wtorek, 24 października 2023

Randka w ciemno

9. Przyszła na stację bez majtek.


No tak, Nie będę ściemniał, właśnie to ona leżała w moich ramionach. Nie wiem, jak się to stało. Zresztą, jakie to ma znaczenie? Jakoś szybko, bezproblemowo się to stało. W ogóle nie miałem kłopotu, aby się przełamać. A wydawało mi się, że zablokuję się wewnętrzne i nie będę mógł ruszyć z miejsca. Po prostu przestałem myśleć i zastanawiać się nad zbędnymi rzeczami. Pragnienie dotknięcia jej swoimi dłońmi okazało się silniejsze od niepewności i lęków. Jak się okazało, nie tylko ja byłem tak bardzo podniecony. Ona również i ona również tego pragnęła. Bardzo, może bardziej niż ja. No ale to może też nie ma aż takiego dużego znaczenia, a może i ma. Nie wiem.

W każdym razie teraz leżała w moich ramionach. Lewą rękę wsunąłem pod jej plecy. Boże, jaka ona była miękka, krągła, delikatna. Cały drżałem z podniecenia. Podtrzymywałem ją w talii, bo ona oparła się jakoś tak łopatkami o wezgłowie i pośladkami o siedzisko. Drugą dłoń zacisnąłem na jej wielkiej piersi i starałem się ją ująć w jakiś sposób, ale mi się to nie udawało. 

Oczywiście, że mi się nie udawało. Nie mogło się udać, bo była za duża. Patrzyłem się w jej cycki jak zauroczony, a ona, ona zachowywała się tak, jakby to wszystko, co robiliśmy, było zupełnie normalne, naturalne, jakby tylko na to czekała, jakby od samego początku wiedziała, że to się stanie i że to się stanie tuż po wejściu do jej mieszkania. Tak jakby to wszystko miała dokładnie rozplanowane. Nie wiem, nigdy mi tego nie wyjaśniła. 

Teraz kiedy tak leżała bez bluzki oczywiście, bo się okazało, że pod tą bluzką wcale nie miała stanika. Ta bluzka pod spodem miała coś w rodzaju topu z koronki, ale to nie był stanik, to nie był biustonosz. Przekonałem się o tym, kiedy to ściągała, a ściągała bez żadnego zahamowania, tak po prostu. Mało tego, pod tymi jej krótkimi jeansowymi spodenkami wcale nie było majtek. 

Boże ona przyszła na stację, na nasze pierwsze spotkanie bez majtek w tak krótkich, obcisłych spodenkach. Gdyby tylko uniosła nogę, prawdopodobnie byłoby jej widać cipkę. Kręciło mi się w głowie już na samą myśl o tym wszystkim. A teraz była moja, całkowicie moja. Jeszcze tak dobrze nawet jej nie poznałem, wymieniliśmy ze sobą zaledwie kilka listów, a teraz miałem ją w swoich ramionach, poznawałem ją w inny sposób. Poznawałem ją dotykiem, zapachem i za chwilę miałem nadzieję, że innymi zmysłami, innymi narządami. Och tak. Tak bardzo tego chciałem. 

Jej krótkie spodenki znajdowały się teraz na udach, odsłaniając dosyć mocno zarośniętą, czarnym gęstym włosiem cipkę. Chociaż może nie tak mocno, jak można by się spodziewać. Jednak dosyć mocno. To były inne czasy. Wtedy dziewczyny nie goliły cipek. Nie było jeszcze takiej mody. Ich cipki były naturalnie zarośnięte takie, jakimi stworzyła je natura. 

Powiem wam, że to wszystko było takie podniecające. Gapiłem się na ten jej krągły brzuszek, wklęsły głęboki pępek i bardzo, ale to bardzo pragnąłem czuć ją całym sobą: moimi palcami, moim językiem, zapachem, smakiem, dotykiem, dotykiem mojego kutasa, wszędzie. Zwariowałem na jej punkcie i nic nie mogłem na to poradzić. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...