sobota, 26 sierpnia 2023

Prowokacja

6. Przecież mogłem to zrobić.


-Widzę, że ci się podoba, co panie monter, chciałbyś zanurzyć w niej swój śrubokręt? - kokietowała uśmiechając się. 

Spojrzałem na ten jej głęboko wklęsły pępek, a ona od razu to spostrzegła i dorzuciła:

-No co, chcesz zostawić tam swoje gęste, białe nasienie?

-Nie, tylko tam, - mruknąłem ze złośliwym uśmieszkiem.

-A gdzie jeszcze?

-Nie pytaj, - powiedziałem, patrząc na jej piersi i twarz.

Zeszła z łóżka i stanęła przy oknie. Odwróciła się tyłem i oparła o parapet. Spomiędzy jej nóg kipiała soczystością świeża bułeczka. Patrzyła w bok, dając mi podziwiać swój cudowny profil. 

-Zobacz, teraz wystarczy, że rozepniesz pasek. 

-Och, - westchnąłem.  

Odchyliła głowę do tyłu, rozrzucając na plecach długie do pośladków, jedwabiste włosy. 

-Chciałbym poczuć twojego, twardego drąga, - szepnęła cicho.

Odwróciła się przodem, a ja podszedłem tak blisko, że poczułem jej oddech. Och, jaka ona była śliczna. Obserwowała mnie cudowna, niewinna, młodziutka buźka. 

-No i co tak patrzysz, weź mnie w ramiona, - powiedziała tak cicho, że ledwie ją usłyszałem. Nie śmiała się, nie uśmiechała, tylko patrzyła, - weź mnie i przytul. 

Drżałem na całym ciele. Nie byłem w stanie nic zrobić. 

-Boję się, - szepnąłem w końcu.

-Kogo? Moich rodziców?!

Pokiwałem głową. 

-I siebie, - dodałem.

Zmrużyła powieki.

-Taki duży a taki głuptas, - powiedziała. 

Uniosła rękę i oparła o rant okna.  - Nie ma czego, - dodała. 

Na ramieniu ułożyła swoją głowę i wciąż patrzyła. 

-Boję się.

-Jestem już dorosła.

-Nie jesteś, Elu. Nie jesteś. 

-Jestem.

Bawiła się swoimi piersiami, 

-Chcę orgazmu.

-Nie teraz. Nie ode mnie. Może za parę lat spotkasz kogoś młodszego. 

-Teraz! - zażądała stanowczo i głośno.  

Chciałem ją pocałować, przynajmniej tyle mogłem zrobić, ale nim zdążyłem wykonać, jakikolwiek ruch odwróciła się tyłem. Trzymała w dłoni mały, czerwony wibrator. Nawet nie wiem, skąd go wzięła, musiał leżeć na tym parapecie. 

-Sorry, jak nie chcesz, to ja sama teraz muszę sobie z tym poradzić. Kurwa, ci faceci! - powiedziała z zacięciem, a ja czułem się coraz bardziej głupio. 

Jej twarz przybrała wyraz czupurnego urwisa. Odchyliła się nieco bokiem i wprawnym ruchem włożyła zabawkę między swoje uda. 

-Aaaaach! - jęknęła z przejęciem.

Obserwowałem, każdy jej ruch a mój kutas pulsował.

-Żałuj, miałeś szansę, - powiedziała dość złośliwym tonem. 

Wsuwała i wysuwała, od czasu, do czasu cicho pojękując. Czerwony, sztuczny fiutek nurzał się w ciasnej cipeczce, a ja już żałowałem wszystkiego. Byłem zły na siebie, a jednocześnie zadowolony, że nie dałem się sprowokować. 

Ponownie odwróciła się przodem. Uchyliła usta i wsunęła między nie końcówkę czerwonego zaganiacza. Stanąłem bardzo blisko. Czułem zapach silikonu zmieszany z jej sokami. Patrzyła mi w oczy i ssała. 

-Och, - westchnąłem głęboko, wyobrażając sobie, że spoczywa tam mój, napęczniały, do granic możliwości, kutas. 

Przecież mogłem to zrobić, ale nie działo się nic. Stałem i patrzyłem. 

Po chwili stało się coś takiego, że serce podeszło mi do gardła. Zbliżyła się do łóżka i wlazła na nie. Później opadła na kolana, a następnie na dłonie. Popatrzyła na mnie wymownie. W dalszej kolejności rozwierając pośladki, wcisnęła między nie jaskrawego kutasika. 

-Widzisz, teraz tam mógłby siedzieć twój rozbójnik, - powiedziała, zmysłowo oblizując usta. 

Patrzyłem i dyszałem. Czerwony fiutek sterczał między jej pośladkami zupełnie, jakby to był mój własny. 

Nagle, gdzieś z dołu, dało się słyszeć kroki, a po chwili rozległ się donośny głos pani domu:

-Elu, możesz zjeść na dół i przywitać kuzyna?

-Tak mamusiu, już schodzę, - odpowiedziała grzecznie.

Jeszcze raz spojrzała na mnie tym swoim, niewinnym wzrokiem, szybko się ubrała i, na paluszkach, zbiegła po schodach. 

Tymczasem ja z mocno drżącymi rękami zabrałem się do wykonywania zaplanowanej na ten dzień pracy. 

 


KONIEC



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...