środa, 30 września 2020

Projekt: "Przyszłość".

209. Jej piersi jak wiosenny wschód słońca.  

Była bez stanika. Nie założyła go, wychodząc z basenu. Jej piersi ukazały się moim oczom jak wiosenny wschód słońca. Stopniowo wysuwały się zza bluzki, uszczęśliwiając mnie swoim promienistym uśmiechem. 


Zauważyłem ją w półmroku. Nerwowo rozglądała się na boki. Kiedy przekroczyła próg, a ja zamknąłem za nią szklane drzwi zrozumiałem, że jest czymś poruszona. Jej oczy błyszczały, a usta były wilgotne. 
-Co się stało? - spytałem.
-Kierownik internatu tędy przechodził, - powiedziała.
-Tędy?! - zdziwiłem się.
-Tak, o tam, - pokazała palcem. 
W oddali spostrzegłem sylwetkę mężczyzny, ale trudno było stwierdzić, kto to jest. Nie miałem powodu, aby jej nie wierzyć. Zresztą, nie było czasu, aby się nad tym zastanawiać. Już padało. Jej włosy były mokre. Ociekały drobniutkimi kropelkami wody. Drżała. 
-Zimno ci? - zainteresowałem się.
Pokiwała głową. Swoim zachowaniem wzbudzała pragnienie opieki. 
-Czy możesz napuścić wody do wanny? - spytała.
-Jasne, nie ma sprawy, - powiedziałem, zastanawiając się, co będzie jej następnym życzeniem.
Tak czy inaczej, wszystko zmierzało w odpowiednim kierunku. Nie miałem powodu podejrzewać, że coś będzie nie tak. Chociaż… nie wiem, pewne symptomy zaczynały się już pojawiać. Była zupełnie inna, niż jeszcze kilka minut wcześniej. Nie wiem. Nie mam pojęcia. Może to było tylko moje subiektywne wrażenie. 
Stała blisko, była mokra i zmarznięta. Wpatrywała się we mnie tymi swoimi dużymi, ciemnymi oczami, a ja nie myślałem o niczym innym, jak tylko żeby ją pocałować. No i zrobiłem to. Sam. Bez zachęty i podpowiadania. Wyszło całkiem nieźle. Nasze usta zetknęły się tylko na chwilę. Wbrew pozorom jej ciało było bardzo gorące. 
-Zasłoń okno, - odezwała się po chwili.
Zrobiłem to bez zastanowienia i bez ociągania. Już tylko kilka chwil dzieliło mnie od kolejnego, gorącego numerku. Wszystko było na swoim miejscu. Nie mogłem się doczekać. 
Woda z głośnym szumem płynęła do wanny, produkując straszne ilości pary, przez co w całym pokoju zrobiło się okropnie gorąco. Nie wiem, czy o to jej chodziło, ale efekt był całkiem przyjemny. Ona stała tak, oparta o framugę drzwi, czekając, kiedy wreszcie będzie mogła rozgrzać się porządnie. 
-Chyba już jest pełna, - powiedziałem i poszedłem sprawdzić. 
Miałem rację. Tak więc, przede mną rysował się bardzo ciekawy scenariusz, prawie taki sam, jak poprzednio tyle tylko, że z inną dziewczyną. Czy to świadczyło, że będzie nudno. No nie. Takiego wyboru młodych cipek nigdy wcześniej nie miałem. Na dodatek, to połączenie: ciało dziewiętnastolatka, sprawne, tryskające energią i testosteronem oraz osobowość pięćdziesięciolatka, doskonale zdającego sobie sprawę ze swoich potrzeb. 
Można powiedzieć, że moje życie w tej odległej rzeczywistości zapowiadało się całkiem ciekawie. Nawet gdyby z tego mojego planu poprawienia jego historii nic nie wyszło, nawet gdybym kompletnie wszystko spieprzył, na co się nie zanosiło, to i tak byłem na wygranej pozycji. Takich doświadczeń nie zagwarantowałaby mi żadna inna okoliczność w mojej teraźniejszości. 
Nie wiem, co mną kierowało i dlaczego zachowałem się w ten sposób. Niektórych rzeczy nie da się wytłumaczyć. Podszedłem do niej. Położyłem dłonie na jej ramionach, a następnie spokojnie i delikatnie zacząłem przesuwać swoje ręce do dołu wzdłuż jej rąk, ciągnąc za sobą ubranie. Jako że wszystko było luźne i nieskładnie pospinane, zjechało nie pozostawiając po sobie najmniejszego śladu. 
Była bez stanika. Nie założyła go, wychodząc z basenu. Jej piersi ukazały się moim oczom jak wiosenny wschód słońca. Stopniowo wysuwały się zza bluzki, uszczęśliwiając mnie swoim promienistym uśmiechem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...