5. Patrzyłem na jej cipkę.
-Wiesz co, najpierw to ci wleję na tę… twoją, gołą dupę. Zakładaj majtki, bo nie wytrzymam! - krzyknąłem, chcąc sprawić, by nie drżał mi głos, ale drżał, bo zabrzmiało to, co najmniej groteskowo.
-Oho, tatuś się wkurzył, co?! O tak, zlej mnie. Zlej mnie porządnie. Jestem taaka niegrzeczna. Proszę o lanie, takie porządne lanie. No co, wlej mi na tę gołą dupę.
Ja pierdolę, było coraz gorzej. Jej nie dało się opanować. Byłem coraz bardziej podniecony i powiem szczerze, było mi z tym całkiem dobrze.
-Nie wygłupiaj się. Ubierz się, bo sam wezwę twoich rodziców, - powiedziałem, mając nadzieję, że to coś da.
Zawahała się.
-Nie, no co ty, nie zrobisz tego?!
Niestety już po chwili stanęła na czworakach i wystawiła w moją stronę swój zgrabny tyłeczek. Wygięła plecy w pałąk, co jeszcze bardziej podkreślało jego kształt i wielkość.
-Widzę, że z tobą w ten sposób nie da rady, młoda, - zacząłem.
Wiedziała, o co chodzi.
-Od razu tak było trzeba, panie monter. Sprawdzi mi pan co nieco? Przydałby mi się, jakiś mały przegląd? Obejrzyj moje zakamarki i zobacz co tam nie w porządku, że tak mi się chce fiuta.
Odwróciła głowę i patrzyła na mnie zza ramienia. Spojrzałem na nią srogim wzrokiem.
-Nie będzie żadnych przeglądów, wychodzę, - powiedziałem.
Nie wyszedłem jednak. Nie byłem w stanie. Nie ruszyłem się nawet o centymetr. Patrzyłem, a ona się śmiała jak wariatka.
-No nie wygłupiaj się, dawaj tego swojego mercedesa i parkuj między moje uda, - zachęcała stanowczym głosem.
Z jej cipeczki wysunęły się dwa ciemnobrązowe, delikatnie pomarszczone płatki. Trzęsłem się, ciężko oddychałem, walczyłem ze sobą, ale byłem na przegranej pozycji.
-No chodź, śmiało, - zapraszała, a ja nie byłem w stanie odmówić.
Patrzyła na mnie. Słowa uwięzły mi w gardle.
-Wiesz, jeszcze nie spotkałam faceta, który, w takiej sytuacji, by mi odmówił, - powiedziała, potrząsając głową.
Odwróciła się i, już bez majtek, usiadła w rozkroku. Uśmiechała się, była jak urocze, niewinne dziecko, a jednocześnie płonęła pełnym, namiętnym erotyzmem.
-No chodź do mnie, proszę, - mówiła tak, że trudno było odmówić.
Powoli przechyliła się do tyłu i oparła na rozpostartych dłoniach.
-Przecież cię nie ugryzę, chcę tylko trochę ciepła, - zachęcała.
Wiedziałem, jak zdradliwe są to słowa.
-Ciepła? Jakiego ciepła?! Dziewczyno, ty chcesz ostrego seksu, rżnięcia, ruchania!
Roześmiała się w głos.
-No chcę. Czy to coś złego? Czemu się tak unosisz? Podobasz mi się i chcę się z tobą kochać.
Zwinęła swoją kolorową bluzeczkę ponad cycuszkami i ponownie się wsparła. Pochyliła głowę na jeden bok, uroczo chowając ją w ramionach.
-No nie wygłupiaj się. Popatrz, taka młoda cipka jest tuż, obok ciebie. Zrób coś z tym.
Wreszcie do mnie dotarło. Kurczę, wreszcie zrozumiałem to, co się ze mną, w tej chwili działo. Nagle uświadomiłem sobie, że przecież wolę patrzeć, niż robić cokolwiek innego. Bardziej podniecało mnie obserwowanie i szamotanie się z własnym pożądaniem niż jakiekolwiek działanie. To było niesamowite.
-Nie mogę, ja nie mogę… - powtarzałem w kółko.
Rozkładała uda, wolno, stopniowo, ale coraz szerzej i szerzej. Jak zahipnotyzowany patrzyłem na jej cipkę. Była gładziutka, bez śladu, chociażby najdrobniejszego, zarostu. Ciemne, grube fałdy otaczały delikatne, złożone w kształt motylich skrzydełek, wewnętrzne wargi. W tej samej chwili poczułem subtelny i bardzo przyjemny, kobiecy zapach. Patrzyłem, a ona się rozszerzała i rozszerzała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz