sobota, 20 kwietnia 2019

Przygód kilka ochroniarza Mirka.

103. Stosunki z kierowniczką.

Kiedy nadszedł ten moment, doskonale o tym wiedziałem. Napięcie sięgnęło zenitu, ale byłem świadomy wszystkiego, co się dzieje wokół mnie i ze mną. Wszystkie włosy na mojej głowie zjeżyły się, a przez całe ciało biegały słodkie i gorące dreszcze. W pewnym momencie, zatrzymałem się w połowie ruchu, uniosłem jej biodra do góry wysuwając kutasa z jej gorącej, wilgotnej cipeczki. Wyjechał prawie w całości. Miałem wrażenie, że za chwilę wybuchnę. Musiałem zebrać wszystkie siły, aby do tego nie doszło, bym nie strzelił zbyt wcześnie.
Trzymałem ją tak w powietrzu, ręce mi drżały, penis siedział tylko samą głowicą, a jej cipka ociekała niesamowitą ilością aromatycznych z soków. Dokładnie w tym momencie naprężyłem wszytskie mięśnie do granic wytrzymałości i strzeliłem: raz, drugi i trzeci. Wielkie ciśnienie uwolniło ogromne ilości spermy z moich jąder wypełniając jej wnętrze po brzegi. Było tak słodko, tak gorąco, że trudno było mi to wszystko znieść. Mój kutas niczym armatka wodna pompował w nią niesamowite ilości mojego pożądania.
-Och, tak! Tak jesteś zajebista, Wieśka! Kurwa, jak mi dobrze, - westchnąłem z przejęciem.
Trzęsła się jak galareta, nie mogąc utrzymać równowagi.
Po chwili zacząłem ją bardzo powoli opuszczać. Wchodziłem jej cipkę centymetr po centymetrze, coraz głębiej i głębiej. Sperma wydostawała się ze wszystkich stron niczym smar spomiędzy tłoków silnika. Drżała w napięciu. Czułem jak mięśnie jej bioder zaciskają się w gwałtownych skurczach. Z mojego fiuta w jej środek ciągle płynęło nasienie.
-Och, och oooch!!! Mirek, och Mirek, - dyszała.
Kiedy wreszcie skończyłem, jej słodka muszelka wygląda niczym lukrowany pączek. Odwróciła głowę w moją stronę i spojrzała mi prosto w oczy. W jej wzroku było samo pożądanie, policzki płonęły gorącymi rumieńcami, a usta drżały nerwowo. Przez długą chwilę patrzyliśmy tak na siebie w milczeniu, zapominając na moment o tym, co wokół nas się dzieje. Widziałem jak Wieśka masuje swoje cycki. Wyglądało to tak, jakby starała się rozłożyć to swoje podniecenie po całym ciele, jakby chciała je ugłaskać, bądź też rozbudzić na nowo.
Kiedy ponownie spojrzałem w ten kawałek brudnego lustra pomiędzy regałami, podglądających dziewczyn już nie było. Widocznie, w ostatnim momencie, postanowiły zostawić nas tylko we dwójkę. To dobrze, bo mielibyśmy nie lada problem.
Tak jak poprzednim razem, pierwsze, co zrobiłem to znalazłem się w łazience, by móc jako tako oczyścić ubranie i ciało z niepotrzebnych wydzielin, brudu i kurzu. Doprowadzenie się do porządku w tej sytuacji, wcale nie było takie łatwe. Mimo, że w sytuacji podbramkowej nie miałem go na sobie, moje czarne ubranie nadawało się tylko do prania.  
W miejscu, z którego wyszedłem, zaraz później znalazła kierowniczka. Oczywiście, wróciliśmy do pracy i staraliśmy się zachowywać, w miarę, normalnie. Chociaż, powiem szczerze, wcale nie było to takie łatwe. Moje nogi były jak z waty, a całe ciało trzęsło się jeszcze przez pół dnia. Jedyny plus z tego wszystkiego był taki, że do fajrantu już jej nie zobaczyłem. Zaraz później wsiadła do swojego samochodu i odjechała.
Co się zmieniło po tym wszystkim? Właściwie nic, albo bardzo niewiele. Mimo tej sytuacji, tego, że bzykaliśmy się jak szaleni na zapleczu i widziały to dwie największe plotkary na sklepie, nie było żadnej burzy. Tak naprawdę, byłem przekonany, że nie będę mógł spokojnie przejść między regałami, by nie narazić się na ironiczne komentarze i uśmiechy. Niemniej do niczego takiego nie doszło.
Owszem, miałem wrażenie, że od tej chwili wszystkie dziewczyny patrzą na mnie jakoś inaczej. W oczach niektórych widziałem taki błysk, takie “wow”, ale nic więcej. Żadnych komentarzy typu: jak było, albo jak się udał seksik? Nie było żadnych niewybrednych dowcipów. Nic. Mimo wszystko, miałem wrażenie, że wiedzą. Trudno, żeby było inaczej. Być może plotkowały, ale poza naszymi plecami.
Stosunki z kierowniczką, chociaż na krótki moment, trochę się poprawiły. Dobre i to.

Cute Babe In Restaurant

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...