4. Chciała się bzykać.
Chciała tego. Chciała się bzykać. Z nim. Z kimkolwiek. Teraz już chciała tego, ale wciąż miała nadzieję, że to jakiś sen. To byłoby fajne obudzić się po wszystkim.
Ostatnie słowa dudniły w jej głowie niczym dzwon.
-Jak to? Jak rzecz?!
Skinął w jej stronę z uśmiechem na twarzy.
-Tak, moja. Moja jak program komputerowy. Nie obchodzi mnie czy tego chcesz, czy nie. Nie muszę cię pytać o zdanie. Chociaż dobrze by było, żeby tobie także sprawiało to przyjemność. przynajmniej trochę.
-Posłuchaj!!! - krzyknęła ze złości.
Pokręcił głową.
-Nie muszę cię słuchać.
Kipiała w środku.
-Słuchaj skurwielu jeden!!!
-No dobrze. Robię to tylko dlatego, że to mnie bawi.
-Kurwa, bawi cię to?!
-Oczywiście. Bawi mnie twój opór, twoje szamotanie się ze sobą. Wiesz, że nie masz szans.
Podeszła do ściany i zaczęła bić w nią pięściami. Zamiast głośnego walenia usłyszała tylko ledwie słyszalne klapnięcia. Były miękkie.
-Ludzie!!! Ratunku!!! - krzyknęła na całe gardło, ale to nie pomagało. Wiedziała, że nie może spodziewać się żadnej pomocy. Zaczął od nowa.
-Uspokój się. Nie wygrasz. Twój opór nie ma sensu. Jesteś moja. Zaakceptuj to.
Przerażenie mieszało się ze złością, lęk z bezsilnością.
-Wypuść mnie, wypuść! - błagała.
Nie przyjął tego do wiadomości. Mówił dalej.
-Jesteś taka ładna. Tak bardzo mnie podniecasz. Nie masz żadnych szans. Mogę cię używać wedle własnej woli. Mogę robić z tobą co tylko zechcę i jak zechcę. Rozluźnij się. Zacznij się bawić. To naprawdę przyjemne.
-Jesteś kompletnym świrem, psycholem. Rozumiesz?!!!
Nie dał się zbić z tropu. Jakby nie mówiła do niego.
-Niepotrzebnie pogarszasz sytuację. Współpraca ze mną może zminimalizować twój stres. Jak naprawdę nie jestem potworem.
Gdyby tylko mogła zapadłaby się w sobie. Byleby tylko na niego nie patrzeć, byleby tylko tu nie być. Jej strach był coraz bardziej przejmujący i przeraźliwy. Trzęsła się.
-Ludzie porwali mnie!!! - spróbowała jeszcze raz.
Był jak naukowiec obserwujący obiekt badań, a ona czuła się jak owad w słoiku. Siedział spokojnie i się uśmiechał.
-Boże, to straszne. To się nie dzieje naprawdę.
-Dzieje się, chociaż nie tak jak sobie to wyobrażasz i nie jest straszne. To nie tak. Tobie się tylko tak wydaje. Gdybyś tylko chciała…
-Wykorzystasz mnie? - spojrzała na niego spode łba. Bała się odpowiedzi.
-Tak, - usłyszała.
Poczuła dreszcz. Inny niż do tej pory.
-Seksualnie?
Pokiwał głową.
-Och, przede wszystkim seksualnie.
Czuła, że robi się mokra. Nie chciała tego. Wstydziła się samej siebie.
-Boję się, - powiedziała tak jakby chciała utwierdzić się we własnych przekonaniach.
Był tu, a ona czuła się coraz bardziej podniecona. Nie umiała sobie z tym poradzić.
-To nic wielkiego. Nic się nie dzieje. Nie jesteś sobą. Prawdziwa ty jest w realnym świecie. Ty jesteś tylko kopią. Ne musisz mieć wyrzutów sumienia. Nikt cię nie będzie szukał. Rozluźnij się. Zacznij się bawić. Zobaczysz, będzie fajnie.
-Ale ja nic nie rozumiem, - wahała się. Była coraz bardziej bezradna.
-Och, nie musisz. Jesteś przecież kopią. W ogóle nie musisz nic rozumieć.
Czuła się jak w pajęczej sieci, ale to wszystko coraz bardziej ją pociągało.
-Powiedz mi, czy będę gwałcona? - spytała, choć znała odpowiedź.
-Tak, - stwierdził spokojnie, - Po to tu jesteś.
Chciała tego. Chciała się bzykać. Z nim. Z kimkolwiek. Teraz już chciała tego, ale wciąż miała nadzieję, że to jakiś sen. To byłoby fajne obudzić się po wszystkim.
-Tylko po to?
-Oczywiście. Jesteś zabawką. Zwykłą zabawką.
Czuła jak coś cieknie między jej nogami. Mokra, ciepła stróżka.
-Zabawką?!
-Tak. Erotyczną zabawką. Moją zabawką.
-Ach, nie możesz tak. Ja nie chcę. Nie.
Znów się uśmiechnął.
-Ależ chcesz.
-Nie. Nie chcę!
-Chcesz. Zobaczysz, że chcesz.
Próbowała się opamiętać.
-Nie chcę, do jasnej cholery!
Puścił do niej oczko.
-Za późno. Ja już cię wziąłem.
-Wziąłeś mnie? To jakiś żart?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz