czwartek, 23 listopada 2017

W PGR-erze.

49. Bawiła się ze mną.

W tym momencie zwolniła uścisk, a ze mnie jakby uszło powietrze. Nie wiedziałem, co się stało. Byłem wręcz rozczarowany, że nie doprowadziła tego aktu do końca. Nie obchodziło mnie to, że mogłem pobrudzić sobie spodnie. Gdyby tak się stało miałbym problem z wyjściem na miasto. Teraz nie obchodziło mnie to, co  powiedzieliby sobie ludzie. Po prostu o tym w ogóle nie myślałem. Pragnąłem tylko rozładowania. Nie mogłem znieść tego napięcia.
Przesunęła swoją dłoń niżej i chwyciła mnie za jajka. Objęła całą garścią i delikatnie ścisnęła. Później przebierała kuleczkami, niczym zabawką. Miałem wrażenie, że unoszę się nad siedzeniem. Subtelnie, wręcz niezauważalnie, pogrążałem się we własnych doznaniach. A jednak wszystko to było trudne do zniesienia. Z jednej strony czułem ogromne odprężenie, a z drugiej coraz większe, coraz bardziej narastające, podniecenie.
Moja koleżanka bawiła się ze mną w sposób bardzo wyrafinowany, a ja jednego byłem pewien: chciałem więcej i więcej. Chciałem doświadczać tego bez przerwy, do końca, do finału z nią, właśnie z nią, tutaj i teraz. To było, cudowne, czarujące i oszałamiające.
Ponownie pociągnęła za moje spodnie, raz w prawo, raz w lewo i, jeszcze raz, do dołu. W ten sposób prawie całkowicie je ze mnie ściągnęła. Moje pośladki były gołe, przykryte jedynie cienką sportową bluzą. Na sali było prawie ciemno. Przez ten półmrok mogłem czuć się względnie bezpiecznie, jednak ta świadomość, ta niepewność, że ktoś może coś zauważyć, że ktoś może zwrócić nam uwagę, że może przyjść obsługa i nas wyprosić. Ta świadomość doprowadzała mnie do szaleństwa.
Po jakimś czasie znów ujęła mojego penisa. Przez chwilę trzymała nieruchomo, później zaczęła wykonywać długie, delikatne posunięcia. Robiła to jakby z osiąganiem: w górę i w dół, w górę i w dół...  począwszy od samego pępka i na samych jądrach kończąc. Wszystko bez pośpiechu tak, jakby nic się nie działo, tak żeby nikt nie mógł się zorientować.
W końcu nie wytrzymałem. Bez zbędnych wstępów położyłem dłoń na jej udzie. W mig zrozumiała o co mi chodzi. Kokieteryjnie zdjęła ze swoich ramion cienki sweterek i dokładnie rozłożyła na kolanach.
Teraz już wiedziałem, że mogę posunąć się o krok dalej. Wewnętrzna strona jej uda była gorąca miękka i delikatna. Posuwałem się coraz wyżej i wyżej. Moja wyobraźnia szalała, serce łomotało jak szalone. Pierwszy raz zabawiałem się z dziewczyną w tak nietypowym miejscu. Powiedzmy sobie prawdę, przez to, że był to zakazany owoc, tak bardzo podniecał.
Kiedy dotarłem do jej cipki, zauważyłem, że jest już mocno wilgotna. Ostrożnie objąłem pulchny wzgórek. Miałem wrażenie, że za chwilę wybuchnie pod moim nadgarstkiem.
W kilka sekund później położyłem palec serdeczny wzdłuż jej szparki tak, że czułem pod nim delikatne płatki różyczki. Następnie, bez pośpiechu, nie zginając go, parłem na jej ciało, aż w końcu zanurzył się w jej słodkim i upojnym wnętrzu.
Moje działanie odniosło pożądany skutek. Jej reakcja, może nie była bardzo gwałtowna, ale zdecydowana i wyraźna. Powoli odwróciła swoją twarz. Jej oczy lśniły blaskiem pożądania, usta drżały w ledwie zauważalnym rytmie.
Nie zatrzymywałem się, dopóki mój palec nie wykonał pół obrotu. Wtedy usłyszałem jej ciche, głębokie westchnienie.
-Oooooooch…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...