poniedziałek, 21 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

291. Było ich dwie.

Było ich dwie. Jedna siedziała na moich biodrach. Unosiła się i opadała powoli jakby nigdzie się nie spieszyła, jakby to, co się dzieje miało trwać wiecznie i nigdy się nie skończyć. Druga laska stała za moją głową. Mogłem obserwować od dołu jej cipeczkę i czekać na to co stanninie się za chwilę.


W momencie kiedy byłem przekonany, że więcej już nie dam rady ona przestała. Po prostu się zatrzymała. Nie na długo. Po sekundzie ponownie zaczęła się unosić. Coś zaczynało się dziać. Jej wzrok był rozbiegany. Jak szalony błądził pomiędzy moją twarzą a jej własną cipeczką. Jednak to nie było wszystko. To był dopiero początek. 
W momencie kiedy wysunąłem się z niej prawie do samego końca, znów zaczęła poruszać się w drugą stronę. Tak samo dotarłszy do samego dołu zaczęła unosić swój ciężar. Tym razem odbywało się to nieco szybciej i bardziej zdecydowanie. Nawet nie wiem kiedy zaczęła poruszać się płynnie w górę i w dół, w górę i w dół jak wahadło. 
Po jakimś czasie spojrzawszy na swoją koleżankę odezwała się cicho:
-A ty co tak stoisz?!  Przecież miałaś pomóc mi wykończyć tego chłopa. No siadaj wreszcie! Sama nie dam rady.
Druga laska jakby została wyrwana z letargu. Niedbale rozgarnęła mokre włosy, uśmiechnęła się nieśmiało i rzuciła w jej stronę:
-Och przepraszam. Wiem przecież. Już się poprawiam. Zaraz będzie po wszystkim.
Przyznam, że w tej chwili byłem nieco zdezorientowany. Nie bardzo wiedziałem, o co chodzi. Przez krótki moment zastanawiałem się, gdzie ta dziewczyna ma zamiar usiąść. No bo przecież miała gdzieś usiąść. To trwało krótko. Bardzo szybko wszystkiego się domyśliłem. W summie nie było to aż takie trudne.
Kiedy to do mnie dotarło, moim ciałem wstrząsnął jeszcze jeden intensywny skurcz. Teraz obejmował większe partie moich mięśni i trwał dużo dłużej. Nie dało się ukryć. Cudowna rozkosz zbliżała się szybkimi krokami. Moje obawy co do tego, że nie będę w stanie jej powstrzymać stawały się coraz bardziej realne. No bo czy można chcieć powstrzymać, coś tak cudownego? Głupie pytanie. Z jednej strony tak a z drugiej nie. 
Dziewczyna zbliżała się do mnie jak duch. Była z drugiej strony gdzieś za głową, bardzo blisko. Mimo wszystko była jeszcze stosunkowo daleko. Nie widziałem jej, słyszałem tylko. Bardziej czułem. Wiedziałem, że gdzieś tam jest. Tylko gdzie?
Wszystko stało się jasne dopiero kiedy stanęła dokładnie nad moją twarzą. Stało się! Zamarłem w bezruchu. Nie mogłem uwierzyć, że jest tak blisko. Cała, goła, piękna i moja. Widziałem ją tak dokładnie, tak bardzo wyraźnie. Jednocześnie wszystko było takie surrealistyczne, nierzeczywiste, jakby nie z tego świata. 
Mogłem obserwować ją od dołu. Tak samo kilka minut temu obydwie stały nade mną. Teraz widok, jaki się przede mną rozciągał był wyjątkowy, poetycki wręcz. Jej piersi wydawały mi się o wiele większe niż normalnie. Wzgórek łonowy był bardziej wypukły i jakby bardziej soczysty. Aż chciało się wycisnąć go jak cytrynę, dotykać i pieścić ze wszystkich stron.
No cóż, jak to się mówi, w tej chwili absolutnie nie mogłem narzekać na brak wrażeń i doznań zmysłowych. Przecież byłem w posiadaniu dwóch tak niesamowitych dziewczyn, dwóch pięknych, podniecających kochanek. One miały zamiar wykorzystać mnie na dwa różne sposoby. Miały zamiar wziąć ze mnie wszystko, co najlepsze wykręcić jak ścierkę i pozostawić na podłodze bez sił bym leżał tak mokry i wzdychał z rozkoszy. No nie. Czy mogłem chcieć czegoś więcej? 
Leżałem na płaskim zimnym, mokrym, śliskim podłożu. Tak doskonale czułem na tę twardość. Czułem tę pozorną niewygodę, która tak naprawdę podniecała jeszcze bardziej. Czegóż mogłem więcej chcieć?
Było ich dwie. Jedna siedziała na moich biodrach. Unosiła się i opadała powoli jakby nigdzie się nie spieszyła, jakby to, co się dzieje miało trwać wiecznie i nigdy się nie skończyć. Już samo to docierało do mnie tak dokładnie tak doskonale, że nie mogłem wytrzymać. Docierało do wszystkich moich zmysłów do wszystkiego, czym byłem. Docierało z niezwykłą siłą i intensywnością. Mimo to jeszcze nie był koniec. 
Druga laska stała za moją głową. Mogłem obserwować od dołu jej cipeczkę i czekać na to co stanninie się za chwilę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...