czwartek, 24 października 2019

Wakacje, seks i potwór.


21. Byłam przekonana, że umierasz. 

Byłam przekonana, że umierasz. Robiłam, co mogłam, ale nic nie pomagało. Bałam się, Boże, tak bardzo się bałam. 


Po chwili pogładziła moje policzki. Jej dłoń była ciepła i delikatna. Poczułem, że drżę. To było więcej, niż podniecenie.
-Olu? - spytałem po raz kolejny. 
-No… słucham.
-Nie mogę przestać o tobie myśleć.
Uśmiechnęła się.
-To dobrze. 
-Jeżeli ty tak mówisz?
Wyciągnąłem rękę i palcami dotknąłem jej policzka.
-Ja to wiem, - szepnęła.
Znowu zapadła cisza, ale tym razem, inaczej ją już odbierałem. Teraz wszystko było już dużo łatwiejsze.
-Nie mogę przestać patrzeć na ciebie. Jestem tobą zafascynowany. 
Nie odzywała się, pozwalając mi kontynuować. 
-Masz takie piękne oczy… - ciągnąłem.
To było niesamowite. Czułem, jak napięcie między nami narasta. To nie było tylko pragnienie seksu.
-Olu? - odezwałem się jeszcze raz. 
-Słucham.
Teraz ja milczałem. Nie potrafiłem wydobyć z siebie głosu. To, co chciałem powiedzieć, okazało się być zbyt trudne, jak na tą chwilę. 
-Olu… - powtórzyłem tylko jak echo. 
-No, słucham… - uśmiechnęła się.
Nie potrafiłem tego wyjaśnić, ale czułem jakąś dziwną symbiozę między nami. Może to niedorzecznie zabrzmi, jednak odnosiłem bardzo silne wrażenie, jakby coś nas łączyło, jak byśmy byli powiązani na jakimś, niewidzialnym poziomie. Drżałem, chcąc powiedzieć wszystko i milczeć jednocześnie.
-Mów, nie przerywaj, - westchnęła cicho. 
Jej oddech stawał się coraz szybszy. Moje ciało przejmowało nade mną kontrolę. 
-Masz w sobie coś takiego, że… 
Patrzyła na mnie z pytaniem oczach. 
-Co takiego?
-Coś, co mówi… 
Tak… co takiego?
-Kochaj mnie, przytul…
Było mi głupio. Może, po prostu taka już była? Może w taki sposób w ogóle działała na ludzi? Nie wiem. Czułem, że i tak już zbyt dużo powiedziałem. Czułem, że zaczynam mówić coś, czego nie będę już w stanie cofnąć. Ja się denerwowałem, tymczasem ona milczała. O czym myślała? O mnie? 
“Marzyciel… zbyt dużo sobie wyobrażam. Nie powinienem robić sobie żadnych nadziei…” - myślałem skrycie.
-Wiesz Irku… - zaczęła i zawiesiła głos.
Znowu ta cisza. Boże, zupełnie jakby coś nie dawało nam dokończyć. Może, po prostu, to wszystko było takie wyjątkowe. Nie wiem. To było dziwne, a zarazem piękne w swojej istocie. 
-Powiedz… - zachęciłem ją.
-Och, kiedy wyciągnęłam cię z wody i byłeś nieprzytomny, wtedy, kiedy robiłam sztuczne oddychanie… 
Znowu ta przerwa. Zdawało się, że każda następna wypowiedź jest ważniejsza od poprzedniej. 
-Tak… - zacząłem jeszcze raz.
Kolejne minuty mijały. Nie wiem, ile to mogło trwać. W końcu się przełamała, ale tylko na moment.
-Wiesz… bałam się, tak bardzo się bałam…  
Ścisnąłem jej dłoń.
-Mów, - powiedziałem, - o co się bałaś?
-Cała się trzęsłam… nie reagowałeś… myślałam, że…  Wiesz i wtedy postanowiłam, że przywiozę cię tutaj.
Delikatnie pochyliła się w moją stronę. Ona także drżała. Nie z podniecenia, jednak. Dało się to bez trudu wyczuć. 
-Powiedz, co było dalej. 
Z wielkim trudem zaczęła mówić.
-Ja starałam się ciebie uratować. Byłam przekonana, że umierasz. Robiłam, co mogłam, ale nic nie pomagało. Bałam się, Boże, tak bardzo się bałam. Płakałam jak dzieciak… 
Czas jakby się zatrzymał. Czułem coraz bardziej intensywne drżenie jej drobnego ciała. Wzbudzała we mnie bezgraniczną czułość i oddanie. 
-Dobrze, już w porządku, już w porządku. Uspokój się. Jestem tu. 
- Jakby nie dosłyszała ostatnich moich słów. Ciągnęła dalej.
-W końcu zobaczyłam, że jednak reagujesz. Zrozumiałam, że jeszcze żyjesz. Nie masz pojęcia jak się cieszyłam, poprostu skakałam z radości, rozumiesz, jak wariatka.
Pokręciłem tylko głową. 
-Co? Ja nic nie pamiętam.
-Wiem przecież. Chwilę później znów straciłeś przytomność. Byłeś blady jak ściana, twój oddech był płytki, ale żyłeś. Boże, żyłeś.
Sex Picture of Emily 18

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...