niedziela, 27 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

297. Spierdalaj stąd! 

-Ej, ja coś chyba mówiłam?! - odezwała się oburzonym głosem, - Słyszysz?! Spierdalaj stąd!  Dziewczyna, która robiła mi loda, nie zareagowała w żaden szczególny sposób. Beatka była jeszcze bardziej wkurwiona. 


Chwyciła go w szeroko otwarte usta i to od razu tak głęboko, że myślałem, iż na miejscu wyzionę ducha. Kiedy w następnym momencie mocno zacisnęła swoją buzię, zrobiło mi się niesamowicie gorąco. Moje serce waliło jak oszalałe, a ja znów odpływałem w słodki niebyt istnienia. Mój penis był już dostatecznie twardy, ale miałem wrażenie, że w jej buzi sztywnieje jeszcze bardziej i że za moment się spuszczę.
Ta laska doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co robi. Czułem, że w jej jamie ustnej błyskawicznie tworzy się boskie podciśnienie. Dziewczyna zaczęła ssać i to bardzo intensywnie. Nie dawała mi żadnych forów. Przed moimi oczami zaczęły biegać kolorowe kółeczka. Szybko zacząłem tracić kontrolę nad tym, gdzie jestem. 
To było jak jazda na karuzeli. Jeszcze nie do końca odzyskałem panowanie na sobą po tym, co zrobiły ze mną tamte dwie, a już zaczynał się nowy sezon. W ogóle nie miałem pojęcia jak to w cholerę ogarnąć. Mimo to nie chciałem rezygnować z tej zabawy. To byłoby grzechem. Takie młode cipki, bez konsekwencji, trzeba było wyruchać ich tutaj jak najwięcej. 
-No i co, podoba ci się mój kutas, mała? - prowokowałem, chcąc nakręcić ją jeszcze bardziej. - Co mała, podoba ci się to? Podoba ci się taki brudny i śmierdzący? 
Uniosła tylko wzrok i samymi oczami uśmiechnęła się do mnie. Po moich plecach przebiegł gorący dreszcz. 
-Ja pierdolę, jak mi dobrze! - jęknąłem, przeciągając się jak stary kocur. 
No cóż, wszystko, co dobre kiedyś się kończy. W tym momencie z podłogi podniosła się Beatka. Widać było, że jest wściekła na nieproszonego gościa. 
-Ej, ja coś chyba mówiłam?! - odezwała się oburzonym głosem, - Słyszysz?! Spierdalaj stąd! 
Dziewczyna, która robiła mi loda, nie zareagowała w żaden szczególny sposób. Beatka była jeszcze bardziej wkurwiona. 
-Jak nie chcesz, to ja ci pokażę gdzie raki zimują! - warknęła na nią z góry. 
W tym momencie stała się rzecz przedziwna, ale w sumie do przewidzenia. Renia, nie wypuszczając mojego fiuta z ust, odepchnęła koleżankę. Byłem zaskoczony, że zrobiła to tak sprawnie i szybko. Aż trudno było uwierzyć, nie przerwała nawet roboty. Kiedy tylko zlokalizowała rywalkę, uniosła wzrok, wyciągnęła rękę i popchnęła ją bardzo mocno. Zrobiła to tak skutecznie, że tamta nie spodziewając się tak otwartego ataku, poślizgnęła się i upadła jak długa. Teraz już wiedziałem, że będzie totalna wojna. 
No ale co, zanim tamta w ogóle miła możliwość dojścia do siebie po tej kraksie Renatka, nie bacząc na skutki, sprawnie przełożyła nogę przez moje biodra i dosiadła mnie niczym wyścigowy motocykl. Przez chwilę poczułem tylko jej zwinne palce na moim twardym penisie i nagle byłem już w środku. 
Brak słów, aby opisać to uczucie. Miałem wrażenie, że jestem w niebie. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że reakcja mojego organizmu w głównej mierze spowodowana jest tym, że to nowa, świeża pizdeczka. Nie zmieniało to jednak faktu, że prawie traciłem przytomność od tej słodkości. Przez chwilę nawet miałem wrażenie, że trafiłem na dziewicę. Choć w tym przypadku było to raczej wątpliwe. W każdym bądź razie była cudowna.
Wreszcie moja pierwsza samiczka uniosła się z podłogi. Kiedy udało się jej wstać była jeszcze bardziej wściekła. Chociaż z drugiej strony w jej oczach widać było jeszcze większe podniecenie niż samą złość. Nie wiem skąd się to brało. Nawet może nie było to tylko podniecenie. Obok tego była też pasja i zaciętość. Zapowiadała się niezła rywalizacja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...