6. Przecież mogłem to zrobić.
-Widzę, że ci się podoba, co panie monter, chciałbyś zanurzyć w niej swój śrubokręt? - kokietowała uśmiechając się.
Spojrzałem na ten jej głęboko wklęsły pępek, a ona od razu to spostrzegła i dorzuciła:
-No co, chcesz zostawić tam swoje gęste, białe nasienie?
-Nie, tylko tam, - mruknąłem ze złośliwym uśmieszkiem.
-A gdzie jeszcze?
-Nie pytaj, - powiedziałem, patrząc na jej piersi i twarz.
Zeszła z łóżka i stanęła przy oknie. Odwróciła się tyłem i oparła o parapet. Spomiędzy jej nóg kipiała soczystością świeża bułeczka. Patrzyła w bok, dając mi podziwiać swój cudowny profil.
-Zobacz, teraz wystarczy, że rozepniesz pasek.
-Och, - westchnąłem.
Odchyliła głowę do tyłu, rozrzucając na plecach długie do pośladków, jedwabiste włosy.
-Chciałbym poczuć twojego, twardego drąga, - szepnęła cicho.
Odwróciła się przodem, a ja podszedłem tak blisko, że poczułem jej oddech. Och, jaka ona była śliczna. Obserwowała mnie cudowna, niewinna, młodziutka buźka.
-No i co tak patrzysz, weź mnie w ramiona, - powiedziała tak cicho, że ledwie ją usłyszałem. Nie śmiała się, nie uśmiechała, tylko patrzyła, - weź mnie i przytul.
Drżałem na całym ciele. Nie byłem w stanie nic zrobić.
-Boję się, - szepnąłem w końcu.
-Kogo? Moich rodziców?!
Pokiwałem głową.
-I siebie, - dodałem.
Zmrużyła powieki.
-Taki duży a taki głuptas, - powiedziała.
Uniosła rękę i oparła o rant okna. - Nie ma czego, - dodała.
Na ramieniu ułożyła swoją głowę i wciąż patrzyła.
-Boję się.
-Jestem już dorosła.
-Nie jesteś, Elu. Nie jesteś.
-Jestem.
Bawiła się swoimi piersiami,
-Chcę orgazmu.
-Nie teraz. Nie ode mnie. Może za parę lat spotkasz kogoś młodszego.
-Teraz! - zażądała stanowczo i głośno.
Chciałem ją pocałować, przynajmniej tyle mogłem zrobić, ale nim zdążyłem wykonać, jakikolwiek ruch odwróciła się tyłem. Trzymała w dłoni mały, czerwony wibrator. Nawet nie wiem, skąd go wzięła, musiał leżeć na tym parapecie.
-Sorry, jak nie chcesz, to ja sama teraz muszę sobie z tym poradzić. Kurwa, ci faceci! - powiedziała z zacięciem, a ja czułem się coraz bardziej głupio.
Jej twarz przybrała wyraz czupurnego urwisa. Odchyliła się nieco bokiem i wprawnym ruchem włożyła zabawkę między swoje uda.
-Aaaaach! - jęknęła z przejęciem.
Obserwowałem, każdy jej ruch a mój kutas pulsował.
-Żałuj, miałeś szansę, - powiedziała dość złośliwym tonem.
Wsuwała i wysuwała, od czasu, do czasu cicho pojękując. Czerwony, sztuczny fiutek nurzał się w ciasnej cipeczce, a ja już żałowałem wszystkiego. Byłem zły na siebie, a jednocześnie zadowolony, że nie dałem się sprowokować.
Ponownie odwróciła się przodem. Uchyliła usta i wsunęła między nie końcówkę czerwonego zaganiacza. Stanąłem bardzo blisko. Czułem zapach silikonu zmieszany z jej sokami. Patrzyła mi w oczy i ssała.
-Och, - westchnąłem głęboko, wyobrażając sobie, że spoczywa tam mój, napęczniały, do granic możliwości, kutas.
Przecież mogłem to zrobić, ale nie działo się nic. Stałem i patrzyłem.
Po chwili stało się coś takiego, że serce podeszło mi do gardła. Zbliżyła się do łóżka i wlazła na nie. Później opadła na kolana, a następnie na dłonie. Popatrzyła na mnie wymownie. W dalszej kolejności rozwierając pośladki, wcisnęła między nie jaskrawego kutasika.
-Widzisz, teraz tam mógłby siedzieć twój rozbójnik, - powiedziała, zmysłowo oblizując usta.
Patrzyłem i dyszałem. Czerwony fiutek sterczał między jej pośladkami zupełnie, jakby to był mój własny.
Nagle, gdzieś z dołu, dało się słyszeć kroki, a po chwili rozległ się donośny głos pani domu:
-Elu, możesz zjeść na dół i przywitać kuzyna?
-Tak mamusiu, już schodzę, - odpowiedziała grzecznie.
Jeszcze raz spojrzała na mnie tym swoim, niewinnym wzrokiem, szybko się ubrała i, na paluszkach, zbiegła po schodach.
Tymczasem ja z mocno drżącymi rękami zabrałem się do wykonywania zaplanowanej na ten dzień pracy.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz