niedziela, 29 września 2019

Niewidzialny kochanek.

79. Gorący akt kopulacji. 

Oparła głowę na podłodze i patrzyła w sufit. Na dodatek, jakby tego jeszcze było mało, uniosła swoje uda wysoko do góry i rozchyliła je na boki w geście zaproszenia. Zupełnie tak, jakby miała nadzieję, na jeszcze jeden, gorący akt kopulacji. 


Właściwie, nie potrafiła wyjaśnić nic z tego, co w tej chwili z nią się działo. Nie potrafiła nawet odpowiedzieć sobie na proste pytanie. Dlaczego zachowuje się w ten, a nie w inny sposób? Nic nie wiedziała. Całe jej zachowanie było irracjonalne, pozbawione zdrowego rozsądku, a jednocześnie tak bardzo przesiąknięte seksem. Bała się, mimo to, pragnęła więcej i więcej, nie mogąc się opanować. 
Po chwili wstała. Chociaż, może bardziej, podniosła się na kolana. Jeszcze raz spojrzała na koleżankę, która uśmiechała się do niej tak samo słodko, jak wcześniej. Nie zmieniając pozycji, pozostając tak przez jakiś czas na kolanach, odwróciła się tylko tyłem i wypięła w jej stronę swoje pośladki. Następnie włożyła dłoń między swoje uda i ostrożnie, dwoma palcami ścisnęła płatki swojej różyczki. Zareagowały w sposób gwałtowny i zgodny z jej oczekiwaniami. Wysunęły się tak mocno do przodu, że utworzyły coś na kształt łezki. Przez całą jej świadomość przebiegł przejmujący dreszcz. Zachwiała się. Przez chwilę całą uwagę skupiła na tym, aby utrzymać równowagę, a kiedy ją odzyskała, z głębokim westchnieniem, odezwała się do przyjaciółki: 
-Oooooohhhh... tylko zobacz, co on ze mną zrobił. Spójrz, co dzieje się z moją jaskinią, mała. Widzisz to? 
Eliza patrzyła na gorącą, parującą, buchającą wilgocią pizdeczkę przyjaciółki, która wyglądała niczym mała, nie do końca jeszcze rozwinięta różyczka, niczym pączek kwiatu. Zapragnęła dotknąć jej swoim językiem, wypieścić tak mocno, jak tylko będzie w stanie, jak tylko będzie potrafiła. Jej dłonie automatycznie powędrowały w kierunku jej własnej, także mocno podnieconej dziurki. Zaczęła ją dotykać, pieścić jej  okolice. Przez cały czas patrzyła na cipeczkę koleżanki.
Tak naprawdę, Alicja zamierzała w tej chwili się podnieść, pójść w stronę Elizy, objąć ją czule swoimi ramionami i zacząć pieścić, zacząć zabawiać się, ale sama nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Nie była sobą. Działa jak zombie, jak jakiś, zaprogramowany z góry, robot. 
Chociaż, na pierwszy rzut oka, wydawało się jej to bardzo logiczne, jednak już chwilę później, nie umiała odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego odwróciła się akurat na wznak, dlaczego położyła się z powrotem na plecach. Teraz leżała płasko. Oparła głowę na podłodze i patrzyła w sufit. Na dodatek, jakby tego jeszcze było mało, uniosła swoje uda wysoko do góry i rozchyliła je na boki w geście zaproszenia. Zupełnie tak, jakby miała nadzieję, na jeszcze jeden, gorący akt kopulacji. 
Stało się dokładnie tak, jak przypuszczała. Teraz, właśnie w tej pozycji, tylko zdążyła pomyśleć, tylko przez jej głowę przemknęło ledwie mgliste wspomnienie tego, co się z się nią działo wcześniej. To, nie był obraz, a jedynie ledwie zarys wyobrażenia, że w ten sposób może dojść do kolejnego aktu zjednoczenia. W momencie, kiedy miała takie poczucie, że właśnie w tej chwili mógłby w nią wniknąć, poczuła go głęboko sobie. Szok. To stało się jakby na zawołanie, jakby na jej własne życzenie. To stało się tak szybko, tak niespodziewanie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...