sobota, 27 stycznia 2018

Wampir.


36. Teoria spiskowa.

-Jak do tego doszło, że jestem wampirem? - spytałem.
Położyła dłoń na moim ramieniu i uśmiechnęła się.
-Nie wiesz? Przecież byłeś przy tym. No dobrze, żartuję, - poprawiła się. - Trzeba zacząć od tego, że wampir nie jest jakimś odrębnym gatunkiem człowieka, czy zwierzęcia.
Byłem coraz bardziej ciekawy.
-A kim? Jestem supermenem? - spytałem, czując dreszczyk emocji.
Zrobiła poważną minę.
-Zrozum, że to co się z tobą stało, nie jest darem.
-A czym?
-Przekleństwem.
-Nic nie pojmuję.
Wstała i przymierzyła pokój na ukos.
-Wampiryzm jest chorobą, - zaczęła ostrożnie.
-Co?! - wyrwało się z mojego gardła.
Usiadła obok mnie i tłumaczyła:
-Zostaliśmy zarażeni chorobą, która została stworzona w wojskowych laboratoriach.
-Żarty sobie stroisz?! To brzmi jak teoria spiskowa, - przerwałem jej.
Bardzo jej zależało, aby mi to dobrze wytłumaczyć.
-Pomyśl, w co jest ci łatwiej uwierzyć? W to, że jesteś, jak to nazywasz, wampirem seksualnym, czy w to że, armia Stanów Zjednoczonych chciała stworzyć super żołnierza? - powiedziała.
-Raczej w to drugie, - przyznałem.
-Sam widzisz.
-Ale jak to się stało że my… - zacząłem i przerwałem w pół zdania.
-Badania były już bardzo zaawansowane, - mówiła dalej, - wszystko wskazywało na to, że w ciągu najbliższych kilku lat, taki żołnierz zostanie stworzony. Niestety, podczas prac przygotowawczych do ostatniej fazy eksperymentu, coś poszło nie tak.
-To znaczy?
-W wyniku błędu ludzkiego, wirus wydostał się na zewnątrz i, w sposób niekontrolowany, rozprzestrzenia się po całym świecie.
-Kiedy to było?
-Sześć miesięcy temu.
-Patrząc na to, co do tej pory sam zrobiłem, połowa ludzkości powinna być już chora, - zauważyłem.
-Masz rację. Na szczęście, okazało się, że bakcyl nie jest tak zaraźliwy, jak na początku myślano.
-Nie?
-Nie. Tylko co setna osoba, z którą będziesz miał kontakt, ulegnie zakażeniu. U jeszcze mniejszego procentu zakażonych, rozwiną się wszystkie objawy.
-Czyli, nie jest tak źle, jakby mogło się wydawać? - zażartowałem.
-Jeżeli chodzi o tą kwestię, to tak. Natomiast, nie łudź się, niebezpieczeństwo, które nam grozi jest bardzo duże. Zdajesz sobie sprawę, jak wielkie środki zostały użyte do schwytania ciebie.
-Zauważyłem, - mruknąłem.
-Nie zastanowiło cię, dlaczego?
-Jak to, dlaczego?! Żeby żyć, muszę zabijać. Do tej pory nie żyje już dziewięć kobiet. Na ulicach jest pełno policji. Tropią mnie antyterroryści z psami. Nad miastem krążą uzbrojone śmigłowce.
Spojrzała na mnie uważnie.
-To nie są, jak ci się wydaje, brygady specjalne policji - stwierdziła. - Oni nie mają takiego sprzętu.
-Kurwa, to kto to jest?! - zakląłem ze zdenerwowania.
-Masz głowę, a nie myślisz. Chodź do salonu.
Ruszyła przed siebie, a ja poszedłem za nią.
-Przyjrzyj się dokładnie, - powiedziała włączając telewizor, - śmigłowce są wojskowe.
W wiadomościach podawano wciąż te same informacje. W pewnym momencie kamera, nieopatrznie, zrobiła zbliżenie na jeden z przelatujących helikopterów.
-Zobacz tutaj, zmieniono tylko na naklejki. Nawet specjalnie się nie namęczyli.
Rzeczywiście, śmigłowiec był pospiesznie przemalowany, a naklejka z napisem “policja” nie była przyklejona równo. Dopiero teraz dotarło do mnie w co wdepnęliśmy.
-No to, kurwa, mamy przesrane!
-Mamy, - zgodziła się.
-Powiedz, jak się z tego wykaraskać? - odezwałem się niepewnym głosem.
Usiadła i pomyślała przez chwilę.
-Spokojnie. Myślę, że gówno nam zrobią.
-Dobrze, że masz taką wiarę w siebie, ale może podaj jakieś fakty.
-Rusz mózgownicą, nieustannie mytujemy,zmieniamy się w, trudny do przewidzenia  sposób. Przypomnij sobie, jakim byłeś przed tym, kiedy zostałeś zarażony. Teraz porównaj to z tym, jaki jesteś teraz? Jeżeli dobrze to rozegramy, nigdy nas nie złapią.
-Chciałbym w to wierzyć, ale ściga nas cała armia.
Uśmiechnęła się.
-To jeszcze nic nie znaczy, - powiedziała, - jesteśmy dziełem eksperymentu, który trwał od lat sześćdziesiątych. Wydano na niego miliardy dolarów.
Coraz bardziej mnie to wszystko przerażało.
-Chciałaś powiedzieć, tajnego eksperymentu. Najprawdopodobniej jeńców brać nie będą. Jak tylko wpadniemy w ich łapy, zabiją nas!
Zdawała się szukać jakiegoś rozwiązania.
-Masz rację. Jednak pomyśl, kim naprawdę jesteśmy?! W założeniach tych pieprzonych naukowców, mieliśmy być niepokonanymi żołnierzami, zdolnymi poradzić sobie w każdych, najbardziej nietypowych bodaj, warunkach. Wydaje mi się, że oni boją się bardziej od nas. Manipulowali przy DNA i nie wiedzą, co, tak naprawdę, stworzyli.
Trochę się uspokoiłem.
-Powiedz mi tylko jeszcze jedną rzecz, - odezwałem się po chwili, - jak to się dzieje, że wychodzisz na dwór w środku dnia i słońce nic ci nie robi?
Usiadła obok mnie na łóżku.
-Zależy to od ilości i jakości upolowanej przez ciebie zwierzyny. Ściślej ujmując, chodzi o ilość pochłoniętej energii, - odpowiedziała spokojnie. - Pewnie zauważyłeś już, że z każdą zdobytą ofiarą twoje zdolności i umiejętności poprawiają się.
-Nie dało się tego nie zauważyć, - rzuciłem żartobliwie.
-W przypadku kontaktu z, jak to ładnie nazwałeś, wampirem, dochodzi do zakażenia wirusem, który zmienia twoje DNA w taki sposób, że nie ma ono stałej struktury, staje się bardzo plastyczne.
-No tak, tylko co to zmienia? - spytałem.
Nie przejęła się moją uwagą i mówiła dalej:
-Z każdym następnym kontaktem seksualnym pojawiają się mutacje, które zmieniają twój genom, poprawiając działanie, mięśni, organów wewnętrznych oraz zmysłów. Dają też czasem całkiem nowe umiejętności, które nie występują normalnie u ludzi, ale są częste w świecie przyrody. To że twoja skóra jest wrażliwa na światło słoneczne, jest efektem ubocznym. Jednak to tylko przejściowe.

sex-hungry-boobie-blonde-nasty-nude-pose-action

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...