piątek, 19 maja 2023

Hotelik "Miłość".

7. Szukam ducha.


Nie wiem co się ze mną wtedy działo, ale chyba lekko spanikowałem. Miałem takie dziwne poczucie, że muszę ją znaleźć i to jak najszybciej. Nie wiem, po jaką cholerę miałbym jej szukać. Ot po prostu dziewczyna, być może czyjaś nastoletnia córka pomyliła pokoje. Ja wszedłem i wyszła z tego głupia, niezręczna sytuacja. Bardzo niezręczna. Już wyobrażałem sobie jakiegoś tatusia ściągającego mnie po całym hotelu z siekierą za to, że chciałem zmolestować jego kochaną latorośl. No ale, kurwa, przecież nic nie było! Nic, chociaż już tego żałowałem. 

Mimo wszystko patrząc z drugiej strony, biorąc wszystko na tak chłopski rozum, cała ta sytuacja wydawała się bardzo dziwna i podejrzana. Przecież żadna, powiedzmy normalna, dziewczyna, nie weszłaby półnaga do cudzego pokoju. Kiedy tak to wszystko odtworzyłem sobie w pamięci, cały ten obraz, stwierdziłem, że to, co się stało, było zbyt jednoznaczne, aby mogło być przypadkowe. Nie było. 

"A może to jakaś prostytutka?" - pomyślałem. 

Tak, to na pewno była dziewczyna lekkich obyczajów. "Lekkich obyczajów", hehehe… dobre sobie. Nagle zrobił się ze mnie bardzo poprawny pan. 

No ale nic, laska ewidentnie była przygotowana na seks i na pewno nie pomyliła pokoju. 

"Ciekawe, bardzo ciekawe", - dedukowałem, - "Te komentarze w internecie to wcale nie musiał być hejt czy stek kłamstw. Być może, o czym mi właściciel nie powiedział, mają tutaj takie usługi, no powiedzmy dodatkowe".

Wróciłem do łóżka. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu nie wyglądało na to, aby przed chwilą ktoś na nim siedział. Całkowicie zbiło mnie to z tropu. Narzuta była wręcz idealnie naciągnięta i nie było na niej choćby najmniejszej fałdki. 

"Jak to możliwe? Czyżby była aż tak sprytna, żeby wychodząc tak dokładnie po sobie posprzątać? Kurczę nie, a może... nie, nie, nie. To niemożliwe. Przecież widziałem ją bardzo dokładnie. Musiała tutaj być. A może nie? Może wcale jej tutaj nie było? Może wszystko mi się przywidziało? Jeżeli tak, to musi być ze mną coś bardzo źle".

Teraz zacząłem odczuwać ten charakterystyczny niepokój i napięcie. Powinienem był już w tej chwili zrezygnować i wyjechać. Nie zrobiłem tego jednak. 

Mimo tak oczywistych faktów nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że zabawa zaczyna być niebezpieczna. Może dlatego, że, chociaż wiem, że to niemożliwe, w jakiś sposób czułem się z nią związany. Dziwne. Tak jakby była moją znajomą, czy kimś bardzo bliskim. Kimś o kogo trzeba się troszczyć. 

Ta… już ja bym się o nią zatroszczył.

Inną kwestią było to, że pomimo dwóch, nie trzech wytrysków, mój kutas wciąż był sztywny i gruby. Cały czas doświadczyłem tego intensywnego uczucia, które towarzyszy silnemu podnieceniu. Może to dlatego, że nie miałem na sobie slipów, a mój rozochocony rumak biegał sobie po luźnych spodniach jak koń na wybiegu. Ocierał się wielkim napęczniałym łbem o materiał i domagał się jeszcze więcej.

Tak czy inaczej, nie myśląc wcale, postanowiłem jej poszukać. Prawda, że to idiotyczne? Może byłem jeszcze pod wpływem szoku, nie wiem, ale wyszedłem na korytarz i rozejrzałem się uważnie. Zza zakrętu wyłoniła się jakaś blondynka z dwiema torbami. Wysoka i cycata. 

"Nie to nie tamta", - pomyślałem, - "tamta była dużo niższa, poza tym miała ciemne włosy. Kurwa, co za idiotyzm! Co ja w ogóle wyprawiam. Szukam ducha, czy co?" 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...