czwartek, 26 września 2019

Niewidzialny kochanek.


76. Klęczała jak suka.

W silnych skurczach, zaciskającej się cipeczki, zdołał się włamać do środka.


Alicja ledwie stała na nogach, kręciło jej się w głowie tak, że myślała, iż za chwilę upadnie i straci przytomność. Była zła na siebie, na swoją pizdeczkę, że ta tak mocno się kurczy. Nie umiała sobie odpowiedzieć na to pytanie. Chuj wydawał się jeszcze większy, dwa razy grubszy, dwa razy potężniejszy i bardziej żylasty. Czuła jak jej uda drżą, dygoczą, jak robią się coraz bardziej miękkie. 
Jedynie, co mogła w tej chwili zrobić, to starać się pokazać, że jednak jest mu całkowicie oddana, że zaprasza go, gotowa, do siebie, że potrzebuje tego wielkiego kutasa. Drżała. 
-O-o-o-o-o-oooooooohhhhhh, hhhhhh, oooooohhhh, och, och!!! - próbowała wyrzucać z siebie powietrze, kiedy napierał coraz mocniej i mocniej. 
To było takie słodkie, takie gorące, takie trudne do opisania. Trzymał ją za biodra pewnym, mocnym uściskiem, do którego zdążyła się już tak bardzo przyzwyczaić, który tak bardzo polubiła. Delikatnie pociągał na siebie i parł swoim podbrzuszem, pchał się swoim wielkim kołkiem w jej ciasną cipeczkę, która, za żadne skarby, nie chciała go wpuścić. 
W pewnym momencie dziewczyna pomyślała: 
“Cholera, co jest, do jasnej Anielki? Dlaczego? Hej, mała! No kurde, wpuść go. No, trochę szerzej. No, och, trochę szerzej! Proszę cię. No, wiesz sama przecież, że tak musi być. Och, mała moja koteczko, pizdeczko rozkurcz się, rozluźnij się chociaż trochę. Och, to nie będzie takie straszne. To nie będzie bolało. Wpuść go, wpuść! Puść tego pana, proszę cię.” - wyrzucała w swoich myślach słowa jak pociski. 
Facet był cierpliwy i spokojny. Zdawał się nie spieszyć nigdzie. Wiedział, że w końcu i tak go wpuści, a jak nie, to wedrze się siłą, rozpieprzając ten zamek na sprzęty, niezależnie od tego, jak mocny zdawał się być w tej chwili. Chwycił swojego kutasa w garść pewnie i zdecydowanie, otarł o jej szparkę od góry do dołu, przejechał żyłą raz w jedną, raz w drugą stronę. Później splunął kilka razy na wielki drążek. Przygotowywał się tak, jakby chciał wejść w jej kakaowy otworek, ale w tej chwili, po głowie chodziło mu coś innego. 
Przyłożył ten łeb wielki drąg, na chwilę zatrzymał się w bezruchu, a później pociągnął do siebie tak mocno, że mimo woli, głośno jęknęła. W silnych skurczach, zaciskającej się cipeczki, zdołał się włamać do środka. Kiedy pokonał pierwszy opór, pierwszy pierścień, dalej było już nieco łatwiej. Powoli parł do przodu, a podniecona dziewczyna wyrzucała ze swojego gardła głośne: 
-A-a-a-a-aaaaaaaahhhh!!!  
Nie zwracał na to uwagi. Powoli, dynamicznie i metodycznie parł do przodu, przedzierając się przez coraz bardziej ciasne podwoje. 
W tym momencie Alicja opadła na kolana, nie mogąc utrzymać się na własnych nogach. Trzęsła się jak galareta, podpierając się na łokciach i wystawiając do góry swój zgrabny kuperek. Zmusiła go do tego, by przysiadł na ugiętych nogach. 
Działo się dokładnie tak, jak tego chciała, tak jak widziała to, co robił jej z koleżanką. Teraz to ona klęczała jak suka na podłodze, a on rozdzierał jej cipkę mocno i zdecydowanie. Tak było cudownie. Odlatywała w kosmos. Rozpływa się w nicości, pragnąc więcej i więcej. Wielki fiut wdzierał się w jej cipkę od tyłu jak w tą kurwę, wchodził mocno i powoli, a ona już doświadczała orgazmu, kolejnego, wybuchowego orgazmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...