2. Potrzebuję chłopa.
Wsunęła stopy na leżankę. Znalazła się nieco bliżej. Moje nozdrza przeniknął kwiatowy zapach perfum. Zaciągnąłem się całymi płucami, jakby to był narkotyk, bez którego nie mogłem się obejść.
-Wszystko inne przestaje się liczyć…
-Rozumiem, - powiedziałem powoli.
Nie wiem dlaczego, ale właśnie w tym momencie napięcie między nami znacznie wzrosło. Poczułem, że coś mocno zaiskrzyło.
Spojrzała mi w oczy i przeniknęło mnie gorąco. Nie odwracałem wzroku. Po chwili uśmiechnęła się. Na jej słodkich ustach była odrobina troski i niepokoju. Jakby miała wyrzuty sumienia po czymś, co jeszcze nie zaszło.
-… nawet ja, - ciągnęła.
Pochyliła się do przodu. Prowokowała. Zniżyłem głos.
-Tak?
-Nie jest tak czuły, jak na początku…
-To przykre.
-Żebyś wiedział!
Uklękła. Nie dawała mi spokoju. Była jak pajęczyca snująca wokół mnie swoją sieć. Wiedziałem do czego zmierza, mimo to, starałem się zachować spokój.
-Seks…
-Tak?
-… stał się machinalny.
-Hm…
-Jak tylko zrobi swoje…
-No…
-… zasypia.
Podparła się na łokciach. Docierało do mnie, że od samego początku zaplanowała nasze spotkanie. Dokładnie wiedziała, czego chce. Mimo to, z nieudawaną troską, spytałem:
-Musi być ci ciężko? Popatrzyła na mnie spod opuszczonych powiek.
-Moje potrzeby w ogóle przestały go interesować.
Poprawiłem pozycję. Poczułem, że napęczniały kutas przewędrował do góry i naparł na slipy. Trochę się zmieszałem i mruknąłem.
-Całkowicie cię rozumiem.
Zapadła niezręczna chwila ciszy.
-Muszę to robić sama… - odezwała się w końcu.
Po moich plecach przebiegł gorący dreszcz. Oderwałem pośladki od krzesła. Spociłem się.
-… kiedy on już śpi…
Uniosła głowę i, jakby wiedziała, spojrzała na mnie.
Jeszcze raz zerknąłem w stronę salonu. Krok po kroku wpadałem w pułapkę jej pożądania.
-Tak jak teraz? - spytałem.
Położyła się na brzuchu. Zdawało mi się, że stawiam jakiś opór, ale już byłem w jej posiadaniu, słowa i gesty były tylko dopełnieniem.
Po chwili żałowałem, że zadałem to pytanie. Zdawała się tylko na to czekać.
-Właśnie! - szybko podchwyciła temat.
-No to masz problem.
Zmarszczyła brwi.
-Problem?! Przecież ja potrzebuję chłopa!
Jak tonący wyciągnęła ręce w moją stronę.
-Chłopa, mówisz?
Rozejrzałem się tak, jakbym ja sam nie należał do tej grupy.
-Chłopa.
Spojrzała na mnie jakoś tak inaczej.
-Rozumiem.
Udawałem, że to nie o mnie chodzi. Broniłem się, ale chciałem być przez nią pożarty, chciałem, by mnie posiadła.
-Tak? - spytała, jakby chciała się upewnić
-Tak, - potwierdziłem.
Wysunąłem dłonie.
-Wiesz? - odezwała się po chwili przerwy.
-Co? - spytałem cicho.
Niby przypadkiem zetknęliśmy się palcami. To wszystko działo się samo, odruchowo.
-Ja też mam swoje potrzeby.
Patrzyłem, przełknąłem ślinę i milczałem.
-Potrzebuję…
Nie odrywałem od niej wzroku.
-Tak? - szepnąłem, jakbym obawiał się, że nie skończy.
-… porządnego rżnięcia, - dokończyła wreszcie.
Usiadła na własnych stopach. Czułem, że za chwilę przekroczy granicę, zza której nie będzie już powrotu.
-Moja cipka jest niezaspokojona.
No tak, jej cipka była niezaspokojona, a mój fiut domagał się natychmiastowego wyjścia.
-Rozumiem, - odpowiedziałem, przeciągając każdą głoskę.
Jeszcze mogłem to zatrzymać, ale nie chciałem. Nagle znieruchomiała.
Otworzyłem usta.
-Czy mogę pomóc? - spytałem.
To było niefortunne.
Jej oczy zapłonęły.
-Możesz!
Wciąż udawałem, że nie wiem o co jej chodzi.
-Tak?
Skręciła tułów tak, by móc cały czas na mnie patrzeć.
-Jeszcze jak!
-Niemożliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz