piątek, 25 sierpnia 2023

Prowokacja

5. Patrzyłem na jej cipkę.


-Wiesz co, najpierw to ci wleję na tę… twoją, gołą dupę. Zakładaj majtki, bo nie wytrzymam! - krzyknąłem, chcąc sprawić, by nie drżał mi głos, ale drżał, bo zabrzmiało to, co najmniej groteskowo.

-Oho, tatuś się wkurzył, co?! O tak, zlej mnie. Zlej mnie porządnie. Jestem taaka niegrzeczna. Proszę o lanie, takie porządne lanie. No co, wlej mi na tę gołą dupę. 

Ja pierdolę, było coraz gorzej. Jej nie dało się opanować. Byłem coraz bardziej podniecony i powiem szczerze, było mi z tym całkiem dobrze.

-Nie wygłupiaj się. Ubierz się, bo sam wezwę twoich rodziców, - powiedziałem, mając nadzieję, że to coś da. 

Zawahała się. 

-Nie, no co ty, nie zrobisz tego?! 

Niestety już po chwili stanęła na czworakach i wystawiła w moją stronę swój zgrabny tyłeczek. Wygięła plecy w pałąk, co jeszcze bardziej podkreślało jego kształt i wielkość. 

-Widzę, że z tobą w ten sposób nie da rady, młoda, - zacząłem.

Wiedziała, o co chodzi. 

-Od razu tak było trzeba, panie monter. Sprawdzi mi pan co nieco? Przydałby mi się, jakiś mały przegląd? Obejrzyj moje zakamarki i zobacz co tam nie w porządku, że tak mi się chce fiuta. 

Odwróciła głowę i patrzyła na mnie zza ramienia. Spojrzałem na nią srogim wzrokiem. 

-Nie będzie żadnych przeglądów, wychodzę, - powiedziałem.

Nie wyszedłem jednak. Nie byłem w stanie. Nie ruszyłem się nawet o centymetr. Patrzyłem, a ona się śmiała jak wariatka. 

-No nie wygłupiaj się, dawaj tego swojego mercedesa i parkuj między moje uda, - zachęcała stanowczym głosem.

Z jej cipeczki wysunęły się dwa ciemnobrązowe, delikatnie pomarszczone płatki. Trzęsłem się, ciężko oddychałem, walczyłem ze sobą, ale byłem na przegranej pozycji. 

-No chodź, śmiało, - zapraszała, a ja nie byłem w stanie odmówić. 

Patrzyła na mnie. Słowa uwięzły mi w gardle.

-Wiesz, jeszcze nie spotkałam faceta, który, w takiej sytuacji, by mi odmówił, - powiedziała, potrząsając głową. 

Odwróciła się i, już bez majtek, usiadła w rozkroku. Uśmiechała się, była jak urocze, niewinne dziecko, a jednocześnie płonęła pełnym, namiętnym erotyzmem. 

-No chodź do mnie, proszę, - mówiła tak, że trudno było odmówić.   

Powoli przechyliła się do tyłu i oparła na rozpostartych dłoniach. 

-Przecież cię nie ugryzę, chcę tylko trochę ciepła, - zachęcała.

Wiedziałem, jak zdradliwe są to słowa. 

-Ciepła? Jakiego ciepła?! Dziewczyno, ty chcesz ostrego seksu, rżnięcia, ruchania!

Roześmiała się w głos. 

-No chcę. Czy to coś złego? Czemu się tak unosisz? Podobasz mi się i chcę się z tobą kochać. 

Zwinęła swoją kolorową bluzeczkę ponad cycuszkami i ponownie się wsparła. Pochyliła głowę na jeden bok, uroczo chowając ją w ramionach.  

-No nie wygłupiaj się. Popatrz, taka młoda cipka jest tuż, obok ciebie. Zrób coś z tym. 

Wreszcie do mnie dotarło. Kurczę, wreszcie zrozumiałem to, co się ze mną, w tej chwili działo. Nagle uświadomiłem sobie, że przecież wolę patrzeć, niż robić cokolwiek innego. Bardziej podniecało mnie obserwowanie i szamotanie się z własnym pożądaniem niż jakiekolwiek działanie. To było niesamowite. 

-Nie mogę, ja nie mogę… - powtarzałem w kółko. 

Rozkładała uda, wolno, stopniowo, ale coraz szerzej i szerzej. Jak zahipnotyzowany patrzyłem na jej cipkę. Była gładziutka, bez śladu, chociażby najdrobniejszego, zarostu. Ciemne, grube fałdy otaczały delikatne, złożone w kształt motylich skrzydełek, wewnętrzne wargi. W tej samej chwili poczułem subtelny i bardzo przyjemny, kobiecy zapach. Patrzyłem, a ona się rozszerzała i rozszerzała. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...