sobota, 27 maja 2023

Hotelik "Miłość".

15. Jestem obserwowany.


A więc stała przede mną i to bardzo blisko. Kamera zrobiła zbliżenie. Znowu miałem przyspieszony oddech. To był już standard. Łup, łup, łup... – szybko bijące serce i uczucie promieniowania opanowujące mój organizm, całe moje jestestwo, jak szybko rozprzestrzeniający się pożar. Jak pożar, którego nie dało się już opanować. Czułem się jak nastolatek, jak gówniarz, który nie jest w stanie poradzić sobie z własnym pożądaniem. 

Czy byłem zły na siebie za własną niemoc? Nie. O dziwo czułem się z tym doskonale. Im bardziej starałem się temu opierać, tym trudniejsze to wszystko było i jednocześnie tak słodko zabarwione, że wydawało się niedorzecznością, aby się temu przeciwstawić. 

Nie uśmiechała się teraz. Była poważna. Bardzo uważnie i czujnie się we mnie wpatrywała. To znaczy w obiektyw kamery, która musiała znajdować się na wprost niej. A może tam też było kilka kamer? Któż to może wiedzieć. To nie było aż tak ważne. Ważne, że patrzyła. To była piękna dziewczyna o pełnej okrągłej buzi, kształtnych ustach i ciemnozielonych oczach. 

Była bardzo zgrabna. Jej biodra były szerokie i ponętne a całe ciało składało się z cudownych wypukłości, zagłębień i zakamarków. Kiedy patrzyłem na te jej ogromne, podobne do wielkich balonów cyce, myślałem, że mój kutas eksploduje. Zrobił się jeszcze grubszy i sztywniejszy. Pokrywała go sieć fioletowych, napęczniałych żył. Niecierpliwie przystępowałem z nogi na nogę, czując jak całe moje ciało, począwszy od wierzchołka głowy, a kończąc na koniuszkach palców stóp, ogarnia przecudne słodkie uczucie, którego nie chciałem i nie mogłem powstrzymać. 

-Och, och, och, - oddychałem ciężko. 

W oczach dziewczyny było tyle spokoju i opanowania, że już po chwili w jakiś dziwny sposób dotarło do mnie, że to, co się dzieje, jest absolutnie w porządku, że nie mam się czym przejmować i mogę przestać stawiać jakikolwiek opór, zarówno wewnętrzny jak i zewnętrzny. Coś mi mówiło: "jesteś sam. Nic się nie dzieje, wszystko jest w porządku. Poddaj się temu i zrób to, co powinieneś". Coś mi mówiło: "to twoja mała tajemnica. Nikt się nie musi o tym dowiedzieć. Po prostu pozbądź się konwenansów". A z drugiej strony doskonale zdawałem sobie sprawę, że jednak nie jestem sam, że cały czas jestem obserwowany, że w tej chwili patrzy na mnie ta niesamowita, cudowna dziewczyna. 

Podejrzewałem, że być może ona nie jest jedyna, że patrzy na mnie więcej osób. Tylko kto? Kobiety, czy mężczyźni? A może pary? Być może jestem na jakiejś hotelowej kablówce. Kiedy sobie o tym pomyślałem, zrobiło mi się jeszcze bardziej przyjemnie i słodko. 

Trzymała przed sobą coś w rodzaju dużego sztucznego białego pióra. Zdawała się być tancerką na wodewilu. To pióro w znacznej części zasłaniało jej brzuch tak, że mój wzrok automatycznie zjeżdżał pod nie, by ogarnąć sobą to, co znajdowało się między jej obfitymi, jędrny mi udami, które w tej chwili były ciasno złączone wręcz zaplecione. Tam też dostrzegłem trójkącik rzadkiego dość niedbale wyrastającego włosia okrywającego jej wzgórek łonowy. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...