środa, 18 października 2023

Randka w ciemno

3. Przy postoju taksówek.


Spytacie pewnie, czy był to dla mnie szok? A i owszem, był. Uzgodniliśmy, że mamy się spotkać przy postoju taksówek, żebym nie błądził po obcym mieście. Pamiętam, że miało być to gdzieś przy wyjściu z dworca kolejowego. Problem polegał na tym, że nigdy wcześniej nie byłem nawet w tym rejonie Polski, a już nie wspominając o tej miejscowości. Nigdy wcześniej nie byłem na tym dworcu i nie miałem pojęcia, gdzie jest postój taksówek. Liczyłem na to, że jakoś dam sobie radę. 

Przede wszystkim, kiedy wysiadłem z pociągu, byłem przygotowany, że dworzec kolejowy będzie dużo większy. Okazało się, że był bardzo mały, a postój taksówek był tuż za peronem, więc nie było problemu z jego znalezieniem. Na szczęście. 

Ela miała siedzieć na ławce tyłem do postoju. Miała też mieć ze sobą niebieski plecak. Poza tym miała być w niebieskich dżinsowych spodenkach. Taka ilość szczegółów była trudna do przegapienia. Zresztą na to byłem przygotowany. Żeby jej nie przegapić, żeby wychwycić ją, w którego tłumie się spodziewałem. Szukałem właśnie takiej osoby. Młodej dziewczyny z niebieskim plecakiem, w niebieskich spodenkach. Jednak za cholerę nie spodziewałbym się tego, co zobaczę. Po prostu liczyłem na coś innego. 

Mimo to przyznam się, że gdyby peron szybko nie opustoszał i gdyby kręciło się po nim jeszcze mnóstwo ludzi, prawdopodobnie bym ją minął. Nie wyłuskałbym jej z większej ilości ludzi i przeszedłbym obojętnie, bo spodziewałem się zupełnie przeciętnej osoby. 

Tymczasem jak się okazało, z pociągu wysiadło dosyć niewielu pasażerów, którzy szybko opuścili stację kolejową i zostałem sam. Pociąg jeszcze stał z otwartymi drzwiami, konduktor kręcił się po peronie, a ja z torbą przewieszoną przez ramię, rozglądałem się wokoło, w poszukiwaniu kogoś innego, bardziej normalnego, jakiejś szarej myszki. 

Nikogo takiego nie było. Była tylko ona. Choć nie mogłem dopuścić do siebie tej myśli i najłatwiej byłoby mi pójść swoją drogą albo wrócić w ogóle do domu, to jednak musiałem wziąć taką okoliczność pod uwagę. Zresztą włożyłem to w to już tyle wysiłku, tyle pieniędzy, że szkoda byłoby mi tak to zostawić. 

Jak już wspominałem, spodziewałem się bardziej przeciętnej dziewczyny. To znaczy, teraz z perspektywy czasu widzę to zupełnie inaczej. No nie wiem, jak to określić. Nie mogę powiedzieć, bo ona rzeczywiście w jakiś sposób była przeciętna. To nie była blondynka o długich nogach w typie modelki. Mimo to była bardzo wyjątkowa. Nie mogłem uwierzyć i dopuścić do siebie tej myśli, bo dla mnie wtedy wydawała się poza zasięgiem moich najśmielszych marzeń. Takie wtedy miałem wyobrażenie o płci przeciwnej. 

No ale do rzeczy. Na ławce mniej więcej pośrodku peronu siedziała nie za wysoka laska o ciemnych, dosyć długich włosach. Jej włosy były w kolorze kasztanowym z delikatnymi jaśniejszymi bardziej rudymi pasemkami i sięgały do połowy pleców. Nie były niczym związane i niczym spięte. Opadały luźno po jej łopatkach. To było okej. Ładne, ale niczym specjalnym my się nie wyróżniało. Jej uroda też nie wyróżniała się niczym wyjątkowym. Takie dziewczyny miałem w klasie, kiedy się jeszcze uczyłem. Chociaż nie mogę powiedzieć, bo była jakoś bardzo charakterystyczna. Nie wiem, jak to najprościej określić. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...