poniedziałek, 30 października 2023

Randka w ciemno

15. Ela była podobna do swojej idolki.


Wpakowałem się w gniazdo os. No cóż, wtedy nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. Towarzyszyło mi jedynie dziwne uczucie, którego nie potrafiłem dokładnie nazwać. W każdej minucie czułem, że coś wisi w powietrzu, jakieś takie niewypowiedziane napięcie. Czułem, że z tymi kobietami coś jest nie tak. Momentami miałem wrażenie, że rozbierają mnie wzrokiem. Kiedy dwie z nich były zajęte czymś innym, trzecia dosłownie pożerała mnie oczami. Widać było, że rywalizują o ten kawałek żelaznego mięsa, który nosiłem w spodniach. Starały mi się przypodobać, oczarować mnie czymś, zwrócić na siebie moją uwagę. Oczywiście każda na swój sposób, każda nieco inaczej, ale w sumie cały czas chodziło o to samo. Chwilami wyglądało to śmiesznie a chwilami dziwnie. Z drugiej strony, bardzo mi to pochlebiało. Ja, chociaż dosyć przystojny, młody mężczyzna byłem bardzo zakompleksiony i dopiero zaczynałem budować poczucie swojej wartości i swojego miejsca w świecie. Dlatego każdy przejaw zainteresowania, szczególnie ze strony płci przeciwnej, był dla mnie bardzo ważny. 

Czułem się niesamowicie dowartościowany. Miałem wrażenie, że dostałem cudowny prezent od życia. Przyznam się szczerze, że były momenty, kiedy bałem się, iż nie będę w stanie wykorzystać nawet drobnej części możliwości, które pojawiły się przede mną. To wszystko zdawało się poza moją kontrolą. Nie byłem pewny, co stanie się za chwilę. Erotyczne napięcie wisiało w powietrzu i wciąż narastało. Seks zbliżał się wielkimi krokami, a ja musiałem stanąć na wysokości zadania. 

Od samego początku, od kiedy tylko tam wszedłem ich matka, Bożena cały czas przechwalała się swoimi zdolnościami pisarskimi. Kiedy zaczęła ględzić, że pisze wiersze i opowiadania i jaka ona w tym jest dobra, myślałem, że po prostu się przechwala. Jednak kiedy przeczytała mi kilka swoich tekstów, musiałem zmienić zdanie. Byłem pod wrażeniem. Ona rzeczywiście świetnie pisała. Miała lekkie pióro, a opowiadania pisane były z rozmachem i bez skrępowania. Dziś śmiało mógłbym powiedzieć, że miała zadatki na niezłą pisarkę. Okazało się, że łączy mnie z nią dużo więcej niż myślałem. Szkoda, bo to nie do niej przyjechałem i nie wiem, jakby to wszystko się potoczyło, gdyby była parę lat młodsza. Niestety przyjechałem do jej córki. Już zaczynałem tego żałować. Ona też nie chciała przyjąć tego do wiadomości. Cały czas, choć to było niestosowne, okazywała mi swoje względy, przez co czułem się bardzo skrępowany.

Ela, natomiast ciągle mówiła, że prowadzi fanklub Sandry i jak świetnie jej to idzie. Starsi może pamiętają, że Sandra to piosenkarka, która wtedy była na topie. Sam słuchałem jej utworów, jak tylko natknąłem się na nie w radiu, a później kupowałem pirackie kasety na targowiskach, by odtwarzać je w swoim sfatygowanym kaseciaku. 

W jakimś sensie Ela była podobna do swojej idolki. Z wyglądu oczywiście. Nie za wiele, ale jednak. Może chodziło tylko o karnację skóry i włosy, ale jednak jakieś podobieństwo było. W każdym razie Ela była nią bardzo zafascynowana. Organizowała różnego typu wyjazdy. Chwaliła się też, że była na dwóch koncertach. Jeden był w NRD. Pokazywała mi album ze zdjęciami i autografami. Na jednej fotografii stała obok Sandry. Dlatego dostrzegłem podobieństwo między nimi. Była z tego zdjęcia bardzo dumna. 

Muszę powiedzieć, że bardzo mi się to spodobało, bo ja nigdy nie byłem na żadnym koncercie. Podobno to niesamowite przeżycie. Szczególnie jeżeli piosenkarz jest twoim idolem. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...