wtorek, 23 lutego 2021

Projekt: "Przyszłość".

356. Wielki ciężki worek.


Z zaciekawieniem i nieukrywaną satysfakcją obserwowałem, jak przez krótką chwilę się zastanawia. W końcu rumieniąc się na buzi umieściła miarkę pod spodem, u nasady mojego wielkiego sterczącego zaganiacza. Nie wiem jaki zamysł jej towarzyszył, bo w tym momencie nie było to najlepsze rozwiązanie. Wielki ciężki worek bardzo utrudniał dokładnie zmierzenie obwodu moich bioder. 


W tym samym momencie Kasia pochyliła się, aby zmierzyć obwód mojego pasa i bioder. Oczywiście nie byłoby w tym nic zdrożnego gdybym nie był całkowicie nagi a mój kutas nie sterczał wycelowany prosto w jej usta niczym wielka armata. Sytuacja była dziwna dwuznaczna i bardzo, ale to bardzo podniecająca. Gdzieś pod skórą czułem, a w zasadzie byłem tego pewny, że wszystko musi się skończyć jakimś wielkim, niesamowitym ruchaniem. Zastanawiałem się tylko jak szybko to nastąpi i jak będzie wyglądało. 

Kiedy zawinęła zimny pasek centymetra w okolicach mojego pępka zadrżałem z wrażenia. Odebrałem to jako najsłodszą pieszczotę, chociaż zapewne nią nie było i zapragnąłem objąć ją i mocno przytulić do siebie. Z jakichś jednak względów nie zrobiłem tego. 

Czyżby targały mną jeszcze jakieś resztki pruderii wyniesionej z mojego poprzedniego życia? O ile dobrze kojarzyłem w tym świecie takie zachowania były aprobowane, a przynajmniej nic mi za to nie groziło. Czegóż mogłem się więc obawiać? 

Spojrzała, odczytała, odeszła i zapisała. Wróciła po chwili. Taśma opięła moje pośladki. W tym momencie moje podniecenie było już na takim poziomie, że w żaden sposób nie dało się go ukryć. Westchnąłem głęboko i napiąłem się jak struna. Czułem jak coś ściska moje jaja poniżej penisa i ciągnie do dołu. Muszę coś z tym zrobić. Jeszcze chwila a rzucę się na nią jak dziki zwierz, - myślałem gorączkowo. 

 Chyba to wyczuła. Zawahała się i zatrzymała na chwilę. Wypuściłem powietrze z płuc i opadłem na całe stopy. 

-Przepraszam, - powiedziałem, - jestem… ja jestem… ach nieważne… 

Uniosła wzrok, uśmiechnęła się ciepło i wznowiła przerwane działanie. Mimo wszystko, kontynuowanie tego  co zaczęła wcale nie było takie proste. Nie, żebym w jakiś sposób jej to utrudniał. Przynajmniej świadomie. Po prostu mój kutas był jak wielka dzida wycelowana prosto w jej stronę i utrudniająca wykonanie zdawałoby się tej jakże prostej czynności. 

Musiała wyciągnąć ramiona, żeby dostać się… no właśnie, gdzie? Myślałem, że prychnę śmiechem. To było naprawdę zabawne. Rozśmieszała mnie, a jednocześnie wzbudzała we mnie ogromne pokłady czułości i pożądania zarazem. W normalnych warunkach, to znaczy w momencie kiedy nie byłbym tak podniecony, linia pomiaru przebiegałaby tuż nad penisem. Niestety w tym momencie mój jebaka wpychał się na sam środek i dziewczyna miała dylemat czy mierzyć z góry, czy też może z dołu. 

Z zaciekawieniem i nieukrywaną satysfakcją obserwowałem, jak przez krótką chwilę się zastanawia. W końcu rumieniąc się na buzi umieściła miarkę pod spodem, u nasady mojego wielkiego sterczącego zaganiacza. Nie wiem jaki zamysł jej towarzyszył, bo w tym momencie nie było to najlepsze rozwiązanie. Wielki ciężki worek bardzo utrudniał dokładnie zmierzenie obwodu moich bioder. 

Kiedy nie mogła dać sobie z tym rady czułem się jeszcze bardziej podniecony. Po co to robiła? Czy było to konieczne? Może po prostu była to tylko gra. Tak czy inaczej, wszystko pobudzało każdy mój nerw i nie dawało spokoju nawet na krótką chwilę. 

W pewnym momencie chwyciła moje ogromne jądra w swoją małą niewinną rączkę i próbowała przycisnąć do moich ud. Reakcja była taka, że pociemniało mi w oczach i poczułem, że robi mi się bardzo gorąco. 

Odruchowo rozstawiłem nogi. Moje jaja natychmiast znalazły się między nimi i dokonanie pomiaru było wykonalne. Dziewczyna zacisnęła centymetr, odczytała i wróciła do stolika. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...