poniedziałek, 31 lipca 2017

Ewa z raju.

5. Koronkowe majteczki.

-Ewo, dziewczyno, - zacząłem, - skąd ty jesteś, z piekła czy z nieba?
Uśmiechnęła się ciepło.
-Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą, ale jesteś blisko Dawid, jesteś bardzo blisko, - odpowiedziała cicho.
-Ewo...
Położyła palec na moich ustach.
-Nie mów nic, nie mów nic... chcę się z tobą kochać, tutaj i teraz.
Po tych słowach zdjąłem z siebie resztę ubrania, stanąłem przed nią kompletnie nagi i gotowy zrobić wszystko, co tylko powie.
Wciąż klęczała, ale unionista się nieco na kolanach i, jakby mnie unikając, odwróciła się do mnie tyłem. Myślałem, że zwariuję. Jedną dłoń położyła na ramieniu, tam, gdzie ją przed chwilą pocałowałem, drugą na biodrach i skręcając tułów odwróciła się do mnie.
-Dawid... - powiedziała.
-Ewo... Boże jakaś ty piękna, dziewczyno...
Zbliżyłem się i jeszcze raz musnąłem jej wargi swoimi ustami. Przejechałem dłonią po jej policzku, czując, jak bardzo jest gładki i ciepły. Utkwiła we mnie swoje ciemne, prawie czarne oczy i przeszywała mnie na wylot spojrzeniem.
Przykląkłem, z tej pozycji, z tej odległości jej pierś wydawała się jeszcze bardziej nieziemska i niesamowita. Była jak wulkan kipiący gorącem i energią. Sutek znajdujący się na wierzchołku był jej zwieńczeniem i ukoronowaniem, a ogromna brązowa brodawka przyprawiała mnie o zawrót głowy.
Wciąż miała na sobie te koronkowe majteczki spięte z tyłu jakimiś tasiemkami i nie wiem, czy w tej chwili chciała je zatrzymać na miejscu, czy też zsunąć do dołu.
Przytuliłem się do jej pleców i przez chwilę bawiłem swobodnie opadającymi do tyłu bujnymi falami włosów. Po chwili zacząłem całować łopatki, ledwie muskałem zbierając jej zapach i smak. Patrzyła, wciąż na mnie patrzyła.
Musnąłem jej policzek i sam kącik ust. Drżała, a tak przynajmniej mi się zdawało. W końcu ogarnąłem ramiona wokół jej miękkiego, podniecającego ciała, czule i mocno przytulając do siebie. I nagle chwyciłem ją za piersi, za te jej wielkie balony. Były tak wielkie, że nawet dwoma dłońmi nie byłbym w stanie objąć jednej z nich. Były miękkie, sprężyste, a mimo to w jakiś dziwny sposób rozpływały się między moimi palcami. Przywarłem podbrzuszem do jej pośladków. Mój penis znalazłszy się w ciepłym, ciemnym miejscu szarpnął się w silnym skurczu. Pociemniało mi przed oczami.
Pochyliła się. Boże ona w tej chwili się pochyliła wystawiając w moją stronę swój obfity zgrabny tyłeczek. Nie wiedziałem co się dzieje, powoli traciłem panowanie nad wszystkim co następowało. Jej piersi zjechały do dołu i w tym momencie wyglądały chyba najcudowniej. Były jak dwa wielkie napełnione wodą kondomy. Kołysały się przy każdym ruchu jej ciała: raz w lewo, raz w prawo. Te wielkie brązowe brodawki zajmowały mniej więcej jedną czwartą ich całkowitej powierzchni.
-Matko kochana Ewo, Ewuniu, co robisz... - jęczałem tak, jakbym już w tej chwili się na nią spuszczał.
Opadła bardzo nisko, opierała się na łokciach, odwróciła głowę i wciąż starała się obserwować moją twarz.
-Przyjrzyj mi się uważnie, chcę abyś nigdy nie zapomniał tego widoku, - powiedziała szeptem.
-Ewo...
-Od tej chwili, będziesz potrzebował już tylko mnie, tylko mnie rozumiesz?
Nic nie rozumiałem, chociaż bardzo się starałem. Gnany ślepym instynktem, chwyciłem szarpiącego się kutasa i nakierowałem wprost między jej pośladki.
-Ewo, Ewo... co się ze mną dzieje?! - mamrotałem półprzytomnie.
Zawładnęła mną, nie miałem już sił, chciałem się tylko kochać, kochać z nią, tylko z nią. Nie pragnąłem żadnej innej kobiety, żadnej... pragnąłem jej, tylko jej.
Petite thrusting in his lap

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...