środa, 21 września 2022

Misja.

27. Z głośnym mlaskaniem.


Z głośnym mlaskaniem cofał się jeszcze bardziej, aż jego głowica całkowicie schowała się między jej cyckami. Poczuła bardzo przyjemne łaskotanie.


Pociągnął za jej ramiona mocno do tyłu. Cały jej tułów ułożył się ukośnie pod kątem czterdziestu pięciu stopni, lecz głowa wciąż pozostawała ustawiona w pozycji pionowej. Wyglądało to tak, jakby sama, z własnej, nieprzymuszonej woli prezentowała cały majestat i obfitość swojego biustu. 

Po chwili powoli unosił ją do góry. Znajdowała się w coraz bardziej nienaturalnej pozycji. Walczyła, próbując trzymać twarz na tym samym poziomie, lecz jednak było to niemożliwe. Teraz to cycki przybrały główną pozycję. Sterczały i piętrzyły się, dumnie prezentowały swoje rozmiary. 

Później, jakby wbrew wszystkim oczekiwaniom, wyprostowała się. Uniosła oczy do góry, wpatrując się gdzieś w jego twarz skrytą za szklanym hełmem. 

-Iiiiiii… niiiiiieeee… - wyrwało się z jej gardła.

Coś zaczęło nieprzyjemnie trzeszczeć, a jej ciało trząść się na wszystkie strony. Unosiła się jeszcze wyżej. Tym razem bardziej pionowo. Jej ramiona wciąż wyginały się do tyłu. 

-Ja nie chcę… hy… - westchnęła, - Kim jesteś?! Nie… 

Po chwili opuściła wzrok i spojrzała na wielkiego, fioletowo niebieskiego kutasa, sterczącego na wysokości jej twarzy. W jej wzroku było pytanie, co też on zrobi i gdzie tym razem wyląduje? 

Stanęła cicho dwa razy, przekręcając głowę raz lewo w raz w prawo. Zmrużyła oczy i, jakby wzrokiem, oceniała jego wielkość i grubość, jakby zastanawiała się, w którym miejscu swojego ciała za chwilę go poczuje. 

Zapadła cisza. Słychać było tylko jej przyspieszony oddech i szelesty ubrania. Górował nad nią wysokością. Stał, wpatrując się w jej cycki. Z pozycji jego głowy wyglądały jeszcze bardziej dorodnie i okazale. Obejmował ją swoimi niebieskimi ramionami, oplatając jej biodra. Jego długi fiut był dokładnie pośrodku między nimi. A po chwili miękko wcisnął się w to właśnie ciasne i gorące miejsce. Jej skóra była spocona, więc rozległo się ciche klaśnięcie. Z wrażenia wyrzuciła ze swojego gardła cichy odgłos zaskoczenia, ale też i przyjemności. 

Jej balony były na tyle duże i sprężyste, że w tej chwili bez najmniejszego problemu zaciskały się na nim i obejmowały jego trzon tak, że nie wyskakiwał spomiędzy nich, jak to zwykle bywa przy mniejszym biuście.

Nie czekając na zaproszenie, pchnął go do przodu, zatrzymując jego łeb tuż przed jej ustami. Nie usunęła głowy, nie broniła się. Pozostała w tej samej pozycji co poprzednio. Jej delikatne wargi dotknęły samego czubka wielkiej głowicy. Wyglądało to tak, jakby złożyła na niej delikatny pocałunek. 

Jej kochanek zbliżył się do niej, rozstawił swoje nogi szeroko, obejmując jej tułów udami. Jej duże piersi rozgniotły się na nich, niczym dwie dorodne dynie, tym samym zaciskając się jeszcze bardziej na jego badylu. 

Westchnęła głęboko, a on przystępując z nogi na nogę, pchał się jeszcze mocniej. Jego gruby, długi kutas usilnie próbował wedrzeć się w jej buzię. Była unieruchomiona niebieskimi wężami, jak też jego zaciskającymi się coraz bardziej, udami. Z zaskoczeniem stwierdziła, że ten brak ruchu i obrony podnieca ją jeszcze bardziej. 

Jeszcze raz westchnęła, czując gorącą, pulsującą pałę na brzegu swoich ust. Napletek był już dawno obciągnięty do dołu, a fioletowy grzyb, opleciony grubą żyłą pachniał męskim podnieceniem. Jej piersi o mało nie pękły. 

Stęknęła. Począł delikatnie się cofać, pozostawiając po sobie ślad rozmazanego potu. Odprowadzała go wzrokiem, jakby smutna, że już się oddala. 

Z głośnym mlaskaniem cofał się jeszcze bardziej, aż jego głowica całkowicie schowała się między jej cyckami. Poczuła bardzo przyjemne łaskotanie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...