czwartek, 24 sierpnia 2023

Prowokacja

4. Miałem ochotę ją utemperować.


Myślałem, że uniosę się do góry i, jak kogut, zacznę gdakać. 

-Poczuć jak pachniesz, mówisz?

-Taaaak.

Moje serce waliło jak oszalałe. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. 

-Boże, dziewczyno, przestań mnie prowokować. 

Roześmiała się cicho. Powoli przebierając nogami, sprawiła, że jej majtki znalazły się poniżej kolan. Teraz było mi już wszystko jedno. Mój kutas za chwilę sam rozsunąłby sobie rozporek i wyszedł na wierzch. Patrzyłem na tę jej piękną, anielską buzię, na łabędzią, długą szyję. Muskałem wzrokiem jej ramiona, piersi, sprężysty brzuch, szerokie biodra, zgrabne uda i pragnąłem, po prostu pragnąłem wziąć ją w objęcia. Przecież nie było to takie trudne, była tak blisko, może dwa, może trzy metry ode mnie, a jednak stałem i tylko patrzyłem. 

-Ależ ty jesteś zabawny. Wiesz, naprawdę, mi się podobasz, - uśmiechnęła się szeroko, pokazując białe zęby opasane stalową linką. 

Gdybym patrzył tylko na jej twarz, rzeczywiście mógłbym pomyśleć, że to jeszcze dziecko, ale to było takie mylące. Przede mną leżała w pełni ukształtowana, dojrzała kobieta, młoda, świeża, ale jednak już kobieta. 

Ułożyła się na boku, wystawiając w moją stronę swoją śliczną, podniecającą dupcię. Myślałem, że zwariuję. Między dużymi, okrągłymi pośladkami znajdowała się cudowna, przepiękna kajzereczka. 

-Chcesz, żebym cię zgwałcił? - spytałem wprost. 

-Taaaak… to byłoby… ciekawe… - znowu się roześmiała.

Patrzyłem na nią, jak sęp. To było jak rzucenie rękawicy. Prowokacja, której nie można było zostawić bez odpowiedzi. 

-Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, co mówisz. Wiesz jakiego grubego mam chuja?

Zmrużyła powieki i jeszcze szczerzej się uśmiechnęła.

-Ależ zdaję sobie sprawę. Jestem tego całkowicie świadoma. Przecież cię widziałam pod prysznicem. 

-Aha, to ty mnie podglądałaś. I co, nie boisz się? To prawdziwy kawał mięsiwa. 

-Nie.

-Nie? 

-Nic, a nic, hehehe… 

Znowu usłyszałem ten jej, radosny, rozbrajający śmiech. Wplotła dłoń w swoje bujne włosy i podparła głowę. 

-No, panie monter jedyna taka okazja. Zmontujmy coś razem. Towar leży i czeka, - mówiła, śmiejąc się serdecznie i głośno.

“Zlałbym to, niewychowane dziewuszysko na kwaśne jabłko. Oj, zlałbym, najchętniej na tę gołą dupę. Oj, przełożyłbym przez kolano”, - myślałem, ale i tak chciałem zrobić zupełnie coś innego.

-Wydaje mi się, że przeginasz, młoda, - powiedziałem ostro, - co innego na ciebie patrzeć, a co innego zerżnąć cię jak dziką sukę. Przecież wiesz, że jestem w robocie i na warunkowym. Chcesz, żebym miał problemy?

Podciągnęła kolana pod brodę, jeszcze bardziej wystawiając swoją cipeczkę na moje pożądliwe spojrzenia. Majtki znajdowały się już na jej kostkach. 

-Ciężko się z tobą rozmawia, kowboju, - odezwała się, unosząc się do pozycji półsiedzącej, -zobacz, jestem już bez majtek, gorąca i chętnie zobaczyłabym tego twojego, grubego kutasa. Co ty na to?

Ułożyła głowę ukośnie i potrząsnęła w powietrzu swoimi majteczkami. 

-Co ty wygadujesz? Czy ty wiesz, co ty w ogóle mówisz, dzieciaku?! - uderzyłem w zupełnie inne tony. 

Było to tylko pozorne wzburzenie. Owszem, krew we mnie buzowała, ale z podniecenia, a nie ze zdenerwowania. 

-No co, może nie mam racji? Tylko mi nie mów, że nie chcesz mnie wyruchać, - prowokowała coraz bardziej bezpośrednio. 

Roześmiałem się tylko. Miałem ochotę ją utemperować. Należało się jej to. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...