środa, 24 lutego 2021

Projekt: "Przyszłość".

357. Musiała się do mnie mocno przytulić.


Stanęła nieco z boku, aby drugi raz nie nadziać się na moją fujarę. Unosząc ręce do góry starała się objąć moje ciało poniżej ramion. Z tym także miała dość poważny problem. Aby tego dokonać, musiała się do mnie mocno przytulić. 


-Ile masz lat? - spytałem niepewnie. 

-Dwadzieścia jeden, - odpowiedziała, unosząc głowę i się uśmiechając. - Dlaczego pytasz? 

W tym momencie zrobiło mi się bardzo głupio. Zrozumiałem, że mam odczynienia z dorosłą kobietą, a nie z niedoświadczoną, skromną nastolatką. Chociaż co do tego drugiego nie mogłem mieć przecież pewności. Mogła być przecież dorosła i niedoświadczona. Jedno drugiego nie wykluczało. Nie wiem, dlaczego poczułem jeszcze większy dreszcz emocji. 

-A nie, nic. Myślałem, że jesteś młodsza, - powiedziałem odpowiadając na uśmiech.

-Często to słyszę, - stwierdziła, ponownie zbliżając się do mnie z centymetrem, - Ludzie myślą, że się jeszcze uczę. 

-Nie dziwę się, wyglądasz na piętnaście lat. 

Jeszcze raz się uśmiechnęła. Teraz jeszcze cieplej i jeszcze bardziej zalotnie. 

-Co tutaj robisz? - spytałem chcąc odwrócić moją uwagę od seksu i podniecenia.

Wzruszyła ramionami. 

-Pracuję. Jak widać. Chociaż w zasadzie zastępuję mojego tatę. Rozchorował się biedaczek i leży w łóżku. 

Zatrzymała się tuż obok mnie. 

-Unieś ramiona, - powiedziała, - chcę zmierzyć obwód twojej klatki piersiowej. 

Dziwne. Rzeczywiście zapomniałem, że jestem goły jak święty turecki a moja rakieta jest gotowa do startu. W tym momencie zaczynałem traktować to jak pobyt na plaży naturystów: gorąco, blisko, ale bezpiecznie.

Nagle wszystko szlag trafił. Stało się coś, czego nie przewidziałem. Podeszła zbyt blisko i niechcący naparła na mojego kutasa. 

Wiedziałem, że jest niska, ale nie przypuszczałem, że aż tak. Mój sztywny drąg trafił między jej pępek a piersi. To było zaskakujące, ale bardzo przyjemne. Dźgnąłem ją tak mocno, że aż wgniotłem jej drobne miękkie ciało. 

Wydaje mi się, że w tym momencie się zaczerwieniłem. Oczywiście jeśli posiadałem jeszcze taką zdolność. 

-Och przepraszam, - odezwałem się nieco speszony, - nie chciałem, to znaczy, no wiesz on… no jest taki wielki. Jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłem. 

Spojrzała na mnie jeszcze raz, ale w tej chwili nie było już na jej buzi takiego serdecznego uśmiechu. 

-Nie przepraszaj. Przecież to nie twoja wina. To ja na ciebie wlazłam. Och jestem taka nieostrożna. Poza tym to było całkiem przyjemne. 

-Rzeczywiście było, - mruknąłem.

Zmrużyła oczy. Zofia właśnie przymierzała koronkowe majteczki. Były tak samo obfite jak jej wielki tyłek. Zaciągnęła je ostrożnie na pośladki i pieczołowicie poprawiała delikatny materiał. Mój kutas zareagował gwałtownym ruchem w górę. Miałem przeczucie, że tego wieczora będę miał do obsłużenia nie jedną a dwie panie.

-Mówiłaś, że twój tata jest chory, - zacząłem chcąc rozładować nieco napięcie, - to coś poważnego? 

Stanęła nieco z boku, aby drugi raz nie nadziać się na moją fujarę. Unosząc ręce do góry starała się objąć moje ciało poniżej ramion. Z tym także miała dość poważny problem. Aby tego dokonać, musiała się do mnie mocno przytulić. 

Poczułem się tak, jakbym szybował na skrzydłach do nieba. Była bardzo miękka, gorąca i delikatna. Niesłychanie trudno było się oprzeć jej słodkim wdziękom. 

-Nie, to tylko zwykła grypa, - powiedziała dysząc w moją skórę. Ma wysoką temperaturę, ale za kilka dni powinien wrócić do pracy.

-Nie wyeliminowaliście jeszcze wszystkich chorób, - rzuciłem odruchowo, tak jakbyśmy znajdowali się w nie wiem jak dalekiej przyszłości. 

-No niestety jeszcze nie, - powiedziała poważnie, - a szkoda, bo by się przydało. Chociaż z drugiej strony mamy tak dobre szczepionki, że większość schorzeń przechodzi się dość łagodnie i szybko. 

Znów udało mi się oderwać od rzeczywistości i zapomnieć o sterczącym kutasie. Niestety bardzo szybko wracał do poprzedniego stanu i zaczynał przejmować nade mną kontrolę. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...