sobota, 28 września 2019

Niewidzialny kochanek.

78. Niewiadoma.

Jej mała koteczka, była opuchnięta, jakby ukąsił szerszeń. Grube płatki, jak napompowane wodą, zrobiły się prawie brązowe i całkowicie wysunęły na wierzch.


To był niesamowity dzień, dzień, który zdawał się nie mieć końca. Kiedy pierwsza, największa fala orgazmu minęła, kiedy rozwalona pizdeczka Alicji wreszcie trochę się uspokoiła, a ona sama była w stanie otworzyć oczy, spojrzała na koleżankę. Ta siedziała na łóżku, na tym jej grubym materacu i z rezolutnie, przechyloną na bok głową, uśmiechając się do niej słodko, pokazała dwa rozstawione palce na kształt wiktorii. 
Co to miało oznaczać? Zwycięstwo? Nad czym? W pierwszej chwili nie do końca uświadamia sobie sens tego gestu, oraz to dlaczego jej koleżanka tak miło się uśmiecha. Z czego tak się cieszy? Dopiero po kilkunastu sekundach, kiedy stopniowo zaczynała dochodzić do siebie, kiedy kolejne skurcze jej cipeczki zaczynały słabnąć, a słodkie uczucie, przeszywające całe jej ciało, odpływać gdzieś daleko, zrozumiała, że Eliza przez cały czas ją obserwowała. Siedząc na łóżku, patrzyła na nią, prawdopodobnie na to, co wyczynia z nią ten ich wspólny niesamowity kochanek. Nie wiedziała, czy ma się cieszyć, czy też złościć. W pewnym momencie przestała już niektóre rzeczy ogarniać. Niektórych aspektów nie umiała pojąć swoim rozumem. 
Leżała na plecach, z szeroko rozłożonymi udami i dopiero teraz to sobie uświadomiła. Wydawało się jej to nieco dziwne. Dlaczego tak leżała? Dlaczego na tej podłodze? Ile to jest trwało? Co z nią jeszcze robił? Czy działo się coś, czego nie pamiętała?
Już na samą myśl o tym, przeszywał ją gorący dreszcz rozkoszy. To właśnie ta niewiadoma była najbardziej podniecająca. To, że, tak naprawdę, nigdy nie mogła być pewna kiedy i w jakich okolicznościach znów ją dopadnie. Kiedy znów niesamowicie przeszywający i gorący orgazm pozbawi ją świadomości? Jak bardzo intensywny będzie następny akt? Jak długo będzie tym razem trwał? Jak szybko później będzie w stanie się po nim pozbierać? Czuła się jak zwierzyna łowna, ale wcale nie miała zamiaru tego zmieniać.
No tak, to by było na tyle. Teraz leżała na wznak, taka bardzo wymęczona. Cały jej  brzuch zroszony był drobniutkimi kropelkami gęstego, białego nasienia. Sperma zdawała się już powoli wysychać. Więc ile to mogło trwać? 
Z trudem uniosła głowę i spojrzała między swoje uda. Wzdychała z przejęciem. Nie mogła uwierzyć, co stało się z jej pizdeczką. Jej mała koteczka, była opuchnięta, jakby ukąsił szerszeń. Grube płatki, jak napompowane wodą, zrobiły się prawie brązowe i całkowicie wysunęły na wierzch. Łechtaczka lśniła jak perła całą powierzchnią, mocno wychylając się do góry. Sam środek jej gorącej, mocno podnieconej norki pulsował, kurczył się i szarpał. 
Dziewczyna w ciąż miała nieodparte wrażenie, że widzi sylwetkę tego gorącego, niesamowicie podniecającego kochanka. Zdawało się jej, że wciąż stoi nad nią. Chociaż, w tej chwili tak na prawę, nic nie widziała, gdzieś tam głęboko, w swojej świadomości czuła go. To było niemal namacalne. Czuła, że ta wielka fujara znajduje się tuż obok niej. Jest tuż obok, jej tak bardzo spragnionej kobiecości. Czuła, jak ta rakieta wycelowana jest dokładnie w sam środek i gotowa, aby w każdej chwili przypuścić atak. Przypuścić go ponownie, bez pytania. 
Leżała tak, podparta na łokciach, patrzyła na swoją cipeczkę i próbowała zapanować nad, szybko narastającym, podnieceniem, nad, coraz bardziej gwałtownym i nieokiełznanym oddechem oraz biciem serca. 
-Ooooooooohhhh!!! -  westchnęła jakby nie mogła uwierzyć, że to wszystko, co się stało, w ogóle miało tutaj miejsce, że to wszystko stało się teraz z nią tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...