wtorek, 26 kwietnia 2022

Seks - lalka.

4. Ona już nie żyje!


-Posłuchaj mnie. Posłuchaj! Ona już nie żyje! Jej już nie pomożesz. Jej ciało już jest martwe. Nie zmienisz tego. Koniec! Rozumiesz?! 


Sylwia patrzyła w sufit nieobecnymi oczyma.

-Dawid?! - powiedziała samymi ustami.

Przytulił ją do siebie.

-Co?

-Zimno mi.

Zdjął z siebie kurtkę.

-Spoko, Sylwia masz. Będzie dobrze, mówię ci, będzie dobrze.

Po chwili przykrył ją.

-Prawda, że już lepiej? Zaraz będziemy w szpitalu. Mariusz szybko zabieramy ją stąd!

Oczy dziewczyny zrobiły się szkliste.

-Dawid, kto zgasił światło? - zapytała cicho.

-Nikt, - łkał, próbując nad sobą zapanować.

Stopniowo przelewała mu się przez ręce. Miał świadomość, jednak nie chciał dopuścić do siebie tej myśli. 

-Jak tu ciemno…

Dawid krzyczał, próbując ponaglać kolegę:

-Mariusz, szybko! Kurwa, szybko!

Tymczasem ona już zwiesiła głowę.

Tuż obok, naprzeciwko stała jej trzynastoletnia siostra, Ola. Był środek lata, ciepły, sobotni wieczór. Zamierzały wybrać się do dyskoteki. To miała być pierwsza dyskoteka Oli. Sylwia, nigdy wcześniej, nie pozwalała jej pójść na taką imprezę. Chociaż Ola, jako przykładna uczennica, nigdy sama się nie rwała do balang i wyskokowego życia. Jej światem były książki. Jak tylko mogła, brała udział w olimpiadach naukowych. Tego dnia to Sylwia sama ją namówiła.

Obie stały przed wielką szafą z rozsuwanymi drzwiami. Starsza z sióstr wyjęła krótką spódniczkę, przyłożyła do siebie i uśmiechnęła się.

-Nie, to się nie nadaje, - powiedziała.

Zajrzała do garderoby i wyciągnęła kolejną, ale i tym razem nie była zadowolona.

-Nie, to też jakieś takie…

Podjęła jeszcze jedną próbę.

-Olu, jak ci się to widzi? Nie? Tak myślałam.

Teraz dłużej przeglądała wiszące sukienki, aż w końcu wyłoniła się z triumfalnym uśmiechem.

-Chyba mam. Przymierz. Wydaje mi się, że będzie doba.

Ola spojrzała na nią i skrzywiła się.

-To? To mam założyć?! - odezwała się.

-Ta, a co? Będziesz wyglądać bombowo!

Ola wciąż kręciła noskiem.

-Ale ta spódniczka jest za krótka.

Starsza siostra szturchnęła ją w bok.

-Olu, przestań. Masz trzynaście lat, a wyglądasz na piętnaście. Nie rób z siebie zakonnicy, bo zostaniesz starą panną.

Młodsza wzruszyła ramionami.

-A nie mogę pójść w tym, w czym jestem?

Starsza siostra spojrzała na nią krytycznie. 

-W tym. Wykluczone. No, chyba że przez całą imprezę chcesz ściany podpierać?

-Nie, no nie…

Szarpnęła ją za ramię.

-No to wciągaj na siebie tę miniówę.

Podała siostrze kusą, czerwoną spódniczkę. Ta założyła ją niechętnie. W końcu nieśmiało stanęła przed Sylwią.

-No widzisz. Ja zawsze mam dobre oko. Moja, ale pasuje na ciebie jak ulał. Zobacz i prawie wcale nie zniszczona.

Ola wciąż się wahała.

-Ale ja nie wiem…

-Co, ale, co ale… dziewczyno nie marudź! Wszystkie pannice w twoim wieku latają po dyskotekach, a ty tylko w domu, przed tym swoim laptopem i książkami. Popatrz, całe życie ci ucieknie.

Dziewczyna spoważniała.

-Sylwia, ja nie wiem... coś mi mówi, że nie powinniśmy tam iść.

Starsza siostra zmarszczyła brwi.

-Ludzie, ta znowu swoje. Już ci mówiłam, nie możesz tak siedzieć w domu. Poczekaj jeszcze bluzka. O jest!

Wyciągnęła z szafy białą bluzeczkę z falbankami.

-No widzisz, jak ci się trafiło. Super. Będziesz wyglądać, jak prawdziwa księżniczka. No tak, jak na moją, młodszą siostrzyczkę przystało.

Nagle zapadła ciemność.

Dawid przyłożył ucho do jej piersi. Nic nie czuł.

Poczuł, że i jemu robi się bardzo zimno. Nie mógł opanować drżenia. 

-Nie umieraj, Sylwio nie umieraj!!! - wołał zrozpaczony.

Mariusz pochylił się i chwycił ją za nadgarstek.

-Daj spokój, ona już nie żyje. Spadamy stąd, zanim przyjadą gliny!

To nie miało się tak skończyć. Nie ona. To miała być łatwa robota. Cały jego świat runął w gruzach. Opadł na kolana i kilka razy uderzył głową w podłogę.

-Boże, nieeeeee!!! Nie pozwolę ci umrzeć, nie!!! - krzyczał na całe gardło. 

Kolega chwycił go za ramię i próbował podnieść.

-Posłuchaj mnie. Posłuchaj! Ona już nie żyje! Jej już nie pomożesz. Jej ciało już jest martwe. Nie zmienisz tego. Koniec! Rozumiesz?! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...