piątek, 5 kwietnia 2019

Przygód kilka ochroniarza Mirka.

88. Jestem przez nią zdominowany.


-Wieśka Przecież ty jesteś mężatką, - stęknąłem.
-Co ty nie powiesz, - żachnęła się, - a ty jesteś, podobno, żonaty. Masz z tym jakiś problem?
“Aha w ten sposób zaczynasz”, - pomyślałem i powiedziałem:
-Nie. No nie. Okej, niech będzie, jak chcesz.
Czułem, że moja fujara coraz mocniej napiera na rozporek i domaga się wyjścia na zewnątrz. Gorąco zaczęło się robić dopiero wtedy, kiedy zajęła się właśnie tym newralgicznym miejscem.
Powiem tak: od początku to ona przewodziła, to ona prowadziła tą całą grę. Ja mogłem tylko starać się do tego dostosować. Jednak, gdy rozpięła mój pasek, a później guzik i suwak, a pod białymi majtkami ukazało się pokaźne wybrzuszenie, powiem szczerze, była naprawdę zaskoczona.
Usłyszałem tylko cichy i przeciągły odgłos:
-Oooooohhhh…  
Mimo wszystko, nie to było najważniejsze. Bezcenne w tym wszystkim było jej spojrzenie i te, szeroko otwarte, usta. To były usta pełne podziwu i zadowolenia.
-Wiedziałam. Kurwa, wiedziałam! Ja nigdy się nie mylę w tych sprawach, - odezwała się głośno i z przejęciem.
W pierwszym momencie, wydawało mi się, że jej wypowiedź nie jest związana z tym, co znajduje się pod moimi gaciami. Myślałem, że chodzi jej o coś innego. Może zrobiłem coś nie tak, a może coś jej odwaliło. Jednak ona, zaraz później, dodała:
-Nooo panie ochroniarzu, wyjmujemy broń. Taka spluwanie może siedzieć w kaburze. Zrobimy mały przegląd, a później postrzelamy.  
Pomyślałem sobie:
“Kurwa, co ona pierdoli?! Co jej się wydaje?! Znalazła sobie ofiarę. Przecież ja też mam coś do powiedzenia.”
No dobra, nie byłem przecież taki pokrzywdzony. No, przynajmniej aż tak bardzo się nie czułem. Protestować w takiej sytuacji, raczej nie wypadało. Bóg jeden raczy wiedzieć, co tej kobiecie mogło przyjść jeszcze do głowy. Jak by nie patrzeć, była moją bezpośrednią przełożoną z ramienia sklepu. Tak naprawdę, to od niej zależało, czy będę tutaj dalej pracował.
Gdybym jeszcze do końca i całkowicie wywiązywał się ze swoich obowiązków, mógłbym trochę po pyskować. Natomiast, jeżeli codziennie do czegoś się czepiała, niezależnie od tego, czy było to uzasadnione, czy też nie, lepszym rozwiązaniem było zamknąć w tej chwili gębę na kłódkę. Jak to mówią: “pokorne cielę dwie matki ssie”. Mogłem jeszcze na tym zdarzeniu coś ugrać dla siebie.
“No dobra, chuj z tym, niech mnie wyrucha, tylko żebym jakoś dał radę sprostać jej wymaganiom. Chce mojego chuja, niech bierze. Niech będzie po wszystkim, jakoś to przeżyję. Jeżeli babka chce mieć trochę przyjemności, to dlaczego jej mam tego odmawiać, prawda?”
Później leżałem na jakimś styropianie. Był połamany i nie do końca czysty. Coś wcześniej już na nim leżało. Chyba jakaś kapusta.  
“Kurwa, ale mi się trafiło na jakimś pieprzonym styropianie obracała mnie napalona kierowniczka sklepu. Żeby chociaż pizda postawiła mi później kawę. Znając tą jebaną sukę, to mogę sobie tylko pomarzyć.”
Przez moment czułem się, jak ostatnia zkurwiona dziwka. Ta baba wykorzystała do tego celu zawodową pozycję. Chociaż, może tak do końca, nie czułem się skrzywdzony, byłem podnieconym chłopem, a mój kutas sterczał jak rakieta, to, w jakiś sposób, miałem wrażenie, że jestem przez nią zdominowany.
No, są plusy i minusy takiego położenia. Niektórzy sami prowokują takie zabawy. Rozumiecie, pejcze, kajdanki, sznury i tym podobne… No, ale tam ludzie wiedzą, w co się pakują i robią to z własnej, nieprzymuszonej woli.

Banging the Secretary POV

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

153. Odnajdując jej sztywną i grubą łechtaczkę Pochyliła się nad moją twarzą i wymieniliśmy bardzo gorący, słodki i mokry pocałunek. Czułem,...