sobota, 20 maja 2023

Hotelik "Miłość".

8. Kurwa, co to pies?!


No ale tak się czułem. Ruszyłem wzdłuż korytarza, zaglądając do poszczególnych pokojów, do tych, które były jeszcze otwarte. "Może ta mała nimfomanka przyjechała z kimś właśnie teraz? Nie, to głupie. Przecież była praktycznie naga. Skąd się tu wzięła? Przecież z nieba nie spadła. To nie Boże Narodzenie i nie czas na prezenty."

Nigdzie jej nie było. Absolutnie. Ludzie gapili się na mnie jak na wariata, bo zamiast rozpakowywać się, moja walizka wciąż stała w wejściu, łaziłem po całym hotelu i zaglądałem jak złodziej do innych. 

W pewnym momencie powiedziałem: "stop. Tak nie może być, bo jeszcze ktoś rzeczywiście pomyśli, że coś chcę zapierdolić". Nie chciałem psuć sobie opinii już na samym początku. Pomyślałem sobie, że będę rozglądał się, ale bardziej dyskretne, jakoś postaram rozłożyć się to w czasie. Nawet do głowy mi nie przyszło, aby dać sobie z tym całkowicie spokój. 

Wróciłem więc do pokoju, wniosłem torby i nieco się rozejrzawszy po szafkach i miejscu, jakie miałem do dyspozycji, zacząłem się rozpakowywać. Co nie zmienia faktu, że nie mogłem przestać myśleć o tej młodej dzierlatce. Widocznie tak się już na nią napaliłem, że nie mogłem pogodzić się z myślą, iż nic z tego nie będzie, że nici z realizacji moich gorących marzeń i pragnień. 

"Cholera jasna, ale ze mnie głupiec! Dlaczego nie zabrałem się za nią od razu?" - myślałem, zaglądając pod łóżka. A później pomyślałem jeszcze: "Ale idiota z ciebie! Myślisz, że schowała się pod łóżko? Kurwa, co to pies?! Ja pierdolę, mózg mi zlasowała!" Tak czy inaczej, jeszcze raz dokładnie sprawdziłem łazienkę, ale nic tam nie było poza moimi suszącymi się gaciami, hotelowymi ręcznikami i papierem toaletowym. 

Coś mi się jednak nie zgadzało. Piszę coś, bo właściwie w tamtej chwili nie potrafiłem określić, co to było. Jakieś dziwne, niejasne przeczucie. 

Jeszcze raz wróciłem do pokoju, stanąłem na środku i uważnie się rozejrzałem. Na jednej ze ścian stał przeszklony regał. Był pusty. Można było postawić na nim cokolwiek: książki wazony ubrania. Wszystko, ale w tej chwili był zupełnie pusty. "No zwykła szafka", - pomyślałem, - "człowieku, czego ty właściwie chcesz? Chyba zaczynasz świrować".

Nie dałem się jednak zwieść tym myślom. Zmrużyłem oczy i spojrzałem na regał, a w zasadzie na szybę, pod innym kątem i dopiero teraz to dostrzegłem. To znaczy, musiałem widzieć to już wcześniej, tylko nie zdawałem sobie z tego sprawy. W szkle coś się odbijało. Na początku nie byłem pewien, co to jest, bo było dość niewyraźne. Dopiero kiedy przyjrzałem się dokładniej, zatkało mnie. Po prostu odebrało mi mowę. 

W szybie odbijała się dziewczyna. Może nie tyle żywa osoba, ile jej zdjęcie, lub obraz. Była to ta sama dziewczyna, którą rzekomo widziałem siedzącą na łóżku. Szybko odwróciłem głowę, by zrewidować swoje spostrzeżenia, ale w miejscu, z którego powinno pochodzić odbicie nie było absolutnie nic. Odbicie w szybie pokazywało łóżko za mną a na nim tę młodą podniecającą Azjatkę. Jednak w rzeczywistości po drugiej stronie znajdowało się tylko i wyłącznie łóżko. Puste zresztą i ładnie posłane. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...