środa, 24 kwietnia 2019

Przygód kilka ochroniarza Mirka.

107. Dziewczyny trwają w takich związkach.
Następnego dnia, kiedy przyszedłem do sklepu ona powiedziała mi, że rzeczywiście zostawiła telefon w domu, kiedy przy poszła do pracy. Powiedziała też, że on wszystkie jej połączenia sprawdza. To samo robi ze wszystkimi jej wiadomościami, które ona pisze i odbiera. Powiedziała, że takie rzeczy są pod jego kontrolą, że tak już u nich jest w tym związku. Wyjaśniła, że wymusił na niej, aby powiedziała całą resztę, że wie, że ja pracuję razem z nią na tym samym sklepie i że on się tutaj pojawi, kiedy następny raz, kiedy będę miał służbę.
Kolejnego dnia, kiedy miałem dyżur na sklepie, pracowałem z duszą na ramieniu. Naprawdę, byłem bardzo wystraszony. Nie było go. Następny dyżur także przebiegł spokojnie. Pojawił się za trzecim razem około dwudziestej.
Przyszedł i podszedł do niej… Pamiętam dokładnie jego słowa. Stałem kilka metrów dalej. Gostek był niepozorny, taki po którym, w życiu, byś się nie spodziewał, takiego zachowania, takiego agresywnego zachowania. Niski, grubawy, o ciemnej karnacji skóry. Wyglądał na południowca. Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy, to jakiś irakijczyk, albo libijczyk. Cholera wie, co takiemu może odpierdolić.
Doskonale pamiętam jego słowa. Najpierw odezwał się do niej:
-Ty już tutaj nie pracujesz, a z panem to jeszcze sobie na koniec dnia porozmawiam.
Czekał. Najpierw w sklepie. Kręcił się obok niej, cały czas mnie obserwował. Później wyszedł na zewnątrz. Widziałem go przez witrynę. Chodził w jedną i w drugą stronę. Później przyszedł i jeszcze, żeby mi nawsadzać i powiedział, że on pracuje w tej samej firmie, co ja. Konkretnie, w finansówce i że narobi mi cholernych problemów z tego powodu.
Pamiętam, że później rzeczywiście zadzwoniłem do finansów i spytałem, czy z moją wypłatą jest wszystko w porządku. Oczywiście wszystko było w porządku. Gość chyba chciał mnie nastraszyć. Jeżeli nawet pracował, to, albo nic nie zrobił, albo nic nie mógł zrobić. No bo przecież, nikt z zewnątrz nie może mieć wpływu na czyjeś pieniądze. Tak mi się wtedy wydawało. Chociaż cholera go wie.
Czekałem i rozpatrywałem różne, najczarniejsze scenariusze. Na przykład to, że dostaję do niego od niego po mordzie, ale tym aż tak bardzo się nie przejmowałem. Bardziej interesowało mnie to, jak później się z tego wytłumaczę, żonie i w pracy. Myślałem o tym, czy będę to zgłaszał na policję i jak będą wyglądały moje zeznania. Po mojej głowie chodziły bardzo różne obrazy. Między innymi to, że wyjmie nóż i mnie gdzieś ugodzi. Najgorsze było to, że wydawało mi się, że on ma pistolet.
Tak, wiem śmiejesz się, ale postaw się na moim miejscu. Cholera go wie, co on mógł wykombinować. Każdy kolejny scenariusz był jeszcze gorszy od poprzedniego, a w moim sercu rodził się coraz większy i większy strach. W końcu powiedziałem sobie: trudno najwyżej dostanę po mordzie, przecież nie uniknę tej sytuacji.
Nie wiem, dlaczego nie zadzwoniłem wtedy na policję.  Gdyby dziś mi się przydarzyła taka sytuacja, w ogóle bym się nie zastanawiał. Po prostu wybrał numer 112 i wszystko opowiedział w szczegółach. Wychodziłem ze sklepu naprawdę w bardzo dużym napięciu.
Rozglądałem się nerwowo. Nigdzie go nie było. Zamknąłem drzwi, uruchomiłem alarm, oddałem klucze kierowniczce. Jeszcze przez chwilę rozmawialiśmy na parkingu. Specjalnie chciałem zatrzymać ją jak najdłużej, ale nigdzie go nie widziałem. Nie było go.
Pamiętam, że kolejnego dnia tej dziewczyny już w pracy nie było. Po prostu się nie pojawiła. Później telefonicznie poinformowała, że odchodzi i chce zabrać dokumenty.
Więc rada do wszystkich facetów: Jeżeli chcesz poderwać mężatkę, czy dziewczynę, która ma chłopaka, dwa razy się zastanów, bo możesz trafić na takiego skurwysyna, albo szaleńca, który może zrobić ci krzywdę.
Chociaż, w tym przypadku, nic między mną a nią nie było nic. Kompletnie. To była zapłata za moje dobre serce, za pieniądze, które jej dałem. Swoją drogą, do dziś nie mogę zrozumieć fenomenu, w którym dziewczyny trwają w takich związkach, że nie potrafią odejść.
Podejrzewam, że jej facet albo nigdzie nie pracował, albo pracował i nie zarabiał, albo za mało zarabiał. W każdym bądź razie, ja bym się wstydził, gdyby moja kobieta, czy dziewczyna w ten sposób musiała prosić, czy wręcz żebrać o pieniądze od obcych ludzi. Zapadłbym się pod ziemię.
Jej także już nigdy więcej nie zobaczyłem. Niemniej ta sytuacja pozostanie w mojej pamięci na całe życie.

You fucked his first wife, why wouldn't you fuck this one as well.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...