piątek, 29 kwietnia 2022

Seks - lalka.

7. Żaden z nas nie jest Bogiem.


-Posłuchaj. To, co się stało, jest straszne, ale już tego nie zmienimy. Żaden z nas nie jest Bogiem, żaden z nas nie ma takiej mocy. Nie wrócimy jej życia w sensie dosłownym, jednak zdobycze techniki pozwalają nam zrobić nam to przynajmniej częściowo. Rozumiem, że to nie to samo. Nie wskrzeszamy umarłych. Jej ciało na zawsze pozostanie martwe. Jednak zastanów się, co tak naprawdę definiuje człowieka? 


Poruszali się między podłużnymi kartonami. Szukali dość długo i już byli zrezygnowani, kiedy w końcu odezwał się Mariusz:

-O, mam! Zobacz, nawet jest nieco podobna do Sylwii. Prawda?

Wyjęli lalkę z kartonu i położyli na stole obok martwej już dziewczyny. Mariusz sięgnął dłonią z tyłu głowy manekina i odpiął kawałek sztucznej skóry, odsłaniając tym samym wejście portu USB. Po chwili podłączył wtyczkę od komputera. Na ekranie od razu pojawił się komunikat:

WGRAJ DANE

Mariusz był już bardzo pewny siebie.

-Dobra... wciskam O.K.

Kolejny komunikat:

WSZYSTKO?

-Po co pytasz? Zgadza się, że wszystko.

Wcisnął: O.K.

Pojawiła się jeszcze jedna informacja:

SYNCHRONIZUJ

Mariusz strzelił palcami i kolejny raz wcisnął: O.K.

-Jak po maśle, - powiedział zadowolony.

Kiedy ujrzał napis: 

ROZPOCZĘTA. PROSZĘ CZEKAĆ,

zaczął śmiać się na głos.

Nagle odwrócił się do kolegi i stanowczo spojrzał mu w oczy.

-No dobra, teraz musimy pozbyć się ciała i zatrzeć ślady. 

-Kolega patrzył na niego tak, jakby nie rozumiał.

-No co tak się gapisz?! - zirytował się Mariusz, - Jak nie chcesz następnych kilkudziesięciu lat spędzić w pace, to musimy tu posprzątać. Chyba się ze mną zgadzasz?

Tak, tak, oczywiście masz rację, - powiedział i z ociąganiem podniósł się z miejsca. Po starcie dziewczyny był w szoku. Wciąż nie mógł uwierzyć, że to, co się stało, miało miejsce naprawdę. Jakaś część jego umysłu nie chciała tego zaakceptować. Wydawało mu się, że to tylko jakiś film i że zaraz wszytko wróci do normy. 

Mariusz podszedł do niego i po bratersku przycisnął do siebie.

-Posłuchaj. To, co się stało, jest straszne, ale już tego nie zmienimy. Żaden z nas nie jest Bogiem, żaden z nas nie ma takiej mocy. Nie wrócimy jej życia w sensie dosłownym, jednak zdobycze techniki pozwalają nam zrobić nam to przynajmniej częściowo. Rozumiem, że to nie to samo. Nie wskrzeszamy umarłych. Jej ciało na zawsze pozostanie martwe. Jednak zastanów się, co tak naprawdę definiuje człowieka? 

-To, co ma w głowie? - odpowiedział beznamiętnie. 

-Właśnie. Dobrze to ująłeś. To, co ma w głowie. Uwierz mi, ona będzie Sylwią. Mam nadzieję, że cały proces przebiegnie bezbłędnie. Szkoda, że nie mamy identycznej lalki. Pewnie nie zauważyłbyś różnicy.

Dawid spojrzał na niego wilczym wzrokiem. 

-No dobra, dobra, - poprawił się kolega, - wiem, że jak się jest z kimś bardzo długo, to rozpoznaje się specyficzne bardzo drobne niuanse psychiki i zachowania…

Dawid milczał. Wciąż bardzo uważnie mu się przyglądał. 

-Może nie uwierzysz, ale komputery kwantowe też to potrafią, -  zawiesił głos, - no, przynajmniej w jakimś zakresie. Tylko nie panikuj. To był wypadek, rozumiesz?! Nie chcę, żebyś nas wsypał, jak pojawią się gliny. Zapewniam cię, że będziesz ją miał. Być może będzie trochę inna, no ale człowiek też się zmienia. Zobaczysz, to wciąż będzie ona. 

Odczekał chwilę, a później znów się odezwał.

-Chociaż, prawdę mówiąc, mam pewne wątpliwości nadzieję, że wszystko przebiegnie bez zarzutu. 

Dawid jakby tylko czekał na cień wątpliwości. 

-Jak to? -  odezwał się z niepokojem. 

-No wiesz, nie jestem inżynierem w tej dziedzinie,  nie mam nawet odpowiedniego wykształcenia, nigdy nie kopiowałem całej świadomości człowieka. Moja wiedza pochodzi z obserwacji. Czasami trzeba dokonać pewnych korekt. Chociaż to się zdarza bardzo rzadko. Mam nadzieję, że w tym przypadku nie będzie to konieczne. No dobra, Nie ma co gadać, bierz ją za nogi. Musimy zanieść ją z powrotem do samochodu. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...