wtorek, 16 kwietnia 2024

Ostatnie wakacje.

135. Dreszczyk emocji.


Usiadłem na swoim łóżku i zastanawiałem się: skoro kamery były tutaj od samego początku, skoro były w każdym pomieszczeniu, to zapewne doskonale o wszystkim wiedziała. Nie było innej możliwości jak tylko ta, że wiedziała, co tutaj robiłem. Wiedziała, jak się zachowywałem, gdy oglądałem jej nagie zdjęcia pierwszego dnia. Czy to był przypadek, że je znalazłem? Niekoniecznie.

Być może celowo je tutaj zostawiła. Ależ oczywiście, ona chciała, bym je znalazł. Przecież w tej zabawie o to chodziło. Tak samo później, kiedy niby przypadkiem weszła do mojego pokoju, usiadła na brzegu łóżka i tak starannie poprawiała kołdrę wokół mnie. Czy to też był przypadek? Nie, to też było zaplanowane. 

Teraz zaczynałem rozumieć, dlaczego tak mocno przyciskała ją do mojego ciała. Przecież chodziło tylko o mojego napęczniałego, podnieconego do granic możliwości penisa. Wiedziała, co robiłem przed chwilą i chciała, żebym się spuścił. Ją to bawiło i być może podniecało. To wszystko stawiało ją w zupełnie nowym świetle. Sama doprowadziła do mojego wytrysku, a ja czułem się tak głupio, miałem tak wielkie wyrzuty sumienia.  

Poczułem się bardzo dziwnie, zrobiło mi się gorąco, tętno wpadło w szybszy rytm, a myśli wciąż biegały nieskoordynowane, tak jakby jeszcze szukały dodatkowego wyjaśnienia tej trudnej sytuacji. 

Nie było innego wyjaśnienia. To nie była zwykła, normalna troska kochającej cioci o ukochanego bratanka. Oczywiście, było w tym coś z miłości, tak, na pewno, ale nie takiej, jak można byłoby się tego spodziewać. To nie była normalna miłość cioci do siostrzeńca. Było w tym coś zboczonego, ale to właśnie mnie pociągało. 

“Och, co to wszystko ma znaczyć? Jak mam się w tym wszystkim odnaleźć?” - myślałem gorączkowo, mając jeszcze nadzieję, że to jednak nie jest prawda.

I jeszcze to późniejsze jej zachowanie. Wtedy, gdy zszedłem po tym wielkim drzewie na dół i obserwowałem ją z ciemności od strony tarasu. Wyszła do mnie ze strzelbą, wiedząc, że tam jestem. Nie mogłem tego zrozumieć i uwierzyć, że była do tego zdolna. Czy chciała mnie nastraszyć? 

W tej chwili wszystko wydawało mi się jakąś dziwną grą. To było jak jakaś groteska, daleko poza moim stanem zrozumienia. Skoro wiedziała, że tam będę, skoro wiedziała, co będę robił, skoro wiedziała, że to będę ja, a nie jakiś bandyta, który chce ją zaatakować, dlaczego w takim razie wyszła do mnie z bronią? Dlaczego celowała we mnie z dwururki? Przecież mogła mnie zabić. Wystarczyło, tylko żeby zadrżał jej palec. 

To mnie przerażało, a jednocześnie niesamowicie intrygowało. Czyżby to był doskonale wyreżyserowany spektakl? Czy naprawdę znałem moją ciotkę? Czy była to ta sama osoba, którą pamiętałem z dzieciństwa? Miałem wrażenie, że to był ktoś zupełnie inny. 

Rozsądek podpowiadał, że powinienem spakować swoje rzeczy i wyjechać, zanim ona wróci. Już nie czułem się tu tak bezpiecznie jak na samym początku. Pasowałoby przynajmniej zapytać ją, o co w tym wszystkim chodzi. Tylko czy byłaby gotowa zdradzić mi swój sekret? Było to raczej wątpliwe. Być może wpakowałbym się w jeszcze większe kłopoty, ale chciałem sam rozwiązać tę zagadkę. 

Im dłużej się nad tym zastanawiałem, w tym większą popadałem paranoję. Nie mogłem sobie darować, jak mogła mnie tak potraktować. To wszystko, oprócz niepokoju, wywoływało we mnie szereg innych, dziwnych, nieznanych mi dotąd uczuć i doznań. Oprócz niepokoju czułem dreszczyk emocji, dreszczyk czegoś nieznanego, przeczucie niebezpieczeństwa, które czaiło się tuż za rogiem. Czułem się, jakbym był tajnym agentem, który ma rozwikłać trudną zagadkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...