie rozciąga tak, jakby chciała je przymierzyć. Później później stało się coś, co zaskoczyło mnie jeszcze bardziej. Ona je powąchała. Przysunęła do swojej twarzy i zaciągnęła się ich aromatem. Czułem, że ciśnienie w moich żyłach raptownie zaczyna rosnąć. 


Jakoś to wszystko nie mieściło się w ramach mojego pojmowania. Oto młoda dziewczyna, piętnastolatka zaledwie, rzuca takimi uwagami, a ja stary chłop (no tak, na zewnątrz byłem także dzieciakiem) nie potrafię jej nic odpowiedzieć. 
Julka okazała się być bardziej rozsądna niż ja.
-Spokojnie, - powiedziała, - czemu się tak pieklisz? Zaraz wszystko ogarniemy i będzie okej. Prawda, Robert?
Podeszła do mnie przywarła do mojej klatki piersiowej i znów poczułem, że jej drobna dłoń znajduje się w moim rozporku. 
“Boże”, - pomyślałem, - “co za laska! Czy ona nigdy nie ma dość?”
Nie wiem dlaczego, ale tym razem już mniej się tym przejmowałem. Moja ręka automatycznie wylądowała na jej pośladkach i jeszcze mocniej przyciągnęła do siebie. Miałem wrażenie, że ten seks, który jeszcze przed kilkoma chwilami uprawialiśmy, wcale się nie skończył. 
To był taniec. Taniec, który trwał, a my wcale nie zamierzaliśmy przestać się bawić. Nie wiem skąd to się brało. Może z tej bezsilności, w której się znaleźliśmy. Czułem, że wypadki, które mogą teraz nastąpić, przerosną nasze najśmielsze oczekiwania. 
Odwróciła się do mnie tyłem, a raczej ja sam ją odwróciłem. Stała oparta plecami o mój tors i teraz to ja zachowywałem się niepoprawnie. Moja dłoń bezceremonialnie wjechała za luźną gumkę jej spódniczki. To było bardzo miłe i podniecające, tak pieścić się na bezczelnego przy koleżance, która przecież musiała wszystko dokładnie widzieć. 
-Nie wiem, jak wy, ale ja, na waszym miejscu, jak najszybciej bym to posprzątała, - powiedziała już nieco poważniejszym tonem, - Słyszałam, że na skrzydle męskim pojawił się jakiś wychowawca. Nie wiem, czy tylko na chwilę, ale jak tu przypadkiem wejdzie to… nawet nie chcę myśleć jakie będziecie mieli problemy. Obydwoje. 
Patrzyła na mnie, a ja nie mogłem się oprzeć, aby nie wyobrażać sobie jej nago. Nie wiem dlaczego, tak się zachowywałem. Byłem z jedną dziewczyną, a myślałem o drugiej. To było jakieś chore, ale nic nie mogłem na to poradzić. Patrzyłem na nią i próbowałem odgadnąć, jak wielkie ma cycki i jak bardzo sterczące są jej sutki. 
Pod tą bluzką, którą teraz na sobie miała, wydawały się nadzwyczaj duże i jędrne. Myślałem też o tym, czy jej cipka jest mocno zarośnięta. Chociaż, może inaczej, przez głowę przebiegła mi myśl, że przecież może być całkiem wygolona. Och, jakie to wszystko było podniecające! Mój fiut był sztywny, gruby i gotowy do ponownego stosunku. 
Spojrzała na majtki, które trzymała w dłoniach, następnie rozciąga tak, jakby chciała je przymierzyć. Później później stało się coś, co zaskoczyło mnie jeszcze bardziej. Ona je powąchała. Przysunęła do swojej twarzy i zaciągnęła się ich aromatem. Czułem, że ciśnienie w moich żyłach raptownie zaczyna rosnąć. 
Odwróciła się w stronę mojej partnerki i znów na nią spojrzała. Tym razem robiło mi się na przemian gorąco i zimno. Nie wiem, czym to było spowodowane. Była tu, taka normalna, taka zwykła dziewczyna, po której można byłoby się spodziewać wszystkiego, ale nie takiego zachowania. Stała przede mną tygrysica. Miałem wrażenie, że za chwilę rzuci się, albo na mnie, albo na Julkę i wykorzysta w sposób, jaki nawet do głowy by nam nie przyszedł. 
Opuściła swoje ręce nieco niżej. Teraz trzymała te majtki na wysokości swoich piersi. Wciąż jakoś dziwnie to robiła. Jakoś tak nienaturalnie je ciągnęła w dwie strony. Patrzyła. Patrzyła na Julię, a ja nie wiedziałem, co mam zrobić, co mam powiedzieć, co pomyśleć. Czas znów zdawał się stać w miejscu. 
Wiedziałem, że że jest podniecona i to bardzo. Tego nie dało się ukryć. To było, po prostu, po niej widać. Teraz łatwiej, niż kiedykolwiek wcześniej, mogłem wyobrazić ją sobie nago. Nie było trudno zobaczyć te piersi, tą cipeczkę, taką wilgotną, z krótkim, jasnym, ale gęstym, zarostem. Nie wiem dlaczego tak myślałem. Przecież, tak naprawdę, jeszcze nic u niej nie widziałem.
-A, co to, helikopter przeleciał po waszym pokoju? - odezwała się, kiedy nie mogliśmy wydusić z siebie ani słowa. 
Najprawdopodobniej nie zdawała sobie sprawy z własnych odruchów. Widocznie miała poczucie, że właściwie nic takiego się nie stało. Może dla niej nie. Może newt dla Julki nie, ale dla mnie był to szok. 
“Ta helikopter… już zaraz zerżnę cię ty głupia cipo. Co ona właściwie sobie myśli? Przecież to nie jest jej pokój!” - przemknęło mi przez głowę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...