środa, 24 października 2018

Eldorado rozkoszy.

4. Od tyłu.

Następnie wyprostowałem się i chwyciłem swojego fiuta w garść. Jeszcze raz się pochyliłem i wszedłem w nią zdecydowanym pchnięciem. Z jedną nogą na łóżku, drugą na podłodze, trzymając ją mocno, za podciągnięte pod brodę uda, poruszałem się w jej jaskini miłości nadzwyczaj zwinnie. Wdzierałem się szybko i głęboko.
Jej widok tak bardzo mnie podniecał, że trudno było mi zapanować nad swoimi reakcjami. Wyglądała jak mała dziewczynka: bezbronna, oddana tylko w moje posiadanie. Ciężko oddychała. Dyszałem i ja. Pojękiwałem. Z każdą sekundą moje ruchy stawały się coraz szybsze i coraz bardziej zdecydowane.
Co kilkanaście sekund próbowała unieść głowę i spojrzeć na mnie, a raczej na moje przyrodzenie. Nie mogła uwierzyć, że to coś tak sprawnie w niej się porusza.  W chwilę później opadła na poduszkę, by zamknąć oczy i całkowicie skupić się na tym co jej dawałem.
Po jakimś czasie znów rozsunąłem jej uda. Pamiętam, że były rozchylone bardzo szeroko, tak szeroko, bym mógł wejść w nią jeszcze głębiej i jeszcze dokładniej czuć jej ciasną cipeczkę.
-Oh, ah… - wydawała z siebie ciche odgłosy zadowolenia.
Raz, raz, raz, - poruszały się moje biodra.
-A-hhhh-a… hhhh… - słyszałem co chwilę z tej strony.
To był żywioł. Nikt z nas tego nie kontrolował. Alkohol szumiał w głowie, a w naszych ciałach szalały hormony. Chcieliśmy spełnienia szybko i jak najgłębiej. To była cudowna dziewczyna, wspaniała gorąca kochanka. Tak mi się przynajmniej wtedy wydawało.
Była taka słodka, taka drobna, delikatna i, w tej chwili, tak bardzo, bardzo moja. Gdzieś przez głowę przemknęła tylko myśl, żeby nie spuścić się w jej cipkę. No cóż, nie chciałem w taki sposób zostać ojcem. Nie w tej chwili. Wiedziałem jednak, że kontrolę nad tym wszystkim mam bardzo ograniczoną. Byłem zbyt podniecony.
Miałem wrażenie, że zbyt długo nie uda mi się powstrzymać mojego podniecenia, że napięcie musi znaleźć ujście. Przyspieszyłem. Coraz bardziej tego chciałem. Pragnąłem spełnienia. Pojękiwała coraz głośniej, a ja czułem, że ten moment już nadchodzi.
W pewnej chwili zwolniłem, by móc spojrzeć na jej twarz. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie gorąco. Uśmiechała się. Było to dla mnie najlepszym potwierdzeniem, że robię to dobrze i że jest w pełni zadowolona.
Po dwóch, trzech minutach znów przyspieszyłem. Głośne odgłosy uderzania mojego podbrzusza o jej pośladki rozchodziły się echem po całym pokoju. Jeszcze bardziej się nad nią pochyliłem, a ona zarzuciła łydki na moje ramiona. Wchodziłem w nią jeszcze głębiej, jeszcze mocniej i jeszcze szybciej. Każdy kolejny ruch coraz bardziej pozbawiał mnie rozsądku.
-Ah, aah, aaaaaah! - odzywała się coraz głośniej.
Znów zwolniłem, aby dać sobie chwilę wytchnienia i pozwolić największemu napięciu uwolnić moje ciało ze swojego uścisku. Wykonałem kilka głębokich, powolnych ruchów, by zaraz później znów nabrać tempa. Zgiąłem się wpół, pochyliłem głowę i zatopiłem swoje wargi w jej słodkich usteczkach. Cały czas pracowałem swoimi biodrami.
Po kilku minutach leżeliśmy na boku. Ona przede mną, ja za nią. Wszedłem w jej cipeczkę od tyłu. Uniosła w nogę do góry i razem ze mną trzymała ją w pionie. Tak jak poprzednio, podjąłem szybką, zdecydowaną akcję.
Nic nie pozostawało takie samo. Cały czas działo się coś nowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...