piątek, 27 października 2023

Randka w ciemno

12. Musiałem to zrobić teraz. 


Znów zakręciło mi się w głowie. 

"Och" - przez chwilę się zawahałem. Nie wiedziałem, czy dam radę. To było takie podniecające. To było coś tak niezwykłego, że aż trudno było mi sobie to wyobrazić. Ruchałem laskę tak niesamowicie podniecającą, że aż trudno było mi w to uwierzyć. 

Włożyłem łeb mojego fiuta w jej cipkę, a on naparł do góry jak lewarek, podnosząc się jej rozgrzane podniecone podbrzusze. Myślałem, że podniosę ją na tym fiucie, ale nie. Kręciło mi się w głowie, serce łomotało, oddech był trudny do opanowania. Musiałem to zrobić teraz. 

Raz! Jedno porządne pchnięcie i już byłem w niej po same jaja. 

"O Boże", - pomyślałem, - "zaraz się spuszczę. To będzie koniec. Nie dam rady. Po prostu to jest ponad moje siły. Nie dam rady. Nie dam rady jej wyruchać. Nie dam rady wyruchać tej młodej pizdy". O dziwo dałem radę. I wcale nie trysnąłem, nie spuściłem się tak od razu. Chociaż myślałem, że już to się dzieje. 

W sumie nie wiem, czy coś już nie poleciało z mojego penisa, bo było mi tak gorąco, tak słodko, że aż trudno było mi sobie to wyobrazić. Siedziałem w niej po same jaja i musiałem dalej przejść do akcji. Nie mogłem tak pozostać. Trząsłem się gwałtownie, ale nie wyszedłem z niej całkowicie, a ona zachichotała: 

-Jejku, ale jesteś w tym dobry. Och, jak mi dobrze. Nie przerywaj. 

Boże, znów zakręciło mi się w głowie. Od samych tych słów, od dźwięku, który był tak słodki, tak gorący i zachęcający. Znów pchnąłem, uderzyłem jajami w jej pośladki, a ona westchnęła, jęknęła cicho z przejęciem. Myślałem, że znów się spuszczę, ale się nie spuściłem. Za każdym razem było łatwiej. Może łatwiej było sobie z tym radzić, ale wiedziałem, że nic za darmo, że nic tutaj nie pozostanie za darmo, że jak się spuszczę, że jak dostanę orgazmu, to stracę przytomność, to będzie to kosmiczny odlot, na obcą planetę. 

Znów się cofnąłem i znów wszedłem. Teraz szybciej. Nie czekałem, a ona tylko za każdym razem pojękiwała cicho. Czułem, jak jej cipka coraz mocniej się kurczy, jak pulsuje. Była podniecona, bardzo podniecona, i bardzo tego chciała. 

Do tyłu i do przodu, do tyłu i do przodu, do tyłu i do przodu, zacząłem pracować coraz mocniej, coraz szybciej, coraz gwałtowniej, i raz i dwa, i raz i dwa, i raz i dwa. Chichotała, jęczała, stękała, a ja grzmociłem ją jak szalony. Czułem zapach, ostry zapach kobiety i mojego kutasa. Czułem zapach jej cipki, podniecenia, zapach seksu. 

Okna były zamknięte, w mieszkaniu było bardzo ciepło, wszystko przesiąkło naszym podnieceniem, ale nic mi to. Nie obchodziło mnie to wszystko. Miałem ją, posuwałem równo i dokładnie. Nic mnie nie obchodziło, że za chwilę mogła wrócić jej matka, albo jej siostra i wszystko mogła zobaczyć. Nic mnie to nie obchodziło. Leżała przede mną naga na tej wersalce z szeroko rozłożonymi nogami. Ja trzymałem ją za kostki i grzmociłem. Moje jaja ocierały się o szorstki, chropowaty materiał. Pośladki pracowały równo i wytrwale. Na moich skroniach pojawił się pot. Ten pot pojawi się także na klatce piersiowej, na udach i ramionach. Jej cipka opływała już porządnie sokami. Łomotałem, raz za razem uderzając biodrami w jej pośladki. I raz i dwa, i raz i dwa, orgazm zbliżał się wielkimi krokami. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...