sobota, 26 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

296. W stu procentach zdecydowana.

Mój kutas był brudny i cały w spermie. Przecież przed chwilą siedział w cipie i w tej cipie się spuścił. Wokół czuć było woń seksu i podniecenia, aż kręciło się w głowie. Dziewczyna była jednak w stu procentach zdecydowana. 


Patrzyłem i podniecałem się coraz bardziej. W tej chwili ta laska stała się numerem jeden w moim polu działania. Szybko przestałem myśleć i przejmować się wydymanymi przed chwilą cipeczkami. Chuj mnie obchodziły, skoro teraz miałem lepszy towar przed sobą. Bardzo szybko cały mój organizm przestawił się na nowy cel i umiał znaleźć w sobie rezerwy sił do jego realizacji. 
Muszę powiedzieć, że dziewczyny, które prawie wykończyłem pod tym natryskiem i które teraz tak leżały obok mnie, nie do końca zdawały sobie sprawę z tego, co się naprawdę działo ze mną, z tego co za moment może się stać. One chyba jeszcze nie miały pojęcia o tym, że stoi przed nimi jakaś konkurencja i że trzeba przedsięwziąć jakieś środki. 
Obserwowałem jak dość niemrawo zaczynają się podnosić, jak pomrukują coś pod nosem, próbują żartować i komentować to, co przed chwilą się stało, ale nie zdają sobie zupełnie sprawy, że teraz szykuje się nowe rozdanie kart. No nie powiem, trwało to dość długo. 
W tym samym czasie Renata nie próżnowała i wcieliła swój plan w życie. Właśnie opadła na kolana i na dodatek zrobiła to tak umiejętnie, że tamte niczego podejrzanego nie spostrzegły. No cóż, dobra była. 
Zanim przyjaciółki się zorientowały, że coś idzie nie tak, ona już pochylała się nad moim podbrzuszem. Dopiero kiedy otwierała usta, aby chwycić mojego fiuta, Beatka zreflektowała:
-Hej, a ty co?!
Nic. Żadnej reakcji z jej strony. 
-No co ty sobie myślisz?! - uniosła głos druga laska, - Spierdalaj stąd! To nasz facet! Nasz kutas! Nie widzisz tego?! Poszukaj sobie innego chłopaka! 
No ale jak to w życiu bywa, nie zawsze wychodzi tak, jak byśmy chcieli. W tym momencie przyjaciółka najwyraźniej miała je w dupie. Nic sobie nie robiła z ich pogróżek. Pochyliła się jeszcze bardziej i jak gdyby nigdy nic, chwyciła mojego penisa w swoje gorące spragnione usta. Co prawda mój żołnierz był już bardzo zmęczony, ale w tak serdecznym uścisku młodych usteczek bardzo szybko nabierał turgoru, sztywniał i unosił się do góry jak zbudzony ze snu zwierz. 
Zrobiło mi się niesamowicie przyjemnie. Pomyślałem sobie, że chyba to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Uwielbiałem być posiadany i brany ze wszystkich stron. Teraz czułem się prawdziwym facetem. 
-Ej ty, nie słyszałaś?! Spierdalaj stąd! - usłyszałem ten sam niezadowolony głos 
Koleżanka jednak nie słuchała. Na chwilę jedynie uniosła głowę. Wypuściła mojego zaganiacza tylko po to, aby z ociąganiem i niechęcią spojrzeć w tamtą stronę, ale wciąż trzymała go w ręku jak swoją własność. Po czym jakby o niechcenia powróciła do przerwanej przed chwilą czynności. Znów pochyliła głowę, otworzyła usteczka, wysunęła języczek i samym czubkiem, niejako jakby badając, ostrożnie dotknęła mojej twardej już głowicy. 
Zadrżałem. Zaczynało wirować mi w głowie. Każdy kolejny ruch był dla mnie coraz bardziej przyjemny. Mój kutas był brudny i cały w spermie. Przecież przed chwilą siedział w cipie i w tej cipie się spuścił. Wokół czuć było woń seksu i podniecenia, aż kręciło się w głowie. Dziewczyna była jednak w stu procentach zdecydowana. Całe jej zachowanie świadczyło o tym, że ani to, iż fiut jest brudny, ani sam jego zapach nawet trochę jej nie przeszkadzał. Powiem więcej, to wszystko zdawało się być dla niej jakimś cholernie nakręcającym afrodyzjakiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...