środa, 27 kwietnia 2022

Seks - lalka.

5. Robiłeś to już, Mariusz?


-Robiłeś to już, Mariusz? - spytał Dawid. 

Dawid spojrzał na niego ze zrozumieniem. 

-Tak, przecież tu pracuję, ale nie z umarłymi. 

Kolega ze zdziwienia otworzył usta. Przez głowę przemknęła mu myśl, że jego dziewczyna może być jeszcze żywa. Chwycił się jej i nie chciał puścić. 


Dawid miał wściekłość w oczach.

-Co?!!! Co ty pierdolisz?!!! Kurwa, co ty pierdolisz?! 

-Przepraszam. Nie to chciałem powiedzieć. Koniec, ale nie w ten sposób jak myślisz. Możemy ją wskrzesić. Rozumiesz?! Możemy ją wskrzesić! - mówił z przejęciem przyjaciel.

Twarz Dawida zalana była łzami, ale uspokoił się trochę. 

-Jak?! Boże co ty wygadujesz?!

Jego kompan był dużo bardziej przytomny.

-Nie histeryzuj. Nie ma na to czasu. Szybko, mamy jeszcze, jakąś godzinę, zanim jej ciało całkiem ostygnie. Otwieraj te cholerne drzwi, zabieramy ją do samochodu i wieziemy do nas, do Center Robotic, - ponaglał.

Dawid trząsł się.

-Bierz ją za nogi, ja wezmę za ręce i do auta!

W chwilę później wynieśli dziewczynę z pomieszczenia i położyli na tylnym siedzeniu. Samochód ruszył z piskiem opon i szybko przemierzał ulice miasta. Po kilku minutach byli już pod bramą wielkiej firmy produkującej roboty.

-Mamy szczęście. Jest przerwa, nikogo nie ma.

-Co chcesz zrobić, Mariusz, przecież ona już nie żyje?! Boże, już po wszystkim, Boże, za dwa miesiące mieliśmy wziąć ślub. Jezuuuu!!! - lamentował.

Kolega chwycił go za rękę.

-Przestań histeryzować, jej ciało jest martwe, ale jej mózg jeszcze nie, - powiedział spokojnie.

Dawid spojrzał na niego z niedowierzaniem.

-Coooo?! - zapytał, nie zamykając ust.

-Możemy sczytać jego dane na nasz serwer, - tłumaczył rzeczowo.

Dawid spojrzał na niego z kompletnym zaskoczeniem. 

-Co ty wygadujesz, przecież to niemożliwe!

Mariusz był bardzo pewny siebie.

-Możliwe, od pół roku, ale nikomu ani słowa, to tajemnica handlowa, rozumiesz?  Mamy nowy produkt. Chcemy zakasować konkurencję. Boże, po co ja to gadam! Jak się starzy dowiedzą, zabiją mnie. 

Dawid wciąż nie mógł sobie z tym poradzić. 

-Ale ona…

Mariusz położył mu rękę na ramieniu. 

-Spokojnie, znam się na tym. Póki jej mózg jest ciepły… damy radę.

Dawid zaczął jeszcze bardziej histeryzować. Nie mógł zaakceptować tego, że kolega mówi o tym w taki sposób. Dla niego była to miłość jego życia, najbardziej cudowna osoba na świecie. To nie był produkt, to nie była maszyna. W głowie miał mętlik a w gardle wielką twardą gulę. 

-Co ty mówisz?! Nawet gdyby to było możliwe, to co mi po niej w komputerze, co mi po niej... przecież ona jest martwa. Muszę powiedzieć rodzicom. Trzeba… 

Mariusz szarpnął go za ramię.

-Przestań! Nikomu nic nie będziesz mówił. Nie ma takiej potrzeby. I przestań się mazać, bo wzbudzasz niepotrzebne zainteresowanie, - odezwał się stanowczo.

Zakład był olbrzymi. Pokonali jedną bramę, po chwili drugą i stanęli pod niskim, szarym budynkiem. Wokół było pusto. Wnieśli ciało dziewczyny do środka. Hala przypominała salę operacyjną, z tym że zapach był zupełnie inny. Pachniało jakby plastikiem i celulozą. Położyli ją na stole i założyli na jej głowę plastikowy hełm z przyssawkami. Mariusz uruchomił komputery. Rozległ się cichy szmer ich pracy. Po kilkunastu sekundach ekrany wypełniły się rzędami cyfr, a zaraz potem pojawił się komunikat:

ROZPOCZYNAM SKANOWANIE

Mariusz odetchnął z ulgą.

-Działa. To już połowa sukcesu. Spokojnie, za chwilę będzie tu z powrotem.

-Robiłeś to już, Mariusz? - spytał Dawid. 

Dawid spojrzał na niego ze zrozumieniem. 

-Tak, przecież tu pracuję, ale nie z umarłymi. 

Kolega ze zdziwienia otworzył usta. Przez głowę przemknęła mu myśl, że jego dziewczyna może być jeszcze żywa. Chwycił się jej i nie chciał puścić. 

-Jak to nie z umarłymi? 

-Wiesz, ilu ludzi chce się zeskanować?!  Wiesz, jaka jest kolejka? Chłopie… 

-Ale… 

-No co, boją się śmierci. To jest jakaś nadzieja… no wiesz na wieczne życie…  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...