piątek, 20 października 2023

Randka w ciemno

5. Trafiła mi się taka laska.


No dobra, nie będę owijał bawełnę, byłem podjarany, jak nie wiem, co. Nie mogłem uwierzyć, że trafiła mi się taka laska. Tak jakby los chciał ze mnie zadrwić. Już wyobrażałem sobie, że to nieprawda, że to jakaś pomyłka. Myślałem, że ona wcale nie czeka na mnie, że zaraz się podniesie i zabierze swój plecak i pójdzie sobie, a ja zostanę sam na tym peronie jak jakiś idiota. Tak się jednak nie stało, bo to była ona. 

Kurwa, już nie chodzi o samo podniecenie, bo to było normalne. W pewnym momencie myślałem nawet, że spuszczę się w spodnie. No tak, co będę wciskał kity. Jednak tutaj chodziło bardziej o zwykłe poruszenie, zdenerwowanie i ekscytację. Chodziło o to oczekiwanie, że zaraz się przywitamy, że ona spojrzy na mnie, a nie obok mnie i że, och, może dotknie mnie swoją delikatną dłonią, że, może i ja ją dotknę. 

Patrzyłem. Krótkie spodenki odsłaniały długie oliwkowe uda i łydki. Jej dłonie były wciśnięte właśnie między te uda. Patrzyła w płytki chodnikowe metr przed sobą, jakby tam było coś ciekawego. Wciąż nie mogłem w to uwierzyć. Patrzyłem na tę jej ciemną jakby opaloną buzię z gęstymi i ciemnymi brwiami i rzęsami z pełnymi ustami. Patrzyłem na te odsłonięte młode ramiona i te duże piersi i zaczynało kręcić mi się w głowie. 

"Przecież to nie może być prawdą. Los nie mógł mi dać takiego prezentu", - myślałem sobie wtedy. 

A jednak dał. 

Dalej wszystko potoczyło się już lawinowo, bardzo szybko, jakby bez mojej wiedzy, bez mojego udziału. W końcu i ona mnie dostrzegła. Ona też była zaskoczona. Widać było to po jej zachowaniu. Zresztą po dłuższym okresie korespondencji i wyczekiwania na siebie nawzajem na tę drugą osobę, z którą chciało się spotkać już od tak dawna, musiało to wzbudzać zarówno we mnie, jak i w niej duże emocje. I wzbudzało. 

Wstała z tej ławki i odwróciła się w moją stronę. Teraz plecak miała na ramionach i wiecie, jak się zachowała? Stanęła w delikatnym rozkroku, a jej buzia rozpromieniła się szerokim, szczerym uśmiechem i jakby zawstydzeniem. Jej oczy nagle zaszkliły się. Błyszczące, ciemne oczy. Po chwili zakryła twarz obydwiema dłońmi, ale nie pozostała tak długo. Powoli jakby ze wstydem z nieśmiałością rozchylała palce i patrzyła przez nie na mnie. 

"Kurwa" - pomyślałem sobie, - "a co ja jestem jakiś książę z bajki?!" 

Mio to, to było bardzo przyjemne. Bardzo przyjemne. Tak. Niezależnie od tego, jak mogłoby to wyglądać, jak ja sobie to wyglądało, jak to sobie wyobrażałem, byłem, musiałem być dla niej tym wymarzonym, tym księciem z bajki. 

Jej ciemne włosy, jakby tak miejscami rozjaśnione od słońca, nie wiem, a może sama je trochę rozjaśniła, bo miała brązowe pasemka, opadły na ten dekolt, częściowo go zakrywając. Chwila. To była chwila, ale zdawało się, że trwa całą wieczność, a ja czułem się tak wspaniale dowartościowany, pełny. Czułem się prawdziwym mężczyzną, który przyjechał po swoją kobietę. Mnóstwo różnych myśli, oczekiwań, wyobrażeń i ta ekscytacja. Przede wszystkim ogromna, niesamowita ekscytacja. 

Patrzyłem na nią przez dłuższą chwilę, a moje serce łomotało jak szalone. Miałem wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej. Patrzyłem na ten jej duży dekolt i na te cycki. Jakby chciały wyrwać się spod tego elastycznego materiału i pobiec do mnie, w moje objęcia. Duże sutki przebijały się nawet przez stanik, który miała pod tą bluzką. Nie mogłem w to uwierzyć, ale widziałem go, a może mi się tylko tak wydawało. Może to była tylko moja wyobraźnia, moja bujna wyobraźnia. Nie wiem. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...