poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Ostatnie wakacje.

134. Tak jak w “Truman Show”.


Kamera w takim miejscu, to nie był dobry pomysł, szczególnie gdy uświadomiłem sobie, jak zabawiałem się przed chwilą. Musiałem szybko podjąć decyzję, co dalej robić z tym fantem: czy mam udawać, że nic nie zauważyłem i zachowywać się normalnie, czy też zacząć szukać rozwiązania zagadki. W obydwu przypadkach nurtowało mnie pytanie, po co cioci w łazience kamera? Przecież to bardzo intymne miejsce i ostatnie, w którym można montować monitoring. 

Po dłuższym namyśle stwierdziłem, że udawanie nie ma sensu, bo już na nią spojrzałem. Jeśli rejestrowała wszystko to, co robię, udokumentowała także i ten ruch. Postanowiłem więc się nie wygłupiać i przyjrzeć się jej uważnie. Podszedłem bliżej i im dłużej patrzyłem, tym bardziej byłem przekonany, że to nie jest prosta kamera monitoringu domowego mająca chronić dobytek przed kradzieżą tylko profesjonalna kamera studyjna. Na dodatek z czujnikiem ruchu, który na bieżąco śledził moje położenie i przesuwał obiektyw tam, gdzie stałem.

Pomimo mojego poruszenia tym, co zobaczyłem, coś mi mówiło, że to jeszcze nie koniec i kazało mi dokładnie się rozejrzeć po całej łazience. Zacząłem więc chodzić z uniesioną głową, poszukując podobnych artefaktów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wkrótce okazało się, że moje przypuszczenia się potwierdziły. Wprawiło mnie to w jeszcze większe z osłupienie. Odnalazłem jeszcze trzy podobne urządzenia – każde w innym rogu. Zrozumiałem, że nie było innej możliwości, jak tylko ta, że nagrały każdy mój dotychczasowy ruch. 

Byłem w coraz większym szoku. Usiadłem na brzegu wanny i zastanawiałem się, co to wszystko oznacza? Dlaczego ciocia to wszystko nagrywa?

Byłem dociekliwym chłopakiem i w takich chwilach potrafiłem zachowywać się jak prawdziwy Sherlock Holmes. Ruszyłem na poszukiwania, czy wreszcie domu nie ma podobnych narzędzi do śledzenia. Poruszałem się powoli, przeszukując każde pomieszczenie i byłem w coraz większym szoku. Kamery były wszędzie, w każdym zakamarku: na korytarzu dwie i trzy w sypialni. Oprócz tego dwie dodatkowe ukryte były w szafkach obok telewizora.  

Byłem niezmiernie zaintrygowany. Dom mojej ciotki wyglądał jak wielki reality show. Rejestrowała dosłownie każdy ruch, tak jak w “Truman Show”, wszystkich, którzy byli jej gośćmi. To nie było normalne zachowanie i nawet mi było trudno to zaakceptować.

Wkraczałem do mojego malutkiego pokoju na poddaszu, przekonany, że i to pomieszczenie nie będzie wyjątkiem, że znajdę tu również urządzenia z teleobiektywem. Zastanawiałem się tylko, dlaczego nie zauważyłem ich już pierwszego dnia. No cóż, odpowiedź pojawiła się po chwili

Na pierwszy rzut oka moja mała oaza spokoju wydawała się całkiem w porządku. Nie było nic podejrzanego na pierwszy rzut oka, ale to tylko złudzenie. Mój wyostrzony wzrok od razu wypatrzył podejrzany obiekt. W kratce wywietrznika nad drzwiami wejściowymi coś delikatnie błyszczało. To był delikatny czerwony blask, ale ja już wiedziałem, że to nie przypadek. Podłożyłem krzesło, wspiąłem się na nie i zdjąłem kratkę. Nie myliłem się. Pod nią znajdowała się kamera. Była nieco mniejsza niż ta w łazience u cioci, ale i tak wyglądała profesjonalnie.

Napięcie we mnie rosło. Zaraz potem mój wzrok padł na niewielki regał z książkami. Działałem jak na autopilocie, odsuwając grube tomiszcze encyklopedii, za którym ukrywało się kolejne czujne oko kamery. Tak więc były dwie, ale byłem przekonany, że to nie koniec. Po chwili zastanowienia i dokładniejszego przeszukania pokoju znalazłem jeszcze jedną za telewizorem, który wisi na ścianie. Wszystkie były tak umieszczone, żeby wspólnie obejmować zasięgiem każdy zakamarek tego niewielkiego pomieszczenia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...